17 września 2016

Internetowy zbieg okoliczności:
"Tak wygląda szczęście" Jennifer E. Smith


"Tak wygląda szczęście" jest na polskim rynku już od dwóch lat, niemniej mnie udało się po nią sięgnąć dopiero ostatnio. Słyszałam wiele pozytywnych opinii, mimo to o książce było dość cicho, co trochę mnie zaciekawiło. W końcu skoro jest dobra, dlaczego tak mało ludzi o niej mówi?

~ * ~


Tytuł: Tak wygląda szczęście
Tytuł oryginalny: That Is What Happy Looks Like
Autor: Jennifer E. Smith
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 2014
Liczba stron: 400
Ocena: 6/10

Wszystko zaczyna się od jednego maila, którego Ellie dostaje omyłkowo od pewnego chłopaka. Mieszkają w różnych częściach kraju, różnią się jak ogień i woda, a mimo to coś ich do siebie przyciąga. Pewnego dnia do miasteczka Ellie przyjeżdża ekipa filmowa. W nowej produkcji ma zagrać bożyszcze nastolatek - Graham Larkin. Okazuje się jednak, że chłopak miał ukryty cel w proponowaniu akurat tej lokacji jako tło najnowszego filmu. W końcu to tutaj mieszka dziewczyna, z którą od pewnego czasu prowadził niesamowicie szczerą korespondencję.

Czy związek gwiazdora, którego życie jest codziennością całego kraju, oraz dziewczyny, która pragnie ukryć się przed fleszami, ma w ogóle szansę zaistnieć?

Sięgając po "Tak wygląda szczęście", nie miałam zbyt wygórowanych oczekiwań. Od dłuższego czasu byłam tej książki ciekawa, jednak jakimś cudem udało mi się uniknąć szczegółowych recenzji w sieci i nie ryzykować, że napotkam jakiekolwiek spoilery. Być może właśnie dlatego książka pani Smith całkiem mi się spodobała.

Nie ukrywam, że romans Ellie i Grahama był wyjęty niczym z hollywoodzkiego filmu. I nie nawiązuję tu jedynie do faktu, że szara myszka zakochuje się w gwiazdorze filmowym. Sam sposób poznania się tej pary, przez wymienianie anonimowych maili z bożyszczem nastolatek, wydaje mi się szansą jedną na milion. Chociaż przyznaję, że przez moment zakorciło mnie, by też wysyłając jakiegoś maila, usunąć/zmienić jedną literkę w e-mailu adresata i zobaczyć, co z tego wyjdzie. Wątpię, bym trafiła gdziekolwiek, ale w sumie dlaczego by nie spróbować, nie?

Niemniej postaci Ellie i Grahama mnie urzekły. Polubiłam ich obydwoje - zarówno oddzielnie, jak i jako parę. I to mimo tego, że od schematów powieści młodzieżowej było niesamowicie gęsto i ciasno. Nie mogę tego jednak powiedzieć nt. bohaterów drugoplanowych. W 90% przypadków byli zwyczajnie nudni i zdawali się być wsadzeni do historii jako zapychacze.

Język autorki jest łatwy, jasny, prosty - w sam raz dla młodszych czytelników (min. 15+), jednak nieco starszym (jak ja) również powinien umilić lekturę.
Okładka skrada uwagę nie tylko na sklepowych półkach, ale również w domowej biblioteczce. Może to kwestia żółtego grzbietu, który, siłą rzeczy, rzuca się w oczy. 

Słowem podsumowania, ostrzegam, że całość jest naiwna, a autorka zdecydowanie nie wykorzystała potencjału pomysłu, co momentami może przeszkadzać. Jeśli lubicie słodkie romansidła nastolatków, to dacie radę to zdzierżyć. Jeśli jednak przyprawiają Was one o mdłości, polecam porządnie zastanowić się nad lekturą.

Za książkę dziękuję księgarni Bookmaster!

1 komentarz:

  1. Mam takie wrażenie, że historia jest podobna do pewnej książki, którą czytałam. Jednak wydaję mi się, że tamta może Ci się bardziej spodobać. Jest chyba lepiej dopracowana. Chociaż może już ją czytałaś? :)

    Cinder&Ella - Kelly Oram.

    Mnie wciągnęła bardzo i choć czytałam ją po angielsku nie zajęło mi to więcej niż 4-5 godzin. Jeśli nie czytałaś, a chcesz sobie poprawić humor, to na pewno Ci się spodoba. :)

    OdpowiedzUsuń

Na blogu korzystam z zewnętrznego systemu komentarzy Disqus. Więcej na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności Bloga.