Seria: Kłamca
Autor: Jakub Ćwiek
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: kwiecień 2014
ISBN: 9788379241972
Autor: Jakub Ćwiek
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: kwiecień 2014
ISBN: 9788379241972
Liczba stron: 192
Cena: 49,9 zł (w cenie też gra karciana)
Natalia - moja ocena: 9/10
Od dawna chciałam zapoznać się z twórczością Jakuba Ćwieka. Nastawiałam się raczej na rozpoczęcie przygody lekturą "Chłopców", ale w końcu wpierw skusiłam się na Kłamcę 2, 5" z grą "Kłamcianką". Nie jest to tani zestaw, ale biorąc pod uwagę, że w cenie 50 zł mamy książkę i grę, wychodzi to dość korzystnie.
"Kłamca 2,5 . Machinomachia" zawiera dwa opowiadania: "Handlarz snów" i "Swat" oraz nowelkę "Machinomachia". Opowiadania mają miejsce gdzieś między wydarzeniami pierwszego tomu (zanim Loki dostał Kłamczucha), zaś nowela opisuje czas po zebraniu się Kłamcowej drużyny - jako że nastąpiło to niedawno, "teraz właśnie się docierają". Cały zestaw ma rzucić trochę światła na to, co, gdzie, jak i dlaczego robił Loki dla aniołów, realizując przy tym własne plany i doprowadzając do tego, co znacie (ja jeszcze nie) z pierwszych czterech tomów.
Przede wszystkim uważam, że stworzenie gry - karcianej, planszowej czy komputerowej - w zestawie z książką to niesamowity pomysł. Pomyślcie, ilu fanów gier sięgnęłoby po ksiażkę nawet po to, by poznać podstawy fabuły, a ilu fanów książek spróbowałoby swoich sił w grze? Relację z rozgrywki zaserwuję Wam w ciągu kolejnych dwóch tygodni, gdyż zamierzam w przerwach od praktyk wakacyjnych namówić znajomych do gry. Na razie powiem tylko tyle, że karty "Kłamcianki" wyglądają niesamowicie i aż nie mogę się doczekać pierwszego podejścia!
Przyznam Wam, że spodziewałam się czegoś innego po tej książce. Sama nie wiem, czy piszę to w dobrym, czy złym znaczeniu tego wyrażenia, gdyż część elementów i pomysłów mile mnie zaskoczyła, a kilka wręcz przeciwnie. Mimo to znalazłam zdecydowanie więcej plusów niż minusów i z pewnością sięgnę po inne książki pana Ćwieka.
W temacie "Handlarza snów" - w jednej z pierwszych scen rozwalił mnie moment z oderwaniem przyrodzenia... cóż, nie mogłam w to przez chwilę uwierzyć, ale po przyswojeniu tego już nic nie było mi straszne. Pomysł na historię dobry, postać Kłamcy fenomenalna, aczkolwiek tutaj jeszcze musiał rozbudzić we mnie sympatię do siebie.
Podczas lektury "Swata" dosłownie leżałam ze śmiechu. Loki bawiący się w swatkę dla zaginionego Anioła Stróża i śmiertelniczki pobił na głowę cały szereg moich ulubionych wątków komediowych. Z tak zabójczym Stróżem nie ma żartów!
Ostatnie opowiadanie, a właściwie nowela, bo w przeciwieństwie do wcześniejszych dwóch obejmuje równe stron (a tamte oba mieszczą się w siedemdziesięciu dwóch) zachwyciło mnie niemal do granic możliwości. Greccy bogowie, nieco współczesności, zabawne przekręty i nietuzinkowe postaci to zdecydowanie najbardziej przyciągające uwagę elementy "Machinomachii", jak i całej książki. Jedyną jej wadą jest długość - zaledwie 187 stron +10 stron instrukcji gry karcianej.
Nie sądziłam, że będę aż tak zachwycona pierwszym spotkaniem z panem Ćwiekiem i jestem tym pozytywnie zaskoczona. Wszystkim gorąco polecam zapoznanie się z twórczością autora, ale może nie popełnijcie mojego błędu i zacznijcie od pierwszego tomu, a nie ostatniego.
PS. Tym razem Kłamca ostrzegł, co by nie skłamać, że ewentualne dalsze losy Lokiego pojawią się w zależności od reakcji czytelników. Widząc powszechny zachwyt, wnioskuję, że się doczekamy.
Natalia - moja ocena: 9/10
Od dawna chciałam zapoznać się z twórczością Jakuba Ćwieka. Nastawiałam się raczej na rozpoczęcie przygody lekturą "Chłopców", ale w końcu wpierw skusiłam się na Kłamcę 2, 5" z grą "Kłamcianką". Nie jest to tani zestaw, ale biorąc pod uwagę, że w cenie 50 zł mamy książkę i grę, wychodzi to dość korzystnie.
"Kłamca 2,5 . Machinomachia" zawiera dwa opowiadania: "Handlarz snów" i "Swat" oraz nowelkę "Machinomachia". Opowiadania mają miejsce gdzieś między wydarzeniami pierwszego tomu (zanim Loki dostał Kłamczucha), zaś nowela opisuje czas po zebraniu się Kłamcowej drużyny - jako że nastąpiło to niedawno, "teraz właśnie się docierają". Cały zestaw ma rzucić trochę światła na to, co, gdzie, jak i dlaczego robił Loki dla aniołów, realizując przy tym własne plany i doprowadzając do tego, co znacie (ja jeszcze nie) z pierwszych czterech tomów.
Przede wszystkim uważam, że stworzenie gry - karcianej, planszowej czy komputerowej - w zestawie z książką to niesamowity pomysł. Pomyślcie, ilu fanów gier sięgnęłoby po ksiażkę nawet po to, by poznać podstawy fabuły, a ilu fanów książek spróbowałoby swoich sił w grze? Relację z rozgrywki zaserwuję Wam w ciągu kolejnych dwóch tygodni, gdyż zamierzam w przerwach od praktyk wakacyjnych namówić znajomych do gry. Na razie powiem tylko tyle, że karty "Kłamcianki" wyglądają niesamowicie i aż nie mogę się doczekać pierwszego podejścia!
Przyznam Wam, że spodziewałam się czegoś innego po tej książce. Sama nie wiem, czy piszę to w dobrym, czy złym znaczeniu tego wyrażenia, gdyż część elementów i pomysłów mile mnie zaskoczyła, a kilka wręcz przeciwnie. Mimo to znalazłam zdecydowanie więcej plusów niż minusów i z pewnością sięgnę po inne książki pana Ćwieka.
W temacie "Handlarza snów" - w jednej z pierwszych scen rozwalił mnie moment z oderwaniem przyrodzenia... cóż, nie mogłam w to przez chwilę uwierzyć, ale po przyswojeniu tego już nic nie było mi straszne. Pomysł na historię dobry, postać Kłamcy fenomenalna, aczkolwiek tutaj jeszcze musiał rozbudzić we mnie sympatię do siebie.
Podczas lektury "Swata" dosłownie leżałam ze śmiechu. Loki bawiący się w swatkę dla zaginionego Anioła Stróża i śmiertelniczki pobił na głowę cały szereg moich ulubionych wątków komediowych. Z tak zabójczym Stróżem nie ma żartów!
Ostatnie opowiadanie, a właściwie nowela, bo w przeciwieństwie do wcześniejszych dwóch obejmuje równe stron (a tamte oba mieszczą się w siedemdziesięciu dwóch) zachwyciło mnie niemal do granic możliwości. Greccy bogowie, nieco współczesności, zabawne przekręty i nietuzinkowe postaci to zdecydowanie najbardziej przyciągające uwagę elementy "Machinomachii", jak i całej książki. Jedyną jej wadą jest długość - zaledwie 187 stron +10 stron instrukcji gry karcianej.
Nie sądziłam, że będę aż tak zachwycona pierwszym spotkaniem z panem Ćwiekiem i jestem tym pozytywnie zaskoczona. Wszystkim gorąco polecam zapoznanie się z twórczością autora, ale może nie popełnijcie mojego błędu i zacznijcie od pierwszego tomu, a nie ostatniego.
PS. Tym razem Kłamca ostrzegł, co by nie skłamać, że ewentualne dalsze losy Lokiego pojawią się w zależności od reakcji czytelników. Widząc powszechny zachwyt, wnioskuję, że się doczekamy.
Za możliwość poznania mojej pierwszej książki Jakuba Ćwieka dziękuję księgarni Tania Książka i wydawnictwu Sine Qua Non.
Swat to było świetne opowiadanie :) Też się uśmiałam.
OdpowiedzUsuńJa w sumie za nie pokochałam autora :D
Usuńprzeczytam, jak tylko dopadnę, bo Kłamca to jedna z moich ulubionych polskich serii fantasy, chociaż ostatnio Ćwiek nieco mnie rozczarowuje.
OdpowiedzUsuńW jakich historiach Cię rozczarował?
UsuńO, gra! Chętnie bym sobie zagrała w "Kłamciankę"!
OdpowiedzUsuńTeż wlasnie nie mogę się doczekać! :D
UsuńNie znam twórczości tego autora, ale skoro ty jesteś tak mocno zachwycona pierwszym spotkaniem z panem Ćwiekiem, to i ja zaryzykuje i skuszę się na jego dzieła.
OdpowiedzUsuńKoniecznie, jestem pewna, że też Ci się spodoba :D
UsuńCykl Kłamca jest pełen humoru, ironii i popkulturowych symboli wymieszanych z mitologią. Świetne książki dla fanów fantastyki :)
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie jeszcze bardziej do przeczytania reszty książek z serii :)
UsuńŚwietny opis może się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńJa miałam kompletnie inne odczucia. Jak dla mnie "tfurczość" Ćwieka idzie po najmniejszej linii oporu i nic od czytelnika nie wymaga. Jasne, dla odmóżdżenia można to poczytać, ale ogólnie bardzo słabo panie Ćwiek.
OdpowiedzUsuńGry na podstawie książek powstają cały czas i jeszcze nikt nie wpadł na "genialny" pomysł dorobienia sobie dodatkowo dodając do nich książkę, nawet Pierwszy Grafoman III RP Pilipiuk ;)
Też prawda, że nie jest to ambitna lektura, jednak uśmiałam się nieźle :) Za twórczością Pilipiuka nie przepadam.
UsuńMam chęć na tą książkę, niestety jeszcze nie miałam okazji się z nią zapoznać, mam nadzieję, że szybko się to zmieni...
OdpowiedzUsuńTego Ci życzę :)
UsuńNie czytałam jeszcze żadnych książek tego autora, muszę nadrobić :)
OdpowiedzUsuńhttp://wyznania-czytelniczki.blog.pl/
Nigdy nie zwracałem uwagi na twórczość pana Ćwieka, jednak recenzja działa niezwykle zachęcająco. Być może czas zmienić swoje podejście do tego autora:)
OdpowiedzUsuńSądzę, że nie będziesz zawiedziony :)
UsuńMam wielką ochotę na książki tego pana, więc cieszę się że faktycznie warte są uwagi ;)
OdpowiedzUsuńBardzo luźna lektura na wakacje :)
UsuńHm, sama nie wiem. Dużo się dobrego naczytałam o twórczości Ćwieka, ale nie do końca wiem czy odnajdę się w jego świecie.
OdpowiedzUsuńZawsze warto zaryzykować :)
UsuńOstatnio głośno o tej książce. Do tej pory zniechęcała mnie ta beznadziejnie beznadziejna okładka, ale po takich recenzjach jak Twoja, jestem pewna, że nie ma na co czekać. :)
OdpowiedzUsuńNie uważam, że jest beznadziejna. Przedstawia głównego bohatera, więc jest dobrym pomysłem.
UsuńRzadko czytuję opowiadania, ale z tymi bym się chętnie zapoznała. Odważnie i śmiesznie - to lubię ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam