Tytuł oryginalny: Jet: A Marked Man Novel
Seria: Zaryzykuj ze mną, tom 1
Autor: Jay Crownover
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: maj 2014
ISBN: 978-83-241-5048-9
Liczba stron: 240Wydawnictwo: Amber
Data wydania: maj 2014
ISBN: 978-83-241-5048-9
Cena: 29,8 zł
Natalia - moja ocena: 5,5/10
Kto przychodzi Wam na myśl w związku z imieniem Jay? Ja do niedawna byłam przekonana, że jest to imię typowo męskie. Zostałam zaskoczona dopiero przy zapoznawaniu się z informacjami o autorze jednej z nowszych powieści New Adult wydanych przez wydawnictwo Amber - "Zaryzykuj ze mną". Pan Jay okazał się panią. I w istocie w trakcie czytania łatwo jest dostrzec damską rękę.
Poznajcie Ayden, dziewczynę, która zamknęła wcześniejszy etap swojego życia i rozpoczęła kolejny. W nowym miejscu, daleko od toksycznego brata i skomplikowanej przeszłości, i z nowymi ludźmi. Udało jej się zakumplować z członkami znanego zespołu rockandrollowego, szczególnie z wokalistą... Jet nosi zbyt obcisłe spodnie, ma wygląd niegrzecznego chłopca i podczas koncertów rozgląda się tylko za Ayden. Jednak gdy po jednym z nich odmawia dziewczynie seksu, ich relacje ulegają zmianie. Niedługo potem Ayden i Cora, koleżanka, przyjmują Jeta pod swój dach, ratując mu tyłek. Czy ta dwójka da radę żyć pod jednym dachem? Jak długo można trzymać przeszłość w sekrecie?
Nie byłam do tej książki do końca przekonana, zanim zasiadłam do lektury. Kolejne historie o wokalistach zespołów różnej maści, szczególnie metalowych, rockandrollowych etc., zdają się opierać o te same schematy. Potrafię to zrozumieć, gdyż marzeniem większości autorek romansów jest, by bohater zaśpiewał coś dla bohaterki, wyrecytował wiersz, zadedykował występ, opisał w swojej książce. To jest coś, co każda kobieta chciałaby przeżyć, więc dlaczego by nie dać tej przyjemności własnej postaci?
Cóż, może dlatego, że aby zrobić to oryginalnie, trzeba mieć dobry pomysł. Tutaj miłosne utwory brały się z powietrza i miałam wrażenie, że są tak po prostu, żeby być i rozczulić.
Mimo to polubiłam tę historię. Żałuję tylko, że została rozłożona na części, które mają po dwieście parę stron - wolałabym przeczytać czterysta lub nawet siedemset, ale w jednej książce. Niemniej autorka zaciekawiła mnie postacią brata bohaterki oraz jej przeszłością. Zainteresowała mnie ta podejrzana otoczka wokół obu postaci, jednak pod koniec miałam już dość tajemnicy. Autorka nie zdradziła ani słowa na ten temat i moim zdaniem wyszło to na złe dla książki.
Ogólnie rzecz biorąc, miałam wrażenie, że postaci drugoplanowe są znacznie ciekawsze i mają bogatszą osobowość niż te pierwszoplanowe. Był ciekawy zamysł na Ayden, ale wieczna, gęsta tajemnica go zniszczyła. Pomysł na Jeta w ogóle nie wiem, czy był - miałam zwyczajnie wrażenie, że czytam o kolejnym zbuntowanym muzyku.
Świeżym pomysłem było to, że bohaterowie pociągali się nawzajem od samego początku i przez pierwszą połowę książki ani razu się ze sobą nie przespali. To sprawiło, że czytałam dalej z ciekawością - w końcu nikt nie wrzucił miłości od pierwszego wejrzenia, znajomości z dzieciństwa lub seksu na dzień dobry i dobranoc. Wierzcie mi, że to ogromny plus! Szczególnie w przypadku muzyków z tatuażami na ciele oraz kolczykami i buntem wypisanym na twarzy.
Język ani nie jest wymagający, ani zbyt dziecinny. Taki na 18-20 lat w sam raz. Zastanawia mnie, czy zmieni się jakoś w książkach pisanych z punktu widzenia innych bohaterów - powinien w tej sytuacji ulec zmianie, skoro pisany jest w pierwszej osobie. Nie wiem, czy wydawnictwo Amber je wyda, aczkolwiek skoro zrobili tak z serią Olivii Cuning, to dlaczego by nie i tutaj?
Podoba mi się szalenie kolorystyka okładek z gatunku NA u wyd. Amber. Zmieszanie różnych odcieni szarości (nie wiem, czy pięćdziesiąt to nie za mała liczba :p) daje zapowiedź pewnej melancholii, którą się ten nurt po części charakteryzuje. Poza tym dodaje to okładce pewnej pikanterii. Czepię się w tej sprawie postaci na obrazku - Ayden wygląda w mojej wyobraźni kompletnie inaczej, za to Jet owi brakuje kolczyka. Poza tym jest lepszy, niż sobie wyobrażałam.
Krótko i na temat - nie odradzam Wam zaryzykowania ze mn... to znaczy z Jay Crownover, ale też nie polecam jakos gorąco. Dobra książka na wdrożenie się w serię wydawaną przez Amber, ale zdecydowanie mają lepsze (i recenzja jednej z nich już na dniach). Ja bym na pewno postawiła na ryzyko, jako że lubię słuchać swojej przekory, która podpowiada mi, by sprawdzić średnie i złe książki na własnej skórze. Nie raz wyszło to na dobre, więc... Zaryzykujecie?
Za poznanie mojej pierwszej książki Jay Crownover dziękuję wydawnictwu Amber!
Mam zamiar przeczytać książki Jay Crownover ;)
OdpowiedzUsuńOd której planujesz zacząć?
UsuńTe gatunek NA zupełnie nie przypadł mi do gustu! Jak na razie tylko jedna książka z tych wszystkich mi się podobała, jakoś nie mam ochoty sięgać teraz po tą ;)
OdpowiedzUsuńKtóra Ci się spodobała, a które nie? :)
UsuńJa chyba raczej sobie daruję. To nie na moje nerwy ostatnimi czasy :P
OdpowiedzUsuńA cóż to je tak nadszarpnęło? :(
UsuńJa z powieści NA zawsze dowiaduje się jakiś nowości związanych z imionami i najczęściej jestem pewna, że to imię typowo męskie - a tutaj nagle w wersji żeńskiego ;) "Czy ta dwójka może żyć pod jednym dachem" -> to zdanie opisuje także jak nic fabułę powieści "Piękna katastrofa" (także NA). Na chwilę obecną robię sobie przerwę od NA, bo już się naczytałam - i jakoś poza dwoma tytułami ... oczekiwałam czegoś o wiele więcej po tym gatunku.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie, co to za powieść od Amber, która wypadła lepiej ;)
Z tymi imionami to racja, nie myślałam o tym w sumie aż tyle. Za "Piękną katastrofę" chcę się za jakiś czas zabrać, pewnie jakoś po kampanii wrześniowej ;) A co do tej drugiej pozycji... śledź bloga, recenzja już czeka na publikację :D
UsuńTeż mnie to denerwuje, że ta historia rozłożona jest na kilka części. Podobnie jak ty wolałabym przeczytać nawet siedemset stron, ale w jednej książce. W każdym razie i tak skuszę się na tę książkę, bo mam słabość do powieści z gatunku NA.
OdpowiedzUsuńWłaśnie o ile w przypadku IŚ trzy książki w jednej to już gratka kolekcjonerska, tak tutaj by się przydało, byleby mniej wydać. Sądzę, że czytelnicy też byliby bardziej zadowoleni, jak zresztą widać po komentarzach tutaj, ze złożenia obszerniejszej książki.
UsuńNie czytałam jeszcze książki z takiego kręgu tematycznego i zgadzam się z Tobą, wolę przeczytać opasłe tomisko, niż kilka małych części
OdpowiedzUsuńChociaż "Droga królów" MAGa to już lekkie przegięcie, nie? ;)
UsuńJak dla mnie Jay to imię typowo damskie, ale kto tam wie :D nie słyszałam o tej pozycji, pewnie dlatego, że taka świeża
OdpowiedzUsuńOgółem wiele osób nie słyszało o książkach z New Adult wyd. Amber. Dlatego postanowiłam o nich pisać ;)
UsuńNie lubię takich powieści, więc raczej nie tknę. Co do imienia "Jay" kojarzy mi się z "Jay Z", więc myślę, że to raczej męskie. Co do tomisk - tu się akurat zgodzę.
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
O, no jasne, Jay Z, nie wiedziałam, z czym mi się ono kojarzy!
UsuńAmber robi zazwyczaj dziwne rzeczy i tak tnie ksiażki na kawałki. A mnie okładki zupełnie się nie podobają, nie oddają klimatu powieści NA, a sugerują tandetne romansidło z kiosku. Jedyną ładną okładkę miała powieść Tylko Ty i była chyba najlepsza także pod względem fabularnym.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o innych książkach, które tak by pocięli. Dałabyś mi jakieś przykłady? Mnie się te okładki kompletnie nie kojarzą z tandetnymi romansidłami, a kiedyś czytałam ich dość dużo ;)
UsuńSkojarzyło mi się ze "Spowiedź" i też mnie wkurzało tam, że zrobili z tego więcej części.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc mam słabość do takich historii. Bo kto nie chciałby być na miejscu głównej bohaterki? No własnie;P
Jak tylko trafi ta pozycja w moje ręce to na pewno ją przeczytam;)
Pozdrawiam!
(pokolenie-zaczytanych.blogspot.com )
Właśnie, Nina Reichter to też było moje pierwsze skojarzenie!
UsuńW sumie ja bym nie chciała być na jej miejscu, nie lubię takich zespołów :P
Ja również myślałam, że to autor, a nie autorka:) Póki co nie zaryzykuję.
OdpowiedzUsuńWizualnie te książki kompletnie mi się nie podobają - zwykłe szarawe zdjęcie + prosty napis... nie, nie, nie, tak się książek nie wydaje. Sama książka raczej mnie nie interesuje i nie planuję zapoznania się z nią. :)
OdpowiedzUsuńNie jest to specjalne wydanie na pewno. Jaguara pod względem okładek chyba nie da się przebić ;) Jednak nie jest źle. Tutaj nie podoba mi się dziewczyna na okładce i sama pozycja, no ale cóż.
UsuńBardzo chciałabym ja przeczytać to nie ulega wątpliwości :)
OdpowiedzUsuńCzytam niewiele książek NY, ale jakoś do pozycji ambera mnie nie ciągnie. Mi akurat nie podoba się ta kolorystyka, wszystkie ich książki wydają mi się takie same. Tutaj jakoś też nie czuje takich emocji podczas Twojej recenzji, jak w innych powieściach, więc podziekuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
To prawda, że wszystkie książki wydają się takie same przez to i tyczy się to wielu serii. Kurczę, przez te wszystkie komentarze zaczęłam nieco inaczej patrzeć na stronę graficzną.
UsuńZdecydowanie zaryzykuję, jak tylko dopadnę tę książkę ! :D Sama chciałabym, żeby jakiś chłopak dla mnie zaśpiewał czy zagrał ♥ Ehh marzenia marzeniami, przynajmniej mogę sobie o tym poczytać :P
OdpowiedzUsuń