11 października 2014

"Jedno małe kłamstwo" - K.A. Tucker

Tytuł: Jedno małe kłamstwo
Tytuł oryginalny: One Tiny Lie
Seria: Dziesięć płytkich oddechów
Autor: K.A. Tucker
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 17 września 2014
ISBN: 9788379882328
Liczba stron: 432
Cena: 39,9 zł
Natalia - moja ocena: 9/10


Odchodzę

Wyczekiwałam nowej powieści K.A. Tucker od dnia skończenia "Dziesięciu płytkich oddechów", więc nie ma się co dziwić, że gdy listonosz wręczył mi przesyłkę z "Jednym małym kłamstwem", nie umiałam się powstrzymać od rozerwania papieru i natychmiastowej lektury i to mimo natłoku zajęć na studiach i zawalenia nauką i projektami już od pierwszego dnia. Nie miałam zbyt wysokich oczekiwań, aczkolwiek spodziewałam się czegoś na poziomie debiutu autorki z porządną, równie mocną puentą. Puenta, owszem, była, ale nie wywarła na mnie takiego wrażenia i była mocno przewidywalna od samego początku. 

Livie, siostra Kacey poznanej w "Dziesięciu płytkich oddechach", zaczyna studia na wymarzonej uczelni - Princeton. Od wypadku rodziców cały czas trzyma sie obietnicy złożonej ojcu podczas ostatniej rozmowy. "Zrobię wszystko, byś był ze mnie dumny" codziennie dzwoni jej w głowie razem ze słowami, że chłopcy to tylko niepotrzebne rozproszenie uwagi...dopóki Livie sama nie wpada w ich sieć. A konkretniej - dopóki ona nie wyławia ich z tłumu, wcale tego nie planując. Ashton jest owocem kilku galaretkowych shotów na jej pierwszej w życiu imprezie, na którą zostaje zaciągnięta przez siostrę i swoją współlokatorkę, Reagan. Connor zaś to ideał chłopaka, książę na białym koniu wielu dziewczyn i perfekcyjny kandydat do przedstawienia rodzinie. Livie musi zdecydować, czy warto kurczowo trzymać się przeszłości i jak rozsądnie rozplanować przyszłość, by wyjść na swoje. 

Zostawiam głosy, krzyki, rozczarowania

Nie raz chciałam krzyczeć z radości i złości. Pojawiały się i jęki rozczarowania. Koniec lektury sprawił, że zostawiłam je za sobą. "Jedno małe kłamstwo" można uznać za dobry przykład typowego New Adult. Schemat został wypełniony bez żadnych spektakularnych zaskoczeń. Mimo to kolejną książkę K.A. Tucker przeczytałam w kilka wieczorów. Skończyłabym ją w ciągu jednego, gdyby nie uczelnia i zwyczajne zmęczenie, które ścinało mnie z nóg niemal każdego dnia. Historia, mimo przewidywalności, wciąga i skłania do kibicowania zarówno głównej bohaterce, jak i jednemu z amantów oraz kilku małym postaciom drugoplanowym. Nie robiłam tego nawet świadomie - dopiero po konkretnym wydarzeniu i ogółem po skończeniu lektury zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo mi zależało, by danej postaci się udało.


Zostawiam złudzenia, błędy i żale


Tym, co mnie najbardziej zaskoczyło, były wnioski, do jakich doszłam po lekturze książki, mimo że nie zawierała ona wyraźnej ani powalającej na kolana puenty. Pozbyłam się kilku złudzeń, zrozumiałam niektóre ze swoich błędów i zostawiłam za sobą część żali. Pozwoliłam sobie usunąć z myśli wszystko to, co jest kłamstwem i pozwolić prawdziwej sobie wyjść na wierzch. I wtedy tak naprawdę zrozumiałam Livie. 
Livie, która niesamowicie zmieniła się w porównaniu do tej dziewczyny z pierwszej części; która w końcu zostaje wyraźniej zarysowana, pokolorowana i wreszcie zacieniona w niektórych miejscach, jednocześnie nabierając blasku wraz z każdą stroną książki. Trudniej było mi zrozumieć Connora, wymarzonego chłopaka Irlandki (tak, chodzi o Liv, ale nie, nie pochodzi z Irlandii), jednocześnie nie pasującego mi do niej ani odrobinę, a tym bardziej Ashtona - gościa w typie seksi-fleksi, którego z chęcią posłałabym w diabły, byle tylko móc go rozpalić. W pewnym momencie sama byłam między nimi rozbita, ale zwyciężyło pierwsze odczucie.
Szalenie podobał mi się - krótki, bo krótki, ale zawsze - powrót postaci z pierwszego tomu. Nie tylko Kacey pojawiającej się w życiu Liv na tyle często, na ile w zwyczaju mają dobre siostry, ale także Cain, Storm, Mia i Trent. Przywołali wspaniałe wspomnienia z lektury i aż chyba do niej niedługo wrócę.


Zostawiam wszystko, czym powinnam być i to, czym być nie mogę


Język jest równie dobry jak w pierwszej części. Młodzieżowy, ale bez slangu i tym podobnych; jestem pewna, że przypadnie do gustu i dorosłym. Okładka jest piękna. Cieszę się, że wydawnictwo postanowiło pozostać przy oryginalnej wersji i mam nadzieję, że decyzja zostanie podtrzymana też wobec pozostałych części. Początek nowego semestru w nowym miejscu z nowymi problemami i piękne nawiązanie do jesieni poprzez dodanie szaroburemu życiu Liv kolorów i ognia równie płomiennego jak opadające z drzew liście.

Wszystko jest kłamstwem.

K.A. Tucker wie, jak pisać, by poruszyć czytelnika i skłonić go do refleksji. Doskonale manipuluje uczuciami i myślami, pozwala patrzeć na świat oczami głównej bohaterki. Mimo przewidywalności, gorąco polecam każdemu. Jeśli przepadacie za gatunkiem New Adult, to pokochacie i tę książkę. Ona nie jest kłamstwem, jest najprawdziwszą z prawd.


Za możliwość poznania losów Livie dziękuję pani Oldze z wydawnictwa Filia.