15 listopada 2014

Przedpremierowo: "Jesienna Róża. Mroczna Bohaterka 2" - Abigail Gibbs [Dwie Piszą #7]

Tytuł: Mroczna bohaterka. Jesienna Róża
Tytuł oryginału: Autumn Rose 
Seria/cykl wydawniczy: Mroczna bohaterka 02
Autor: Abigail Gibbs
Wydawnictwo: Muza S.A.
Data wydania: 19 listopada 2014
ISBN: 978-83-7758-857-4
Liczba stron: 464
Cena: 39,99 zł
Natalia - moja ocena: 7/10
Martyna - moja ocena: 7,5/10

Nigdy nie zrozumiem osób, które na podstawie pierwszego tomu serii postanawiają kompletnie porzucić ciekawość dotyczącą dalszych losów bohaterów, gdyż pierwszy średnio przypadł im do gustu. W przypadku całkowitej straty czasu - pewnie, mądra decyzja, lecz nie wtedy, gdy książka jest co najmniej przeciętna. Dlatego i ja podjęłam się lektury kontynuacji "Mrocznej bohaterki. Kolacji z wampirem" [recenzja] - książka całkiem mi się podobała, więc chciałam poznać ciąg dalszy. I oto przychodzę dziś do Was ze swoją opinią.
Martyna: Ja natomiast od pierwszej chwili miałam ochotę poznać tom drugi, ponieważ pierwszy bardzo miło wspominam i nie mogłam się doczekać kontynuacji, na którą swoją drogą trochę trzeba było czekać.

Tym razem zmieniamy miejsce i przenosimy się do nadmorskiej miejscowości w angielskim hrabstwie Devon, gdzie wszyscy wszystkich znają. Wśród nich mieszka dziewczyna należąca do rasy Mędrców, władających pierwszym wymiarem. Mimo swojego dziedzictwa i książęcego tytułu, Jesienna Róża Al- Summers (tak, to jej imię!) nie cieszy się dobrą sławą - ludzie są odgórnie uprzedzeni do jej rasy. To z kolei utrudnia jej wypełnienie zadania, czyli ochronę miasta i jego mieszkańców przed złem, jakie reprezentuje Extermino, zdające się pożądać uwagi Jesiennej Róży. Niespodziewanie w jej szkole pojawia się drugi w kolejce pretendent do tronu, syn króla Mędrców - Fallon. Dziewczyna jest nieufna, ale wydaje się, że nie ma innej możliwości niż zaufanie mu. Co z tego wyniknie i co łączy Jesienną Różę z Violet Lee, porwaną w poprzednim tomie przez wampiry?



Na samym początku czuję się w obowiązku zaznaczyć, że bohaterka okazała się być z tego wieku, którego obecnie staram się w książkach unikać, czyli poniżej lat 18. Tutaj było to dokładnie 15, co przeraziło mnie jeszcze bardziej. Jak pewnie wiecie, piętnastolatki mają swój własny charakter. Pamiętam, jaka sama byłam w tym wieku i obserwowałam, jak zachowywała się przed dwoma laty moja siostra. Słuchałam historii znajomych, z którymi porównywaliśmy historie z dzieciństwa. Wszyscy przejawiali jakiś miks zachowań - zarówno poważniejszych, jak i bardziej infantylnych. U pani Gibbs można wiele zwalić na to, że Jesienna Róża ma 15 lat i już w tak młodym wieku musi bronić innych, ale jeśli takie było podejście autorki, to momentami zapędziła się zbyt daleko z infantylnością w jej zachowaniu - ot, raz dojrzała następczyni tronu, a kiedy indziej rozkapryszone panisko.
Martyna: Wiek głównej bohaterki rzeczywiście budził trwogę, ale według mnie jej zachowanie i tak nie było tak tragiczne, jak można by się spodziewać. 
Tak, jak pisze Natalia - jej postawa była zmienna jak pogoda, ale koniec końców nie doprowadzało mnie to do szewskiej pasji, a tego obawiałam się najbardziej. 
Zdecydowanie dużo bardziej od zmian nastroju Róży, denerwowało mnie jej podejście do księcia, ale o tym może później :)

Nie twierdzę, że Róża nie jest dobrą postacią, ale z pewnością nie jest wybitna. Przez jakiś czas w ogóle nie miałam o niej zdania, gdyż autorka nie dała mi podstaw do wyrobienia go sobie, tak samo jak w przypadku wrogich Extermino czy też ogólnie wziętej rasy Mędrców. Na zdobycie jakichkolwiek ważniejszych informacji musimy cierpliwie czekać i czytać, pozwalając wyobraźni szaleć i dając się potem zaskoczyć w zestawieniu z wizją autorki. Kolejny punkt do poprawy w przyszłości, jednak nie drażnił mnie aż tak bardzo. 

Martyna: Ja osobiście polubiłam Różę, ale wydaje mi się, że głębszą więź udało mi się stworzyć z bohaterką poprzedniego tomu, czyli Violet Lee. Nie zgadzam się z Natalią co do tego, że Róża nie była postacią, o której można było wyrobić sobie zdanie. Wydaje mi się, że autorka dała nam możliwość dokładnego jej poznania, ale popieram wypowiedź odnośnie Extermino i ja dołożyłabym do tego także Fallona. Bardzo żałuję, że Gibbs przedstawiła tak mało rozdziałów z jego perspektywy, bo bardzo go polubiłam i choć nie był tak wyrazisty jak Kaspar, miał w sobie coś ujmującego.

Mimo powyższych uwag, lektura kontynuacji serii okazała się całkiem wciągająca. Przeczytałam ją w trzy dni, wychodząc z domu po 7 i wracając ok. 20 - pomyślcie o zmęczeniu, jakie czułam, a mimo to wsiąkłam w tę historię. Znowu muszę przyznać, że nie jest genialna, ale była na tyle w porządku, bym nie musiała się martwić, że spędzę nad nią zbyt wiele czasu, gdyż po prostu czytało się ją bardzo szybko i płynnie.

Martyna: Według mnie powieść ma w sobie pewnego rodzaju urok, który od niej bije i pozwala czytelnikowi chłonąć opisywane przez autorkę wydarzenia. To prawda, że łatwo jest wsiąknąć w tę historię. Ja od pierwszej strony zanurzyłam się w tej opowieści, a później wchodziłam w nią już tylko coraz głębiej i głębiej, by na sam koniec przepaść i stwierdzić "szkoda, że już się skończyło".

Może było to zasługą języka, który okazał się typowo młodzieżowy, w sumie nawet bardziej nastawiony na nastoletnią młodzież niż w pierwszej części. Podobnie z konstrukcją fabuły i ogólnym zamysłem - miałam wrażenie, że ich proces tworzenia opierał się na różnych nastoletnich i magicznych schematach. Jednak to dokuczało mi tylko w niektórych przypadkach. 

Martyna: Fabularnie powieść wypada dobrze, ale zraziły mnie trochę wszędobylskie potyczki polityczne. Nie lubię polityki, jestem w tym temacie kompletnie zielona i momentami bardzo łatwo było mi się w tym wszystkim pogubić. Przymykam jednak oko na ten element, ponieważ był on bardzo ważny w przypadku zarysu fabularnego. 
W kwestii języka - nie dało się nie zauważyć jego młodzieżowego wydźwięku, ale zdarzały się chwile, w których reprezentował on nieco wyższy poziom.
Jeśli chodzi o magiczne schematy, mnie się to (o dziwo!) podobało. Nie przepadam za książkami, w których bohaterowie władają magicznymi zdolnościami, które w dodatku wyzwala się za pomocą zaklęć, ale umiejętność ta pasowała mi zarówno do Fallona jak i do Róży i chyba dzięki temu tak dobrze to przyjęłam.



Sam wątek miłosny miewał swoje wzloty i upadki. Nie chodzi mi tylko o fabułę, ale też o sam zamysł autorki. Momentami obydwoje zachowywali się od czapy, a kiedy indziej tworzyli piękną parę. Ciekawe zestawienie bohaterów w nieco gorszym wykonaniu. Połączenie z pierwszej części wydawało mi się ciekawsze. 

Martyna: Szczerze przyznam, że ciężko jest mi powiedzieć cokolwiek na temat tej pary. Niby polubiłam i jedno i drugie, niby czekałam aż autorka ich połączy, ale mimo wszystko zabrakło mi między nimi "tego czegoś". Zdecydowanie bardziej odczuwałam chemię między bohaterami "Kolacji z wampirem". Może miał na to wpływ porywczy charakter Kaspara, którego odrobinę brakowało Fallonowi... Trudno powiedzieć, ale nie byłam oczarowana stworzonym tu romansem, choć nie było też tak, że nie podobało mi się sparowanie tej dwójki.

W wyniku wychodzi na to, że książka wcale nie podobała mi się tak bardzo jak w rzeczywistości, a to nieprawda - po prostu w tym przypadku łatwiej mi było wypunktować wady, bo każda zaleta miała swój mankament. "Mroczna bohaterka. Jesienna Róża" okazała się książką idealną na luźne wieczory, w których nie miałam siły dużo myśleć i marzyłam o relaksie, spokoju i zdrowej dawce humoru. To właśnie dostałam od pani Gibbs i jestem ciekawa, co wymyśli dalej.

Martyna: Czytając moje dopiski można stwierdzić, że bardziej podobał mi się tom pierwszy. Tak jednak nie było. Uważam, że obie części są tak samo fascynujące i urokliwe. Autorka mimo swojego młodego wieku, zaserwowała nam garść całkiem emocjonujących wydarzeń i uraczyła historią, która była porywająca. Doszukałam się, podobnie jak Natalia, kilku mankamentów, ale prawda jest taka, że książka zauroczyła mnie w jakiś sposób i z wielką przyjemnością poznam dalsze losy bohaterów. Nie tylko tych z tomu drugiego, lecz również z pierwszego. Ja na to czekam, a Was zachęcam do poznania dwóch pierwszych tomów o Mrocznych Bohaterkach :)


Za egzemplarz recenzencki dziękujemy pani Darii z Business & Culture oraz wydawnictwu Muza.


Zachęcamy Was do kupna książki po promocyjnej cenie tutaj:

17 komentarzy:

  1. Jestem szalenie ciekawa kontynuacji, tym bardziej, że pierwsza część bardzo mi się podobała..
    Czytadła Tetiisheri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie obie części są na równym poziomie, więc skoro podobała Ci się pierwsza, druga też powinna.

      Usuń
  2. Czasem kontynuacja może okazać się dużo lepsza od pierwszej części, czasem odwrotnie, ale ja również staram się nie skreślam przeciętnych pozycji. Tu nie miałam okazji zapoznawać się z pierwszym tomem, ale może kiedyś mi się uda.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj, seria nie jest zła, jest taka... po prostu dobra. Coś w miarę świeżego.

      Usuń
  3. Muszę chyba zebrać się w sobie i "ogarnąć" pierwszy tom tej serii, a potem się zobaczy co z tą częścią. Chociaż znając mnie, a nie lubię porzucać niedokończonych serii, sięgnę i po nią gdy tylko nadarzy się ku temu okazja :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cytując słynną polską piosenkę: "Mam to samo co Ty" :) Nie lubię nie kończyć serii, szczególnie że finał zawsze potrafi zaskoczyć.

      Usuń
  4. Pierwszy tom mi się podobał, ale nie wiem jeszcze, czy sięgnę po kontynuację, ponieważ wiek głównej bohaterki mnie odstrasza. Wolę nieco bardziej doroślejsze osoby, takie 18+.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz tak samo jak ja z wiekiem 18+. Z bohaterek młodszych po prostu się wyrasta, za to z tych ok. 20+ trudniej.

      Usuń
  5. Cieszę się, że kontynuacja okazała się wciągająca. Nie nudziłaś się przy lekturze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam ją cały czas przed sobą, czekam na premierę. Pierwsza część była fajna, ale nie idealna. Moim zdaniem trochę za długo się ciągnęła, ale jeśli mówisz, że tą czyta się szybko to bardzo dobrze. Muszę też sobie trochę przypomnieć fabułę, bo jakoś tak nie zapadła mi w pamięć... W każdym bądź razie, mam nadzieję, że i mi się spodoba. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam pierwszej części, więc i za drugą się nie biorę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwsza część była mocno średnia, ale przymknęła oko na wady - to debiut i pisarka jest jeszcze bardzo młoda. Obecnie jestem w trakcie kończenia drugiej części i cóż, nadal są pewne wady. Co nie zmienia aktu, że całkiem dobrze się czyta tą serię.

    OdpowiedzUsuń
  9. Martwi mnie ta postać, że taka nijaka, ale przyznam, że tak czy tak chętnie bym sięgnęła po 1. część i w sumie dopisuję do listy ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. To kolejna seria, którą porzuciłam po pierwszym tomie. Nie ukrywam, że pierwsza część kompletnie nie przypadła mi do gustu, bohaterka irytowała mnie niemal każdym słowem i gestem, więc nie widzę sensu w męczeniu się z kolejnym tomem.

    OdpowiedzUsuń
  11. O, a dotychczas trafiałam na same negatywne opinie. Polepszyłaś trochę moją opinię o tej serii, może nawet się na nią skuszę? Tylko jednego nie rozumiem: jak można nazywać się... Jesienna Róża??? :)

    OdpowiedzUsuń
  12. W końcu wspólna recenzja! Bardzo mi ich brakowało, ale cieszę się, ze znowu do tego wróciłyście :)

    OdpowiedzUsuń

Na blogu korzystam z zewnętrznego systemu komentarzy Disqus. Więcej na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności Bloga.