"Powód by oddychać" to bestseller tej jesieni. Wzruszający i emocjonujący jak mało która książka dla młodzieży - zarówno tej młodszej (powiedzmy 16+), jak i starszej.
"Piękna i ambitna" to zaś przepięknie ilustrowany poradnik od gwiazdy popularnego serialu "Glee", Lei Michele.
Co musicie zrobić, by wygrać jedną z ukazanych powyżej książek? Wystarczy wypełnić poniższy formularz, w tym odpowiedzieć na pytanie konkursowe!
Lubię fanpejdże jako (imię i pierwsza litera nazwiska):
E-mail:
Odpowiedź:
Zadanie konkursowe:
1. Dla "Pięknej i ambitnej": Co cenisz w aktorce i piosenkarce, Lei Michele?
2. Dla "Powodu by oddychać": Co jest Twoim powodem do oddychania, do życia? Co sprawia, że cenisz każdy kolejny dzień?
2. Dla "Powodu by oddychać": Co jest Twoim powodem do oddychania, do życia? Co sprawia, że cenisz każdy kolejny dzień?
Odpowiedzi zamieszczajcie w komentarzach poniżej
Krótki regulamin:
1. Konkurs trwa od 27 listopada 2014 do 12 grudnia 2014 (piątek) do godziny 23:59 włącznie.
2. Organizatorami konkursu są: Natalia z Książkowego "kocha, nie kocha" oraz Wydawnictwo Feeria Young.
3. W konkursie mogą brać udział tylko osoby mieszkające w Polsce. Nie wysyłam książek za granicę.
4. Warunkiem wzięcia udziału w konkursie jest polubienie fanpejdża Książkowego KNK oraz Wydawnictwa Feeria Young (oba są podlinkowane) oraz wypełnienie formularza.
5. Jedna osoba może zgłosić się do obu książek w jednym komentarzu.
5. Jedna osoba może zgłosić się do obu książek w jednym komentarzu.
6. Nie musisz mieć bloga, by wziąć udział. Dlatego też wstawienie baneru konkursowego (lub też banerów konkursowych) będzie mile widziane, ale nie jest obowiązkowe.
7. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone w ciągu 48 godzin.
7. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone w ciągu 48 godzin.
8. Nagrodzone zostaną dwie osoby - każda jedną książką.
9. Nagrody nie można wymienić na jej równowartość pieniężną.
10. Organizatorka zastrzega sobie możliwość wprowadzania zmian w regulaminie w trakcie konkursu.
10. Organizatorka zastrzega sobie możliwość wprowadzania zmian w regulaminie w trakcie konkursu.
Powodzenia! Zróbcie sobie prezent na Święta! :)
Lubię fanpejdże jako : Aleksandr Klaudia Z.
OdpowiedzUsuńE-mail: alexblog@interia.pl
Odpowiedź: Leę (?) Michele poznałam trzy lata temu, gdy to po raz pierwszy zobaczyłam serial Glee. Przypadł mi do gustu od pierwszego odcinka, a postać przez nią grana - Rachel - została moją ulubioną. Spodobał mi się jej upór i to jak dążyła do celu. Jej głos przyprawia mnie o ciary, nie ważne jakiej piosenki słucham. Podziwiam ją także za to jak wiele przeszła i nie poddała się po śmierci Cory'ego. Miło widzieć jak się rozwija i osiąga kolejne sukcesy. Na pewno będę dalej śledzić jej karierę i brać przykład z jej siły.
Zgłaszam się!
OdpowiedzUsuńObserwuję jako Anastazja B
email: anastazja166@hotmail.com
2.Moim powodem do oddychania jest każda sekunda mojego życia. Fakt, że mam kochający dom, którego dawniej nie miałam. Każdy uśmiech najbliższych mi osób, każdy mój własny uśmiech mimo ciężkich chwil jakie przeżywałam, mimo smutków, porażek, chwil zwątpienia. Każda oznaka wdzięczności, daru i gestu. Każda chwila spędzona na pielęgnowaniu mojej pasji, każda przeczytana strona książki, każdy dźwięczny śmiech, każdy dzień mimo pogody, szkoły, natłoku zajęć.
Polajkowane :)
zgłaszam się :)
OdpowiedzUsuńlubię fanpejdże jako Emila Pisula
emiliapisula0@gmail.com
2. Moim powodem do oddychania jest zespół ludowy, w którym gram na skrzypcach i śpiewam. Zaczęło się zupełnie niewinnie, ale w kilka tygodni zwykłe próby przemieniły się dla mnie w coś, bez czego nie mogłabym żyć. Pamiętam każdy koncert, a podczas każdego czuję tak paraliżującą niemal euforię, że chcę ją zapamiętać, na gorsze chwile. I rzeczywiście, za każdym razem lekkość w żołądku była odrobinę inna. Pamiętam każdy jej rodzaj. Ten podczas mojego debiutu w kapeli, podczas mojego debiutu w chórze, podczas koncertów za granicą. Właściwie mogłabym spędzić wszystkie lata swojego życia na próbach. Granie jest przecudowne. Mogę zrobić ze skrzypcami co zechcę, a przy tym muzyka ludowa jest dla mnie tak piękna, tak energiczna i jednocześnie o tak niesamowicie prawdziwym przesłaniu! Nogi same mi tańczą (niesamowicie marzę o tańcu w moim zespole, ale jest już dla mnie za późno, to tylko szkolny zespół, a jestem w ostatniej klasie), a łzy cisną się ze wzruszenia do oczu. To właśnie ludowe przyśpiewki śpiewam pod prysznicem, nie hity z list przebojów. Natomiast śpiewanie... przede wszystkim chciałabym robić to lepiej niż robię. Śpiewanie nawet tak świetnych dla mnie piosenek nie daje całkowitej satysfakcji, kiedy nie potrafię wydać każdego dźwięku, jaki bym chciała - inaczej, zupełnie inaczej jest ze smyczkiem. A tak poza tym, to ostatnio mam problemy z matematyką i moja mama zaczęła coś mówić, że przestanę chodzić na próby. Tak naprawdę nie zabroniłaby mi tego, bo wie, że pękłoby mi serce. Mówiąc też dalej o mojej miłości do folku - mam kalendarz z kogutami łowickimi, a także spódnicę a'la krakowską. Nie mogę się napatrzeć na te piękne kwiaty i wzory! No i jeśli chodzi o sam zespół, to byłam już z nim w Hiszpanii i chodzę trzy razy w tygodniu na próby. Gdybym mogła sobie na to pozwolić - chodziłabym na nie 7 razy. Mogłabym spędzić na nich życie. I wiesz, w każdą jesień, rokrocznie, dręczy mnie coś w rodzaju depresji. Nienawidzę tej szarości, mam naprawdę ponure myśli, zawsze. A jednak świadomość, że po południu czekają mnie dwie godziny czystego szczęścia, jakoś pomaga mi otworzyć oczy.
Lubię fanpejdże jako Livia K.
OdpowiedzUsuńE-mail: ladriss@wp.pl
Odpowiedź: Bardzo długo nie mogłam przekonać się do Glee, aczkolwiek pewnego dnia posłuchałam piosenki coverowanej przez Leę w serialu i to był właśnie ten katalizator! Głos Lei jest niezwykły, jest w pewnym sensie uniwersalny - Lea doskonale radzi sobie śpiewając rozrywkowe Firework, ale i w coverze Defying Gravity, w którym pokazuje swoje możliwości i jest to dla mnie jedna z najlepszych piosenek, jaką nagrała. Cenię Leę za to, że ciężko pracuje, by osiągnąć to, co jej się wymarzy. Cenię sobie niezwykle jej głos. Cenię sobie to, że pomimo tych wszystkich rzeczy, które ją spotkały, potrafiła nadal się uśmiechać i walczyć dla innych. Za to, że tak wiarygodnie odegrała w Glee rolę Rachel i pokazała milionom nastolatków, ale i dorosłym ludziom, że właściwie zawsze jest jakieś światełko w tunelu! Lea jako osoba publiczna często spotykała się z wieloma "hejtami", aczkolwiek zawsze uśmiechała się i szła dalej, dalej do swojego celu. I jestem jej bardzo wdzięczna za to, że dzięki niej poznałam Idinę Menzel, którą absolutnie uwielbiam
Lubię fanpejdże jako Kora S.
OdpowiedzUsuńE-mail: kora.slowik@gmail.com
Odpowiedź: Uwielbiam Leę Michele już od kilku ładnych lat. Podziwiam jej upór w dążeniu do celu - ileż to razy mówiono jej, że jest za brzydka, za niska, zbyt nijaka do telewizji? A ona udowodniła, że talent zawsze się obroni, a wytrwałość popłaca. Udaje jej się zrealizować każdy cel, jaki przed sobą postawiła. Wystąpiła na Broadway'u - polecam musical "Spring Awakening", dostała główną rolę w serialu "Glee", wystąpiła na dużym ekranie w filmie "Sylwester w Nowym Jorku", nagrała świetną płytę solową, wydała książkę i już pracuje nad kolejną. Ponadto zaczęła promować uprawianie sportu i prowadzenie zdrowego trybu życia, co bardzo jej się chwali, zwłaszcza że jest idolką wielu nastolatek. Z Lei naprawdę warto brać przykład. Jej siła, odwaga, ciągła praca nad sobą, upór i pozostanie, mimo coraz większej sławy, sobą są naprawdę godne podziwu. Właśnie te cechy cenię w niej najbardziej.
Sylwia T.
OdpowiedzUsuńsylatyla@interia.pl
1.Po długim zastanowieniu zdałam sobie sprawę, że powodem, dla, którego chcę mi się żyć jest moja rodzina i przyjaciele. Moja mama, która budzi mnie codziennie rano do szkoły, brat, z którym często się kłócę, ale zaraz po tym się śmieję, babcia, która czasem doprowadza mnie do szaleństwa, ale zawsze jej to wybaczam, bo ją kocham i Karolina moja najlepsza przyjaciółka, która zawsze postawi mnie do pionu. To oni są powodem, dla którego oddycham i nie mogę wyobrazić sobie, że pewnego dnia mogłoby któregoś z nich zabraknąć w moim życiu, ale wiem, że kiedyś to nastąpi. Dlatego cenię sobie każdy kolejny dzień, bo mogłam go spędzić z ludźmi, których kocham.
2.Osoby, które oglądały, chociaż raz Glee wiedzą, kim jest Lei Michele. Gdyby zapytano fana serialu, jaka jest Lei pewnie każdy odpowiedziałby, że inteligenta, zabawna i mega utalentowana. Zgadzam się z tym, w 100%, ale ja postrzegam Lei nie tylko, jako serialową postać, czy aktorkę, ale przede wszystkim, jako człowieka. Człowieka, który przeszedł coś strasznego, śmierć ukochanej osoby. Każdy z nas stracił w swoim życiu kogoś. Każdy z nas wie jak to boli. Każdy z nas przeżył to wydarzenie inaczej. Niektórzy zaczynają pić, inni zamykają się w sobie i nie chcą z nikim rozmawiać. Ale Lei po jakimś czasie zaczęła mówić publicznie o Corym. Opowiadała, jaki był niesamowitym człowiekiem i, że miała ogromne szczęście, że mogła go poznać. Podziwiam Lei Michele za jej niesamowitą siłę
Ja podziękuję,bo już walczę o "powód" :) powodzenia!
OdpowiedzUsuńKamila C.
OdpowiedzUsuńkamila22002@interia.eu
2. Moim powodem by oddychać jest piłka ręczna! Trenuję zaledwie od 3 lat i mimo że to niewiele uzależniłam się silnie od niej. Jest to sport zespołowy gdzie, aby stworzyć naprawdę dobrą drużynę trzeba być jak jedna osoba, jedno życie, jeden oddech. Jesteśmy dla siebie jak rodzina. Wciągu tygodnia spędzamy ze sobą wiele godzin na treningach wypacając z siebie siódme poty by zrealizować wyznaczone nam zadania przez trenerkę. Trenujemy ciężko, biegamy, wyciskamy na siłowni. Zdarzają się kontuzje (poważne lub nie),wybite palce, siniaki, krwiaki ale wszystkie robimy to dla jednego.Najważniejsza nie jest wygrana czy przegrana ani ilość bramek zdobytych w meczu, liczy się drużyna, gra zespołowa i ten moment kiedy dostajesz piłkę i wybijasz się, jest tak jakby czas zatrzymał się na chwilę dla ciebie, liczysz się tylko ty bramkarz i piłka (świadomość ,że masz władzę i decydujesz o dalszym losie( załóżmy sytuację w której drużyna przegrywa) odczuwasz minimalną presję ale też radość i szczęście ponieważ mimo że wiesz jak wiele osób na ciebie patrzy ty się nie przejmujesz, zawisasz w powietrzu odciągasz rękę bierzesz zamach i rzucasz. Ten moment kiedy piłka ląduje w bramce jest nie do opisania czysta euforia! widzowie, dziewczyny wszyscy ci klaszczą.Trwa to bardzo krótko bo za chwilę musisz wrócić i dalej grasz, starasz się jeszcze bardziej, chcesz wrócić do tej chwili, a na sam koniec kiedy drużyna wygrywa, a świadomość że przyczyniłaś się do tego wywołuję szeroki uśmiech na ustach. Tak właściwie to jest mój powód by oddychać powód by wstawać i iść na treningi, by ciężko pracować bo chcesz grać dla takich chwil.
Aleksandra K.
OdpowiedzUsuńshatterme@onet.pl
Zawalczę o "Powodu by oddychać"
2. Co spełnia dla mnie taką rolę w mym życiu? Może to trochę mało oryginalne i (patrząc na nagrodę) przewidywalne, aczkolwiek nie mogę odpowiedzieć inaczej. Gdybym to zrobiła oszukałabym samą siebie jak i wszystkich to czytających. Książki są bowiem moim powodem do tego by oddychać. Są moim tlenem, którego potrzebuję by funkcjonować. Słowa łagodzą moje cierpienie, pozwalają mi się w sobie zatracić i zyskać szansę na przeniesienie się do odległej krainy. Nie wyobrażam sobie życia bez czytania. Zabierając ode mnie książki i przeczytane przeze mnie historię zostałoby mi odebrane coś więcej niż tylko materia. Wraz z nimi odszedł by kawałek mnie samej. Boję się nawet myśleć kim byłabym gdyby nie one. Jak bardzo bym się zmieniła, pozbawiona mojej własnej odmiany tlenu. Zatracam się w słowach dzień w dzień. Zauważyłam już dawno temu, że gdy nic nie robię nieświadomie sięgam choćby po jakąś ulotkę, gazetę by mieć przed oczami coś co składałoby się ze słów dając mi szanse na choć moment zajęcia moim myśli ulubioną przeze mnie czynnością.
Lubię znikać na godziny siedząc w łóżku i przenosząc się choć na chwilę do świata przedstawionego przez autora, zniknąć i utożsamiać się z bohaterami nie będąc tylko zwykłą Aleksandrą. Lubię wyobrażać sobie, że to ja jestem postacią pochodzącą z jakiejś książki, że to ja posiadam nadnaturalne moce, że to ja jestem bohaterem, że to ja wszczynam rewolucję i przeciwstawiam się władzy. To bardzo ubarwia moje codzienne myśli. Książki ubarwiają również moje słownictwo i sprawiają, że moja wyobraźnia nie zna granic. To w nich kocham, że pozwalają mi efektywniej żyć i oddychać każdego dnia. Są jedyną ucieczką od granic miejsca w którym się znajduję, na którą mnie stać.
Jestem w tych wszystkich miejscach, w Panem, w Alicante, w Londynie, w Pradze, Egipcie, Pekinie.
Wraz z każdą nową książką, zyskuję nową możliwość przygody. Są lekarstwem na wszystko, a ja mam nadzieję, że nigdy nie przestanę być zwykłą, zakochaną w słowach dziewczyną. Nie chcę bowiem stracić swojego powodu do oddychania.
Zgłaszam się! :)
OdpowiedzUsuńLubię FB jako: Olga P.
E-mail: elfikbook@gmail.com
Baner na: http://lustrzananadzieja.blogspot.com/p/konkursy.html
Odpowiedź 2: Nadzieja... Wierzę, że mimo wszystkich złych rzeczy, które dzieją się w moim życiu, będzie dobrze. Wierzę, że moi bliscy będą szczęśliwi i że będę przy nich mogła być jak najdłużej. Wierzę, że spełnię swoje marzenia i podbiję świat. Wierzę, że życie ma sens. To wszystko dzięki nadziei, która powoduje, że mam po co żyć, po co oddychać i przede wszystkim mam powód by oddychać.
Napisałam trochę innymi słowami i mam wątpliwości, czy to na pewno odpowiada na pytanie, ale mam nadzieję, że uznasz :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Zgłaszam się!
OdpowiedzUsuńLubię fanpejdże jako Julia K.
E-mail: julia321998@gmail.com
Odpowiedź:
Mój powód by oddychać to marzenia - nie potrafię sobie wyobrazić, że mogłabym odejść nie zrealizowawszy choć jednego. A jest ich trochę. Marzę o napisaniu książki. Marzę o cudownej pracy w teatrze. Marzę, by móc obejrzeć każdy balet, jaki kiedykolwiek powstał. Marzę o założeniu rodziny z wymarzonym mężczyzną. Marzę o przeczytaniu każdej książki, która wpadnie mi w oko. To te wciąż pojawiające się nowe marzenia są moją siłą napędową by nie rzucić wszystkiego i nie zdecydować się na życie pustelniczki gdzieś wysoko w górach (no, dobrze, wizja wysiłku przy wspinaczce też mnie odwodzi od tego pomysłu, ale ja nie o tym :)). Dążę do pełnego szczęścia i póki go nie osiągnę, nie mam zamiaru przestawać oddychać.
Lubię fanpejdże jako Pipi Lotta
OdpowiedzUsuńE-mail: patrycja.kuchta.uK@gmail.com
Odpowiedź:
Nie zawsze potrafię oddychać pełną piersią. Jestem wrażliwa, czasem nawet za bardzo i niektóre życiowe sytuacje sprawiają, że po prostu się duszę, jakbym była rybą wyciągniętą z wody, która mimo iż desperacko próbuje, nie może zaczerpnąć tchu. Wtedy tylko jedno potrafi podnieść mnie do życia, sprawić, że zaczerpnę głęboko powietrza i wskoczę z powrotem do morza swojego życia i wypłynę na szerokie wody. Powodem, dla którego wypełniam swoje płuca tlenem każdego dnia jest miłość. Może dla niektórych to słowo niewiele znaczy, może zużyło się przez ciągłe powtarzanie „kocham” zupełnie bez powodu, ale nie dla mnie. Ja doceniam każdą chwilę ze swoją miłością. Żyję dla niej. Oddycham dla niej. I choć czasem to boli, a czasem od nadmiaru tlenu kręci mi się w głowie, wcale mi to nie przeszkadza. Bo wiem, że mam dla kogo rano wstać. Że mam się kim opiekować, mimo iż to on częściej opiekuje się mną i troszczy się, osłaniając swoimi silnymi ramionami przed wrogim światem. I uważam, że to właśnie jest piękne. Że można być dla siebie nawzajem tlenem, bez którego nie można oddychać.
Lubię oba fp jako: Kornelia Miernik
OdpowiedzUsuńe-mail: kornelamiernik@onet.eu
Odpowiedź na pytanie 1: Leę poznałam podczas oglądania serialu "glee". Już wtedy zwróciła moją uwagę niebanalną postacią. Jako aktorka i piosenkarka przykuła moją uwagę swoim głosem. Doceniam ją za to, że nie "gwiazdorzy" jak inne gwiazdeczki młodego pokolenia. Jest człowiekiem, docenia i chroni swoją prywatność, nie robi niczego pod publikę. Mówiąc o Lei nie można zapomnieć o Corym. Chyba każdy fan przeżył jego śmierć razem z nią. Pokazała klasę, ale co najważniejsze pokazała, że się nie poddaje. Działa i tworzy dalej. Za tę odwagę, ambicje oraz dojrzałość doceniam ją najbardziej.
Lubię fanpejdże jako: Anita T *po napisaniu komentarza, polubie*
OdpowiedzUsuńE-mail: anita.turska@interia.pl
Odpowiedź: Moim powodem by oddychać jest rodzina, a konkretniej mówiąc moja mama. Los sprawił, iż żyjemy w dwójkę, nie mamy wokół siebie nikogo do pomocy, do kogo mogłybyśmy się zwrócić. Jak się można domyślać jesteśmy ze sobą naprawdę blisko, ufamy sobie bezgranicznie i kochamy się najbardziej na świecie. Wiem, że zawsze mogę na nią liczyć i to właśnie ona daje mi siłę do życia. Jest moją nadzieją, latarnią, która wskazuje mi drogę i uczy jak żyć.
Lubię fanpejdże jako : Ola J
OdpowiedzUsuńE-mail: alexxxisqu@gmail.com
Odpowiedź:
Oddech. Zawsze dziwiło mnie to słowo. Dwie sylaby, sześć liter, a decydują o naszym losie.
Jest kilka takich rzeczy w moim dosyć krótkim życiu, dla których chcę dalej istnieć.
Moim pierwszym oddechem są książki. Kilkaset kartek z kilkoma tysiącami słów złożone w jedną całość, obtoczone okładką twardą, bądź miękką. Zwykła, prosta rzecz, a cieszy.
Wracam zmęczona ze szkoły. W głowie zamiast myśli o odpoczynku cały czas mam układ limfatyczny i Pitagorasa, moich codziennych towarzyszy, którzy jednak trochę mnie denerwują. Zbyt dużo czasu z nimi spędziłam, a jestem zbyt nieśmiałym człowiekiem, by odtrącić ich dla byle kogo. I w tym właśnie momencie powołuje się na mój oddech numer jeden .
- Przykro mi Panie Trójkącie Prostokątny i Pani Śledziono, ale musimy się rozstać. Zajrzyjcie do mojej bani od czasu d czasu.
I wtedy nadchodzi ten cudowny moment.
Podchodzę ostrożnie do regału z książkami. Wyciągam trzęsącą się rękę ku odpowiedniej lekturze. Przebiegam palcem po jej grzbiecie. Wertuje strony. Mam. Rozdział 9. Tu skończyłam.
Drugim oddechem są moi najbliżsi. Moja rodzina, która wspiera mnie zawsze, nawet w najgłupszych momentach (sprawdzian z historii, prześwietlenie kręgosłupa, skręcona kostka). Moi przyjaciele, którym zawdzięczam wszystko. Kiedy jestem smutna, rozśmieszają mnie. Kiedy jestem wesoła, rozśmieszają mnie jeszcze bardziej. Kiedy nie mam pracy domowej, biorą moje zeszyty i sami je uzupełniają. Zawsze dzielą się ze mną żelkami (wszyscy wiedzą, że ja uwielbiam żelki) i w każdej sytuacji służą pomocą. Utrzymują mnie na powierzchni, są moją kotwicą, moim ratunkiem przed kłopotami i cierpieniem.
Myślę, że warto oddychać. Choć czasem się przeziębimy, zawsze znajdzie się w okolicy ktoś, kto opatuli nas szalikiem i zaparzy herbatkę. Dajmy naszym płucom tlen. Im też się coś od życia należy.
Oddech to pierwsza rzecz, jaką dostajemy po narodzinach i ostatnia, jaką oddajemy przed śmiercią. To tak proste, że wydaje się bez znaczenia. A jednak jest najważniejsze. ~ Wiadomość ode mnie, Miriam Dubini
Polubiłam to o co prosiłyście - Julia M.
OdpowiedzUsuńe-mail - niezwykla000@gmail.com
"Powód by oddychać"
Kiedy czytałam różne recenzje tej książki zastanawiałam się czy ja bym tak potrafiła...
Czy bym potrafiła codziennie przechodzić przez to samo piekło zwane "życiem" jak główna bohaterka.
Często narzekam na swoje życie! Jestem zła lub smutna z byle powodu.
Nie doceniam tego, że moja mama kocha mnie mimo tego, że nie zawsze jestem idealna.
Nie doceniam mojego kolorowego dzieciństwa, które mimo paru dość sporych incydentów i tak było wspaniałe.
Zawsze miałam to co chciałam oprócz ojca.
Zazdrościłam koleżankom, że są córeczkami tatusiów, ale zrozumiałam już jako małe dziecko, że ojciec byłby tylko powodem wielu kłótni w domu.
Moja kochana mama jest moim powodem, żeby oddychać!
Zawsze mogłam do niej iść i liczyć się z jej obiektywną opinią. Zawsze ją podziwiałam za jej siłę i odwagę.
W moich oczach jest wyjątkową kobietą, która nigdy, by nie zawiodła swojej małej córeczki.
Bardzo ją kocham i wiem, że jakbym się od niej odwróciła to nigdy by mi tego nie wybaczyła.
Wiem, że jestem jej siłą napędową jak silnik parowy i wszystko co dla mnie robi i ode mnie wymaga jest dla mnie i dla mojej przyszłości.
Czasami mam dosyć bycia idealną w szkole, a tylko w domu być prawdziwą. Jako rozpaskudzona jedynaczka. Ale wtedy wiem, że życie mamy beze mnie nie miałoby sensu.
I dla niej jestem i dla samej siebie, żebyśmy były szczęśliwe...
Lubię fanpejdże jako: Miłosz D
OdpowiedzUsuńE-mail: ddderys@gmail.com
Odpowiedź: Lea hmm... W sumie nawet nie wiem kiedy stałem się jej fanem. "Glee" oglądam od kilku dobrych lat i nie wiem kiedy się w to wszystko wkręciłem. Szczęśliwi czasu nie liczą i takie tam. Ale przechodząc do rzeczy. Lea jako serialowa Rachel zawsze mnie irytowała. Szczerze mówiąc, nie wiem kogo bardziej nie lubiłem w pierwszy sezonach, jej czy Tiny, ale to szczegół. W końcu mówimy tutaj o Michele a nie o Berry. Gdy poznałem ją bliżej zrozumiałem, że Lea jest osobą, którą warto uważać za wzór do naśladowania. Zabawna a zarazem pełna wdzięku kobieta, która dąży do wymierzonego sobie celu. Jej delikatność, swoboda i talent aktorski fascynuje aby potem uderzyć w widza siła głosu. Głosu, którego mogą pozazdrościć kobiety na całym świecie. Uwielbiam ją za to, że niemal idealnie odnajduje się w różnych piosenkach i samym głosem umie przekazać coś, co autor ukrył w piosence. Niezwykle piękna i mądra, silna i odważna. W chwilach, gdy jest na planie serialu, umie odłożyć sprawy prywatne na bok i zszokować swoim talentem i grą aktorską. Głównie cenię ją za to, za co powinno się cenić ludzi w tych czasach- odwaga, upór, siła i wytrzymałość. Od samego początku kariery ludzie mówili jej, że jest niska, że wygląda ni jako i że się po prostu nie nadaje. A teraz? Spójrzcie na nią! Lea stała się teraz kobietą, której pragną mężczyźni! Nawet po śmierci ukochanego pokazała nam, że nie należy się załamywać, zamykać się w sobie i uciekać od rzeczywistości. Cenię ją za siłę, którą pokazała całemu światu. To nie łatwe pozbierać się po śmierci osoby, z którą chciało się spędzić resztę czasu. Myślę, że Michele czuła, że musi być silna i twarda dla siebie i dla nas. Jej fanów. Dla rodziny, która może nie jest z nią od zawsze, ale z pewnością na zawsze.
Lubię fanpejdże jako Iga Konstancja P.
OdpowiedzUsuńE-mail: iga.constance@o2.pl
Odpowiedź:
Co cenisz w aktorce i piosenkarce, Lei Michele?
Pokochałam Leę Michele od pierwszego ujrzenia jej w serialu w Glee. Cenię ją za wiele rzeczy. Jest niesamowitą osobą, przede wszystkim cenię ją za jej poświęcenie serialowi w którym gra główną postać. W pełni oddaje się temu, co robi. Ludzie którzy grają razem z nią w Glee, twierdzą, że jest bardzo podobna do postaci przez nią graną, czyli do Rachel. Cenie ją za jej niezwykłą ambicję, wytrwałość i wiarę w siebie. Ze zwykłej dziewczyny z Nowego Jorku stała się gwiazdą Broadway'u, gwiazdą telewizji i wydała własną płytę. Jest ogromnie utalentowana. Cenie ją za to, że nie przejmuję się hejtami dotyczącymi np. jej nosa. Opowiadała, jak wiele osób nie chciało jej zatrudnić, z powodu jej nosa i namawiało do operacji plastycznych. Lea się nie dała i ważniejsze dla niej było to, żeby nie stracić niesamowitego wokalu niż posiadanie perfekcyjnego wyglądu. Jest dla mnie autorytetem, dzięki niej coraz bardziej staram się akceptować siebie. Cenie ją za jej przekomiczny śmiech. Są dni, kiedy ciągle puszczam sobie na youtube filmiki z jej śmiechem, dosłownie płaczę ze śmiechu jak go słucham :D Lecz rzeczą, za którą najbardziej cenie tą przebojową dziewczynę, jest przede wszystkim jej SIŁA. Miała cudownego chłopaka, którego poznała dla planie serialu Glee, aktora który nazywał się Cory Monteith. Grali parę zakochanych na ekranie, ale z czasem przeniosło się to też na prawdziwe życie. Byli strasznie uroczy, widać było po nich jak bardzo się kochają. Wiele razy Lea mówiła, że Cory jest jej bratnią duszą. Cory mówił, że chcę się w przyszłości ożenić i mieć dzieci. Kochałam ich razem widzieć. Byli dla siebie stworzeni. Niestety Cory był uzależniony od narkotyków, Lea bardzo go wspierała. Kiedy skończył odwyk mogłoby się wydawać, że wszystko już będzie dobrze, ale Cory Monteith zmarł 13 lipca 2013 roku. Lea nieodwracalnie straciła miłość swojego życia. Mimo, że spotkała ją jedna z najpotworniejszych rzeczy, jakich człowiek może doświadczyć, podniosła się. Pokazała, że jest silna. Wiedziała, że Cory jest tam na górze i nie chciałby, żeby zamknęła się w pokoju i całe życie za nim rozpaczała. Pokazała całemu światu, znalazła w sobie siłę i energie do dalszego działania. Nie zaprzestała grania w Glee, nie przestała pokazywać się w telewizji i w różnych uroczystościach. Wydała swoją debiutancką płytę ,,Louder'' zadedykowaną Cory'emu. Zdecydowanie to, za co najbardziej cenie Leę Michele, to jej siła po przejściu takiego piekła. Nie wiem, czy ja bym tak potrafiła, Lea jest dla mnie ogromnym autorytetem.
Lubię fanpejdże jako: Małgorzata S.
OdpowiedzUsuńE- mail: m.skorka@op.pl
Odpowiedź: Moim powodem do oddychania, do życia - jest miłość. Miłość rodziny do mnie. Jestem nieufną osobą z niską samooceną. Bardzo przeżywam każde słowo, dotyk i odejście osób do których zdążyłam się przyzwyczaić. Ludzie szybko mnie opuszczają, zostają nieliczni, którzy co raz bardziej się oddalają. Kiedyś byłam zupełnie inną osobą. Uśmiechniętą, pełną życia i radości. Po wypadku taty zrozumiałam jak ważna jest każda sekunda naszego życia. Każda chwila i każde słowo. Doceniłam wszystko, każdą najmniejszą rzecz. Oddycham bo wiem, że mam dla kogo. A kiedy tracę siły włączam muzykę, która zajmuje w moim życiu drugie kluczowe miejsce i przypominam sobie jak wiele znaczę.
Czytając recenzję książki ''Powód by oddychać'' zastanawiam się jak bohaterka sobie poradziła. Jak znosiła wszystkie krzywdy i jak odważna była. Ja bym poddała się już dawno, dlatego myślę że książka jest również motywacją do życia, do zrozumienia że nie wolno się poddać. Dla osób słabych psychicznie.
+ dodałam baner ;)
Fanpejdże polubiłam jako: Zjadam Skarpety
OdpowiedzUsuńMail: elaluczkow@gmail.com
Dobrą chwilę zajęło mi zastanowienie się, co tak naprawdę powoduje, że oddycham. Oczywiście, zdrowie jest jedną z ważniejszych spraw w życiu, to samo z miłością, rodziną, przyjaciółmi - wiem, że nie dałoby się bez nich żyć, jednak odpowiedzi tego typu już padły, dlatego postanowiłam, że wymyślę coś innego. Siedzę tak sobie na łóżku z laptopem na kolanach, myślę, myślę... a tu mój kiciuś zaczyna się do mnie łasić i nagle uznałam, że to on jest takim powodem do oddychania dla mnie. Jest przygarnięty z ulicy - w trakcie zimowych mrozów, gdy na termometrze było ok. -15 stopni, moja ciocia znalazła go w śmietniku. Nie miała jednak warunków, by trzymać kota, dlatego my go przygarnęliśmy. Gdy usłyszałam, skąd się wziął, to aż się serce krajało, że ludzie mogą być tak bezduszni dla niewinnego zwierzęcia. Zapewne nie przeżyłby długo, gdyby nie my. Niesamowite dla mnie jest, jak szybko można się przywiązać do zwierzaka - i vice versa. Czasami mam wrażenie, że to nie kot jest mój, ale ja jego. Świetne w byciu kociarą jest to, kiedy chce się z nim pobawić, to ta mała, kudłata menda mnie drapie - taka przekora z niej! Ale gdy ja jestem zajęta, bo czytam książkę - to zaraz miauczy i chce się bawić. A do tego niezapomniane są chwile, gdy budzę się, a tu nie mogę oddychać, bo mam jakiegoś sierściucha na twarzy, który mi uniemożliwia spokojne zaczerpnięcie powietrza - i choć w takich chwilach mam ochotę zabić tego smyka, to jednak go kocham i jest takim powodem do oddychania. :)
Lubię fanpejdże jako: Czytelnia Dominiki
OdpowiedzUsuńE-mail: dominika.justyna@poczta.onet.pl
Takie proste pytanie. Wydawać by się mogło,że nie sprawi problemu. No bo co to za sztuka napisać kilka dobrych powodów, dla których codziennie rano z wielkim trudem zwlekam się z łóżka? Okazuje się jednak, że to nie jest takie łatwe. Przestudiowałam kilka swoich dni, prześledziłam kilka motywujących postów na zaprzyjaźnioncyh blogach, troszkę podumałam i doszłam do wniosku, że czasem warto się zatrzymać. Popatrzeć w niebo, zachłysnąć się powietrzem, usłyszeć świergot ptaków. Dlaczego? Bo mogę. Mogę to zrobić i nikt mnie za to nie ukarze. Mogę wypowiedzieć na głos własne myśli, nurtujące mnie pytania i nikt mnie nie osądzi. Bardzo to cenię.
W dobie, gdzie pisze i czyta się książki o ludzkich nieszczęściach, też można zauważyć pewną zależność. Nawet czytając gazetę czy oglądając telewizję. Tyle wypadków, tyle chorób tyle śmierci. A ludzie ciągle tkwią w przekonaniu, że im to nie grozi. Bo takie rzeczy przydarzają sie każdemu, tylko nie im. A to nieprawda. Nie mam pojęcia ile dni życia mi jeszcze zostało, ile oddechów dam radę zaczerpnąć. Może dożyję emerytury, a może umrę za kilka dni? Tego nie można przeiwdzieć. Powoli uczę się szanować każdą sekundę mojego życia, cenić sobie chwile spędzone z rodziną i przyjaciółmi. Chwile dobre zabawy, dobre jedzenie, dobrą muzykę, dobre książki. Uczę się cieszyć z codziennych małych przyjemności na przykład kubka ciepłej herbaty w wietrzny dzień. I jednocześnie dziękować, że nie muszę wychodzić w taką pogodę z domu.
Mam wiele powodów by żyć. Chociażby samo życie. Jest piękne nieprawdaż? Trzeba z niego wycisnąć najwięcej, tyle ile się tylko da :)
Zgłaszam się :)
OdpowiedzUsuńLubię jako Monika K.
email gracja313@tlen.pl
Cenię każdy dzień, ponieważ wiem, że jest prezentem, darem. A prezentów się przecież nie odrzuca – dba się o nie i szanuje.
W życiu zawsze zdarzają się gorsze chwile, ale warto zaczerpnąć oddech, aby minutę później wypuścić go ze śmiechem.
Drobne przyjemności, uzależniające szczęście, poświęcenie, przywiązanie, niepowtarzalność każdej sekundy.
Cenię każdy dzień za to wszystko i wiele więcej.