Tytuł: Love, Rosie [dawniej "Na końcu tęczy"]
Tytuł oryginału: Where Rainbows End
Autor: Cecelia Ahern
Wydawnictwo: Akurat
Data wydania: 3 grudnia 2014
ISBN: 978-83-7758-746-1
Liczba stron: 512
Cena: 39,99 zł
Natalia - moja ocena: 9,5/10
Recenzja filmu [przedpremierowo]: tutaj
Jak być może zauważyliście, lubię książki, które wzruszają. Niech będą nawet banalne lub powielające schematy, ale niech dadzą radę porządnie mnie wzruszyć.
W dniu dzisiejszym mam tę wielką przyjemność zaprezentować Wam książkę, która wzrusza do granic, zostawia poduszkę mokrą od łez, a twarz maluje smugami rozmazanego tuszu do rzęs. "Love, Rosie" Cecelii Ahern, znane części z Was jako "Na końcu tęczy", to grudniowa premiera, która z pewnością będzie idealnym prezentem na Mikołajki i Święta. Na samym końcu recenzji wstawiłam dla moich czytelników link do księgarni, gdzie możecie kupić książkę przed premierą i to w znacznie niższej cenie.
Rosie i Alex są idealnym dowodem na to, że przyjaźń damsko-męska istnieje nie tylko w naszej wyobraźni, ale też w prawdziwym życiu. Znają się od dzieciństwa i są nierozłączni. Razem psocą, razem imprezują, razem się upijają. Nie widzą świata poza sobą i nikogo innego nie potrzeba im do szczęścia. Do czasu, gdy Alex poznaje Bethany - wtedy wszystko zaczyna lecieć na łeb, na szyję. Chłopak przestaje mieć czas dla swojej najlepszej przyjaciółki, zostawiając ją samą sobie. Spędza wakacje za granicą. Jego ojciec dostaje pracę na innym kontynencie i zabiera ze sobą rodzinę. W tym czasie okazuje się, że i Alex, i Rosie zostali przyjęci do uniwersytetów w Bostonie - na kierunek medyczny na Harvardzie (w sumie obok Bostonu) oraz do Szkoły Hotelarskiej. Przed rozpoczęciem studiów mają spotkać się na balu absolwentów Rosie, ale Alex nie daje rady przyjechać. Kolejne z jego niedopatrzeń zmienia wiele w życiu obydwojga i sprawia, że na zmianę zbliżają się do siebie i oddalają. A tak kręta droga może pomóc znaleźć odpowiedź na pytanie tkwiące w głowie każdej osoby na ziemi: czy warto czekać na prawdziwą miłość?
Wstyd się przyznać, ale do tej pory nie czytałam żadnej książki Cecelii Ahern. "Love, Rosie" jest moją pierwszym spotkaniem z autorką i z pewnością nie ostatnim. Sięgnęłam po książkę za sprawą filmu na jej podstawie, który miałam okazję obejrzeć na trzy miesiące przed premierą i którego recenzja wisiała na blogu dzień po tym, jak zdjęto embargo na informacje. Byłam tak zachwycona filmem, że jak zaczęłam czytać książkę, nie byłam kompletnie przekonana do jej formy - napisana została w formie listów i liścików, smsów, e-maili, rozmów przez czat, wiadomości od dyrekcji szkoły do rodziców głównych bohaterów i innych tego typu środków komunikacji. Część z nich oczywiście znalazła się w filmie, który jednak nie mógł w całości zostać oparty na listach i pokazał nieco więcej rozmów na żywo.
Historia Alexa i Rosie jest przepięknym przykładem trudnej drogi do miłości, ale nie tylko. Ukazuje nam, ile trzeba dać od siebie, by wyjść na prostą i jak wielki wpływ na przyszłość naszą i bliskich może mieć jedno niedopatrzenie lub błędna decyzja. Bohaterowie uczą nas walki o siebie, rozwagi, myślenia o konsekwencjach i dbania o detale. Pokazują, jak ważne jest pielęgnowanie relacji i nieporzucanie tego, co zawsze było ważne dla jakiejś nowej rzeczy, gdyż będziemy tego mocno żałować.
Z początku denerwowała mnie forma listów, czatów, smsów itp., ale dość prędko przekonałam się, że dla tej historii była ona niezwykle trafna. Pozwalała zajrzeć głębiej do wnętrza postaci i poznać je podobnie jak w formie pierwszoosobowej, ale nawet nieco głębiej. Jakoś to się dziwnie dzieje, że w listach łatwiej nam określić swoje emocje niż na czacie czy przez smsy, a co dopiero w rozmowie na żywo.
Sami bohaterowie byli momentami irytujący, ale nie w bardzo negatywnym sensie. Nadało im to wyjątkowego charakteru, który pokochałam i chciałam coraz bardziej zgłębiać. Alex denerwował swoim gapiostwem i niedomyślnością, ale był takim typem postaci, że chciałam dla niego dobrego zakończenia i życzyłam, by w końcu zauważył to, co przemyka mu przed nosem. Rosie wydawała się rozważniejsza i pełna prawdziwej szczerości i wierności wobec przyjaciela, który opuścił ją, gdy najbardziej go potrzebowała. Też tylko do momentu, gdy go zabrakło i desperacko poszukiwała kogoś innego, co skończyło się w sposób, który stworzył między tą dwójką jeszcze większą przepaść - nie tylko kontynentalną, ale też psychiczną. Postaci drugoplanowe były różne, różniaste i korci mnie, by coś Wam o nich powiedzieć, ale nie chcę zbyt dużo zdradzić. Powiem tylko, że nie lubiłam Bethany (pierwszej dziewczyny Alexa), uwielbiałam Sophie (siostrę Rosie), a pozostali bohaterowie wywoływali we mnie nie do końca określone uczucia, niemniej nie pozostawili mnie obojętnej.
Nie zdradzę Wam już nic więcej. Mam wrażenie, że każde kolejne słowo będzie wielkim spoilerem, więc zakończę na tym, że "Love, Rosie" Cecelii Ahern z pewnością stanowi wymarzony prezent dla KAŻDEJ kobiety na Mikołajki, pod choinkę, na Walentynki, urodziny, imieniny, nawet Święto Górnika i każdą inną okazję. Nieważne, czy masz lat -naście, czy -dzieści - poproś tatę, brata, chłopaka, męża, syna, by kupił Ci tę książkę na prezent. Gwarantuję, że nie pożałujesz swojego zakupu!
(A po książkę zapraszam na stronę wydawnictwa Muza, gdzie możecie się dostać przez poniższy banner i tym samym załapać się na promocję -30% na ten i wiele innych tytułów! Udanych świątecznych zakupów!)
Za możliwość poznania historii Rosie i Alexa dziękuję pani Darii z firmy Business & Culture oraz Wydawnictwu Akurat.
O, to chyba książka, ktorej dałabym Złotego robala ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się taka nagroda :) Polecam jako prezent na Mikołajki!
UsuńJa też lubię wzruszające historie, nawet banalne - dlatego też książkę będę miała na uwadze :)
OdpowiedzUsuńPs - ja też dostałam propozycje zrecenzowania książki przez panią Darię, ale innej powieści. Czekam na książkę :)
Tym bardziej gorąco Ci ją polecam :) Serio wzruszy duszę i poruszy każdą strunę w sercu.
UsuńCzytałam jakiś czas temu i po prostu uwielbiam tę ksiażkę. Lektura obowiązkowa!;)
OdpowiedzUsuńpokolenie-zaczytanych.blogspot.com
Czytałaś jeszcze pod dawnym tytułem?
UsuńKsiążka również już do mnie dotarła. Jestem jej bardzo ciekawa, więc niebawem się za nią zabieram.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa Twojej opinii, więc czekam na recenzję.
UsuńCzekam na film na podstawie książki, bo lubię takie historie ;) Jednak na książkę jakoś nie mam ochoty, chociaż mam inne książki pani Ahern w planach.
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Nie będę zmuszać, ale przyznam cicho, że będziesz żałować!
UsuńFilm już niebawem w kinach. Zamierzam obejrzeć, ale na DVD. Książka? Kto wie, kto wie ;)
OdpowiedzUsuńPlanów na DVD jeszcze nawet nie ma! :) Mimo wszystko polecam kino.
UsuńChyba skuszę się na tę książkę, a potem obejrzę film, bo bardzo jestem ciekawa tej historii.
OdpowiedzUsuńZapraszam do kupna ze zniżką! I polecam pilnować bloga, bo może być ta książka do wygrania... :)
Usuńprzeczytam na pewno! ;)
OdpowiedzUsuńrecenzjeami.blogspot.com
Film mi się b.podobał, ba, nawet chciałabym, żeby był dłuższy :). Choć już wiem, jak się potoczy historia Rosie i Aleksa, to wcale nie umniejsza mojego zainteresowania powieścią. Wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej chcę ją poznać :).
OdpowiedzUsuńTo Cię zaskoczę, bo powieść biegnie trochę inaczej :)
UsuńZażyczę sobie na Mikołaja :P
OdpowiedzUsuńTo szepnij Mikołajowi, by kupował przez powyższy link :)
UsuńKsiążkę czytałam, bardzo mi się podobała :) I film też chętnie poznam :)
OdpowiedzUsuńFilm jest przepiękny, płakałam jak bóbr!
UsuńTo by było świetne!
OdpowiedzUsuńMoja zazdrość w tej chwili nie ma granic. Mam nadzieję, że Mikołaj w tym roku nie zawiedzie :)
OdpowiedzUsuńTo szepnij Mikołajowi, by kupował przez powyższy link ze zniżką 30%:)
UsuńPóki co brak na stanie. Ale wpisałam swojego maila.
UsuńŁał, szybko zeszła!
UsuńDo tej pory czytałam cztery książki Ahern , ale wczoraj właśnie zaczęłam "Na końcu tęczy" (czyli "Love,Rosie") . Bardzo podoba mi się ,że cała książka pisana jest w formie listów ;)
OdpowiedzUsuńJa nie byłam z początku przekonana do tej formy, ale wyszło serio świetnie :)
UsuńBardzo chciałabym przeczytać książkę :)
OdpowiedzUsuńZapraszam więc do kupna przez powyższy link ze zniżką 30%:)
UsuńMam ją w planach już od dawna i nie mogę się doczekać, a po przeczytaniu czas na film. :D Skoro mówisz, że była fajna, bohaterowie dali się lubić, drugoplanowi jednoznaczni, a cała fabuła opisana w ciekawy sposób (przez listy itd.) to tym bardziej każdy dzień do premiery wydaje się męczarnią. :D
OdpowiedzUsuńFilm jest równie piękny!
UsuńNa stronie wydawnictwa jest promocja 30% na książkę, więc zapraszam! :) Banner pod recenzją przeniesie Cię do zakupu :)
Wspaniała książka, również wysoko oceniłam, skończyłam czytać w sobotę i jestem urzeczona tą historią:) Uwielbiam nową okładkę, ale zostawiłabym stary tytuł. Z bohaterów polubiłam Ruby:) Zgadzam się również, że świetna na prezent:)
OdpowiedzUsuńMnie się ten nowy bardzo podoba, ale to głównie przez kampanię promocyjną filmu, gdzie zaproszenie na pokaz we wrześniu dostałam w formie listu podpisanego "Love, Rosie" :)
UsuńO kurczę! Nie miałam pojęcia, że film jest na podstawie książki! Teraz muszę koniecznie ją przeczytać zanim pójdę do kina ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Poproś na Mikołajki :) Wspaniały prezent!
Usuńtę pozycję muszę sobie zapisać! :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie i ja jestem po lekturze tej pozycji, bajeczna :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę przedpremierowej recenzji no i samej lektury!
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać tą książkę! :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już kilka recenzji tej książki i marzy mi się ona, oj marzy :)
OdpowiedzUsuńNie czytam za bardzo takich książek, ale po twojej recenzji mogłabym zmienić zdanie i po nia sięgnąć.
OdpowiedzUsuńJeżeli kiedyś ją zobacze to może wypożyczę a nawet kupię.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie !
black-world-of-book.blogspot.com
Jestem właśnie w trakcie czytania książki i trzeba przyznać, że wzrusza :) Ciekawa recenzja.
OdpowiedzUsuńBardzo podobał mi się film i teraz pozostaje tylko dorwać się do książki
OdpowiedzUsuńhttp://littlebooksmonster.blogspot.com
Dziewczyny a znacie coś podobnego? Love Rosie i ps. kocham cię już dawno przeczytane. Ale szukam czegoś podobnego.
OdpowiedzUsuń