01 lutego 2015

PRZEDPREMIEROWO: "Losing Hope" - Colleen Hoover [Dwie Piszą #8]

Tytuł: Losing Hope
Tytuł oryginalny: Losing Hope

Autor: Colleen Hoover
Wydawnictwo: Otwarte (Moondrive)
Data wydania: 4 lutego 2015
ISBN: 978-83-7515-330-9
Liczba stron: 360
Cena: 34,9 zł
Natalia & Martyna - nasza ocena: 9/10


Colleen Hoover weszła na polski rynek literatury młodzieżowej z wielkim uderzeniem. Podbiła go kilkoma pierwszymi słowami "Hopeless" i nie pozwoliła strącić się z piedestału. Z utęsknieniem czekałyśmy z Martyną na kolejną część historii Sky i Holdera i oto nadeszła! "Losing Hope" wchodzi do sprzedaży już w najbliższą środę, by zaprezentować Wam całą historię z punktu widzenia Holdera, a my zamierzamy pokazać Wam, dlaczego warto po nią sięgnąć. 

Kilka lat temu Holder stracił pierwszą ważną osobę. Rok temu kolejną, jeszcze ważniejszą. Obie w tragiczny sposób. Przy obu zarzucał sobie, że to jego wina, gdyż mógł ich lepiej przypilnować. Gdy przeszłość puka do drzwi, przybierając maskę, chłopak sam nie wie, co robić. Walczy o swoje przekonania i nadzieje, nie oddaje wiary, że odnajdzie chociaż część dawnego życia. Czy może wygrać? I jaki związek z tą historią ma Sky?

Każdy, kto czytał "Hopeless" zna już co najmniej połowę tej książki z punktu widzenia głównej bohaterki. Co najmniej połowę, gdyż na pewno nie całą. Narracja Holdera podaje wiele nowych informacji, ułatwia wyjaśnienie różnych zachowań, w lepszy sposób ukazuje sposób myślenia chłopaka o sobie, przeszłości i tym, co przyniesie jutro. W zupełnie innym świetle ukazuje samą Sky. Pojęłam nowe aspekty ich uczucia, nadziei, troski i byłam tym zachwycona, bowiem z początku obawiałam się, że ta sama historia z punktu widzenia innego bohatera nie wniesie nic nowego - jakże się cieszę ze swojej pomyłki! "Losing Hope" udało się mnie poruszyć prawie tak samo jak "Hopeless".
Martyna:  Natalia ma rację - nie da się ukryć, że zanim sięgniemy po "Losing Hope", jesteśmy pełni obaw. Obaw spowodowanych tym, że "Hopeless" postawiło poprzeczkę tak wysoko, że trudno jest uwierzyć, iż jakaś historia będzie w stanie jej dorównać. Dodatkowo ja nie przepadam za kontynuacjami historii tylko po to, by przedstawić wydarzenia z perspektywy innego bohatera. LH to jednak wyjątek, ponieważ prawdą jest, że ta część przedstawia nam zupełnie nowe fakty, nowe uczucia i bohaterów tych samych, a jednak zupełnie innych.

O bohaterach nie powiem Wam dużo więcej, niż Martyna zrobiła to w recenzji pierwszego tomu [tutaj]. Pozostali tacy sami, ale z innego punktu widzenia. Dalej są wyraziści, pełni barw, prawdziwi. Łatwo się z nimi utożsamić, nawet mimo przeciwnej sytuacji. 
Spodobała mi się Sky widziana oczami Holdera. Każdy szczegół, który zauważał, wciągał mnie w tę historię coraz bardziej. Uwielbiałam jego emocjonalne reakcje na jej zachowania, zdradzające, jak bardzo mu na niej od początku zależało. Zakochałam się w ich relacji od pierwszej sekundy, gdy tylko pojawiła się na kartach - zarówno "Hopeless", jak i jej kontynuacji. I w każdej wersji z innego powodu, gdyż poglądy Sky i Holdera na wiele spraw trochę się różniły, przez co inaczej postrzegali różne elementy codzienności i swoich perypetii.
Martyna: Sky i Holdera pokochały tysiące czytelników, a "Losing Hope" sprawia, że kocha  się
ich jeszcze bardziej. Ja chciałabym jednak wspomnieć o osobie, o której ten tom własciwie opowiada, czyli o Lesslie - siostrze Holdera. Niejednokrotnie czytaliśmy o niej w poprzedniej części, ale tym razem mamy okazję poznać ją naprawdę, zrozumieć sytuację w jakiej się znalazła i poznać pobudki, jakimi kierowała się podejmując decyzję o samobójstwie. Bardzo podobało mi się to, że LH opowiada wcześniejsze losy bohaterów i czasy kiedy dziewczyna jeszcze żyła. Hoover ukazała bardzo emocjonalną, silną więź między tym rodzeństwem i uczyniła to w piękny, urzekający, ale i bolesny sposób.
W tym tomie pojawia się także nowy element, czyli listy Holdera do swojej zmarłej już siostry. Pozwalają one wczuć się w sytuację osoby, która straciła kogoś, kogo kochała. Chwilami bardzo ciężko się to czytało, ale jednocześnie bardzo łatwo można było zatracić się w tym dewastującym, niszczącym uczuciu, które przeszywało Holdera na wskroś.




"Losing Hope", podobnie jak "Hopeless", jest książką pełną emocji, które zbierają się w postaci łez w kącikach oczu, delikatnie podjeżdżających w górę kącików ust czy zaczerwienionych policzkach. Gdy raz się do niej wejdzie, nie można jej odłożyć. Przyznam, że raz zostałam zmuszona do przerwania i gdy usiadłam do niej ponownie, zaczęłam czytać od samego początku. Chciałam przeżyć to wszystko jako spójną całość, podobnie jak miałam z pierwszym tomem. Pamiętajcie, od tych książek nikt i nic nie może Was oderwać. Są po prostu na tyle intensywne, że ruszenie się z łóżka lub krzesła w trakcie czytania może wywołać omdlenie z powodu nagłego oderwania się od tak wciągającej historii.
Martyna: Twórczość Colleen Hoover ma to do siebie, że jest typowym wyciskaczem łez. Nie są to jednak łzy niechciane. Wzruszenie towarzyszące czytaniu książek tej autorki jest przyjemne, gdyż opowiedzianymi przez pisarkę historiami po prostu się żyje. Chłonie się je, odczuwa wewnątrz, a momentami nawet się nimi oddycha. Są jak narkotyk - absolutnie uzależniające. To wielka sztuka pisać w ten sposób, uwierzcie!


Colleen Hoover przypomniała mi, za co ją tak kocham. Pomijając tę przeogromną gamę emocji, jakie we mnie wyzwoliła, muszę wspomnieć o tematyce, którą poruszyła. Trudnej tematyce. To, co wiele osób traktuje nad wyraz pobieżnie, autorka wzięła na poważnie. Opisała szereg konsekwencji czynów, które nie mogą zostać wybaczone. Ukazała wpływ tragicznych wydarzeń na osoby najbardziej zbliżone do poszkodowanego oraz ich otoczenie, które potrafiło się rozpaść przez brak jednego członka. Sprawiła, że czułam się, jakbym też była w książce wraz ze Sky i Holderem.
Martyna: Cieszę się, że Natalia wspomniała o tematyce książki i o jej ogromnym znaczeniu. Wiele osób uważa bowiem, że gatunek NA został stworzony tylko po to, by doprowadzać ludzi do płaczu. "Losing Hope" udowadnia jednak, że każdy kto tak sądzi jest w wielkim błędzie. Nie łatwo jest sięgać po temat gwałtów, przemocy w rodzinie, czy nastoletnich samobójców. Wielu autorów jednak coraz częściej się za to łapie - z różnym skutkiem. Hoover natomiast jest według mnie stworzona do tego, by poruszać tak ciężką i trudną tematykę, a dzięki jej zdolnościom, czytelnik ma niepowtarzalną okazję wejść w rolę postaci, która doświadczyła w życiu mnóstwa krzywd i jest to niesamowite przeżycie.

New Adult znane jest w dramatozy. Czasami jest trafna, dobrze wyważona, a czasem wypływa nam już oczami i uszami. Tutaj zdecydowanie ma miejsce pierwszy wariant. Dramat z romansem, podczas którego powoli można dojść do sedna sprawy. "Losing Hope"jest niemal tak dobrą lekturą jak "Hopeless", więc polecam zabrać się za czytanie lub wybrać na wycieczkę na zakupy.
Martyna: "Losing Hope" jest bardzo dobrą kontynuacją, ale wypada nieco gorzej od poprzedniego tomu. Wydaje mi się jednak, że nie każdy z Was się ze mną zgodzi. Dla mnie "Hopeless" było czymś nowym, świeżym, niepowtarzalnym i niemożliwym do odtworzenia. Byłam z nią tak bardzo związana, a tego co czułam nie można już wywołać ponownie. LH posiada jednak własną magię, którą olśniewa i oczarowuje. I choć jestem pewna, że fanów poprzedniej części nie trzeba zachęcać do przeczytania również tego tomu,  to mimo wszystko apeluję - SIĘGNIJCIE PO TEN TYTUŁ! Zapewniam, że jest wart każdej wylanej łzy.

PS. Przy kupnie książki dostajecie kod do pobrania darmowego e-booka "Szukając Kopciuszka" Colleen Hoover oraz przedsmak książki Rainbow Rowell "Eleonora & Park". Recenzje obu wkrótce!



Za egzemplarz recenzencki dziękujemy Wydawnictwu Otwartemu (Moondrive) :)

22 komentarze:

  1. Już się nie mogę doczekać 4! Gratuluję umieszczenia waszej opinii w książce. ;)

    cos-o-ksiazkach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już coraz bliżej, coraz bliżej! Tylko 3 dni zostały!

      Usuń
  2. Świetnie, że wasza opinia jest w książce, to motywuje do pisania jeszcze bardziej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy do tego ostatnio szczęście :) A tak naprawdę jesteśmy niezmiernie wdzięczne wydawnictwom za to, że chcą naszych opinii :)

      Usuń
  3. Gratuluję :) Ja nie czytałam pierwszej części i muszę to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie strasznie bym chciała przeczytać :) ech, co z moim postanowieniem niekupowania...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie umiem się trzymać swojego pod tym względem ;)

      Usuń
    2. I ja nie jestem w tym najlepsza :P

      Usuń
  5. Autorka wie jak zrobić wrażenie na czytelniku

    OdpowiedzUsuń
  6. Chcialam przeczytac, ale krucho u mnie z pieniedzmi, a jeszcze premiera FSOG (w tym podroz do Warszawy) i jeszcze tam ksiazke chce kupic :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a gdzie będziesz na premierze FSOG? Może się spotkamy? :)

      Usuń
  7. Przede mną wciąż 1. tom. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę się, że Wam się podobało, bo Hopeless przypadło mi do gustu. Tylko teraz trzeba poczekać aż książka pojawi się w bibliotece:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę biblioteki, która sprowadza takie książki ;)

      Usuń
  9. Ja dopiero rozpoczynam przygodę z Hopeless :) Ale i do Losing Hope dojdę w swoim czasie :))) Gratuluję blurba w książce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy i życzymy udanej przygody z "Hopeless" jak tak :)

      Usuń
  10. Czytałam i dla mnie świetna. Moje imię i nazwisko też znalazło się w książce. Cudowne uczucie. Aż chce się dalej tworzyć. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. "Hopeless" okazało się dla mnie niezłą lekturą, aczkolwiek nie zaskoczyła mnie niczym szczególnym. Niemniej chętnie dowiem się, co słychać u głównych bohaterów.

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetna wspólna recenzja ♥
    Ojj mam nadzieję, że już wkrótce będę mogła przygarnąć "Losing Hope" z księgarni :)

    OdpowiedzUsuń
  13. No dziewczyny, przez Was jeszcze bardziej chcę się zapoznać z "Losing hope"! :D
    Chciałabym ją już teraz mieć w swoich łapkach, ale faktycznie chyba lepiej przeczytać ją w czasie wolnym od szkoły ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. jestem dosłownie zakochana w Losing Hope i szczerze powiem, że poruszyła mnie bardziej niż Hopeless, pewnie dlatego że czytałam je w dużym odstępie i tak na prawdę przeżywałam to jeszcze raz. jednak perspektywa Holdera daje dużo do myślenia, pokazuje że mężczyźni też mają uczucia... czasami nawet więcej niż kobiety. polecam każdemu! <3 i owszem seria trafia też do starszych bo moja 36 letnia ciocia ją czytała, także się śmiała i płakała i poruszyła ją tak jak mnie. Hoover jest moją ulubioną autorką i nie wyobrażam sobie życia bez jej książek! <3

    OdpowiedzUsuń

Na blogu korzystam z zewnętrznego systemu komentarzy Disqus. Więcej na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności Bloga.