Wszyscy kochają listy TOP, jednak ja nie lubię układać książek po numerkach. Mam takie, które uwielbiam i nie umiałabym ich ustawić w kolejności od najlepszej. Dlatego przedstawiam zestawienie 9 książek z gatunku New Adult, które skradną Wasze serca.
"Maybe Someday" - Colleen Hoover [recenzja wkrótce]
Miałam przyjemność poznać przedpremierowo najnowszą powieść Colleen Hoover dzięki Wydawnictwu Otwarte. I powiem Wam, że w 2015 roku jeszcze nic nie sprawiło mi tyle radości i nie dodało tyle motywacji! Ta historia porusza serca. Niby jedna z wielu, ale jednocześnie jedyna i niepowtarzalna. "Maybe Someday" zawiera również przepiękne piosenki, których nie tylko poznajemy teksty, ale także możemy posłuchać na stronie autorki! W Stanach wypuścili wydanie z płytą, szkoda, że u nas raczej się na to nie zapowiada.
"Morze spokoju" - Katja Millay [recenzja]
Jedna z książek, która rozsławiła nurt New Adult w Polsce. Wyciskacz łez, łamacz serc, tester wytrzymałości emocjonalnej. Od pierwszej strony trzyma czytelnika i nie pozwala odejść, skrywając sekret, którego w literaturze NA dotąd nie było.
Jedynie szkoda, że autorka nic więcej nie napisała.
Okropna gafa z tym "women". Miała być liczba pojedyncza, a w ekscytacji machnęła się mnoga. |
"Zaczekaj na mnie" - J. Lynn [recenzja]
Majstersztyk emocjonalny. Rozśmiesza, wzrusza, porusza i zawirowuje. Tylko nie suszy, bo pod koniec książki byłam cała we łzach i przeżywałam kaca poksiążkowego. Poważnego, serio. Weźcie sobie tytuł książki do serca i zaczekajcie na nią jako na genialną reprezentantkę nurtu New Adult.
"Dziesięć płytkich oddechów" - K.A. Tucker [recenzja]
Proste przesłanie, prosta historia, a do tego wodospad emocji. Gdy w końcu wraz z bohaterką dociera do nas sens tytułu i jej prywatnej mantry, może dosłownie zaprzeć dech w piersiach. Ja wzięłam sobie radę autorki do serca i wsparła mnie już w niejednej sytuacji od premiery książki w 2014 roku.
Kontynuacja - "Jedno małe kłamstwo" - jest równie nieziemska [recenzja]. Zaś wrażenia z trzeciego, równie cudnego i kochanego tomu - "Cztery sekundy do stracenia" -, tylko czekają na publikację [recenzja wkrótce]!
"Hopeless" - Colleen Hoover [recenzja]
Wgryzałam się w tę historię przez pierwsze sto stron. Wtedy zatonęłam i nie mogłam się wynurzyć, dopóki nie dotarłam do ostatniego słowa pełna zachwytu nad kunsztem pisarki. Moje uwielbienie potwierdziła tą samą historią z punktu Holdera, czyli "Losing Hope" [recenzja], swoją drugą serią z "Pułapką uczuć" [recenzja] i "Nieprzekraczalną granicą" [recenzja] oraz wspomnianym wyżej cudem literatury New Adult "Maybe Someday".
Powód, by oddychać - Rebecca Donovan [recenzja]
Rebecca Donovan sprawiła, że przepłakałam kilka dobrych godzin, a mama, widząc, w jakim jestem stanie, nalegała, bym przerwała lub kompletnie skończyła lekturę. Momentami czytałam opisy okrucieństw po kilka razy, nie mogąc uwierzyć w takie bestialstwo. Innym razem rozkoszowałam się chwilami szczęścia, tak niedozwolonymi i jednocześnie potrzebnymi Emily. Bomba emocjonalna i dobre wprowadzenie przemocy domowej na młodych do literatury NA.
Utrata - Rachel Van Dyken [recenzja]
Cudna, kochana historia o dwójce ludzi, którzy nie wiedzą, co skrywa przyszłość. Wywoływacz i łez, i śmiechu, i rumieńców, i strachu. Zdecydowanie najlżejsza emocjonalnie pozycja z całego tego zestawienia. Czytelnikom Książkowego Kocha, Nie Kocha powinna się ona spodobać - w końcu jest o tym, jak kochać, gdy życie pokazuje, że "nie kocha" może być lepszą opcją.
Piękna katastrofa - Jamie McGuire [recenzja w przygotowaniu]
Uwaga, uzależnia! Akcja leci jak błyskawica i pochłania czytelnika jak najmocniejszy narkotyk. Bohaterowie walczą z przeszłością i kłodami rzucanymi pod nogi i czasem nawet te najprostsze sposoby okazują się skuteczne.
Niech najlepszym poleceniem będzie ten cytat:
„To niebezpieczne pragnąć kogoś tak bardzo. Ty próbujesz go ratować, a on ma nadzieję, że ci się uda. To katastrofa.”
Love, Rosie* - Cecelia Ahern [recenzja]
Historia Alexa i Rosie jest przepięknym przykładem trudnej drogi do miłości, ale nie tylko. Ukazuje nam, ile trzeba dać od siebie, by wyjść na prostą i jak wielki wpływ na przyszłość naszą i bliskich może mieć jedno niedopatrzenie lub błędna decyzja.
Tak dużo emocji! Tak wiele listów, niemówionych rozmów, nieopisanych uczuć!
I tak nieziemska ekranizacja!
*Książka znana również pod tytułem "Na końcu tęczy" ["Where Rainbows End"].
~ * ~
Co sądzicie o takich listach? Mam ich w planach jeszcze co najmniej kilka.
Czytałam Love Rosie, Hopeless, Losing Hope i Pułapkę Uczuć - wszystkie niesamowicie mi się podobały!
OdpowiedzUsuńHoover wygrywa każde takie zestawienie :)
UsuńNa pewno po książki sięgnę gdy tylko nadarzy się okazja! :)
OdpowiedzUsuńI jak, po które udało się sięgnąć do tej pory?
UsuńTe, które czytałam - potwierdzam, są piękne ^^
OdpowiedzUsuńWiem, że znasz "Piękną katastrofę", Hoover, Tucker i Dyken :D Coś jeszcze?
UsuńPiękna katastrofa była moją pierwszą powieścią z tego gatunku, w dodatku czytałam ją w oryginale i bardzo miło wspominam ;)
OdpowiedzUsuńMoją pierwszą z powyższej listy było "Morze spokoju" :)
UsuńCzytałam wszystkie poza trzema... Zarówno "Morze spokoju" jak i "Hopeless", a w szczególności już "Piękną katastrofę" czy "Dziesięć płytkich oddechów" to prostu... zaczęło się tak fajnie, a potem ... w żadnym wypadku nie zaliczyłabym tych powieści do moich ulubionych. Z "Zaczekaj na mnie" jest troszkę lepiej, ale minimalnie. Co do "Na końcu tęczy"... już myślałam, że Ci bohaterowie faktycznie się nie zejdą. Dużo frustracji przy tych tytułach, lecz mam już zarówno "Utratę" jak i "Podwód by oddychać", więc może tamte mi się spodobają? Jeszcze nie czytałam jakiegoś dobrego NA, a konsekwentnie poszukuję takiego, bo ta grupa to moja kategoria wiekowa.
OdpowiedzUsuńKurczę, a to szkoda, byłam pewna, że Ci się te książki spodobają.
UsuńCiekawa lista :)
OdpowiedzUsuń"Love Rosie" całkowicie mnie pochłonęło, ta sama sytuacja była z "Hopeless". Pozostałe książki mam w planach, szczególnie nie mogę się doczekać aż przeczytam "Maybe someday", mam nadzieję, że dorówna "Hopeless" :) "Utrata" czeka na półce, ale chyba już długo czekać nie będzie skoro tak ją chwalisz :) Resztę książek z tej listy na pewno przeczytam!
I jak - udało się dorwać te książki? :)
UsuńCo do Hopeless, ta książka jest przypisana do działu "literatura młodzieżowa", a nie "new adult".
OdpowiedzUsuńWracając do pozostałych, prawie wszystkie książki, prócz "Utraty" i "Maybe Someday", czytałam i wstrząsnęły mną tak samo jak tobą. "Dziesięć płytkich oddechów" to książka, którą czytałam dwukrotnie, a mimo to, nie mogę pojąć o co chodzi z tymi oddechami. Mam kilka teorii i niby to rozumiem, ale jestem osobą, która musi mieć coś, co potwierdzi jej teorię. xd
W sumie Sky miała 17 lat, prawda. Dla mnie to zawsze będzie New Adult. Porusza takie sprawy, które idealnie wpasowują się w ten gatunek.
UsuńOddechy są potrzebne po prostu do życia, nie? :)
"Hopeless" było przecudowne, na samą myśl pyszczek mi się cieszy. "Morze..." uwielbiam, po prostu taka perełeczka! "Dziesięć..." to mój osobisty faworyt, chyba nie spotkałam jeszcze NA, które byłoby dla mnie lepsze. "Powód..." był niezły, ale mnie nie powalił. "Love, Rosie" to najnowsze odkrycie, ale zasłużenie się tutaj znajduje, to świetna i wzruszająca historia! :) Jak ja Ci zazdroszczę, że już przeczytałaś "Maybe someday", kurczę no, nie mogę się tego doczekać! :)
OdpowiedzUsuńHaha :D Mamy niesamowicie podobny gust!
UsuńPrzypomniałaś mi tym zestawieniem kilka pięknych książek i naprowadziłaś na kilka nowych. Dziękuję bardzo :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że udało Ci się coś z tej listy przeczytać i nie byłaś rozczarowana :)
UsuńNie czytałam tylko "Maybe Someday", ale mam ją już na półce, więc niebawem i ją poznam. I muszę przyznać, że z powyższej listy wszystkie powieści uwielbiam, prócz ''Love Rosie'', która nie przypadła mi do gustu.
OdpowiedzUsuń"Love, Rosie" jest zwyczajnie specyficzna :)
UsuńNie czytałam żadnej z nich. :o
OdpowiedzUsuńUdało się coś do dziś nadrobić?
UsuńCzytałam niektóre z tych książek i zdecydowanie mogę powiedzieć, ze zachwycają :) W wolnej chwili na pewno będę do nich powracać :)
OdpowiedzUsuńKradną serca!
UsuńMnie niestety Dziesięć płytkich oddechów na kolana nie powaliło, dla mnie cała seria jest taka nijaka. Za to Utratę bardzo dobrze wspominam, ale trzeba przyznać, że to jednak przesłodzona (ale cudowna!) książka. Morza Spokoju się trochę obawiam, bo chociaż mam na swojej półce to wszystkie te zachwyty mnie trochę odstraszają ;)
OdpowiedzUsuńJa Tucker własnie uwielbiam, szczególnie za "Cztery sekundy do stracenia" :)
Usuń,,Love, Rosie" mam na swoim stosiku, niedługo przeczytam!
OdpowiedzUsuńI jak, udało się przeczytać w 2015 roku?
UsuńCo prawda nie przepadam za tym nurtem i przeczytałam tylko Love, Rosie, ale planuję również Utratę:)
OdpowiedzUsuńTucker i Hoover czytałaś?
UsuńPrzeczytałam wszystkie I wszystkie gorąco polecam!?
OdpowiedzUsuń"Zaczekaj na mnie" oraz "Hopeless" to książki, które znam i dobrze wspominam. Na resztę mam ochotę - w najbliższym czasie sięgnę po kontynuację "Hopeless" oraz "Love, Rosie".
OdpowiedzUsuńJa zamówiłam sobie ostatnio "Szukając Kopciuszka" w oryginale - wolę jednak mieć papierową wersję niż e-booka ;)
UsuńCzytałam "Morze spokoju" i "Dziesięć płytkich oddechów" (sens tytułu rzeczywiście był bardzo ciekawy), a "Piękna katastrofa" wciąż czeka na półce, bo już od dłuższego czasu nie mam chęci na kolejne NA. Będę się musiała w końcu przełamać. Poza tym zaciekawiłaś mnie "Powodem, by oddychać". ;)
OdpowiedzUsuńMnie sens pierwszej powieści Tucker do dziś siedzi w pamięci ;)
UsuńKurcze, Hopeless było dla mnie nie do strawienia...
OdpowiedzUsuńA coś innego od Hoover czytałaś? :)
UsuńJuż zdążyły porwać moje serce. Maybe soneday, cóż to była za lektura! Do dziś o niej pamiętam, często słucham ścieżki dźwiękowej i uważam, ze to tej książce należy sie ekranizacja! Morze spokoju, piękna książka nie mogałam sie od niej oderwać. Hopeless wyciskacz łez, ale porywa tylko z losing hope, w komplecie ;) piekna katastrofa to pierwsze NA jakie przeczytałem, choć odbijało mi się piórami, od gołąbka (no ike można!) to jestem zachwycona, przepadłam tezw dla chłodzącej katastrofy. Utrata była piękna, ale ro Toxic skradł moje serce ;) do Twojej listy dodałabym jeszcze kochając pana Danielsa, bardzo mi sie podobało. No i oczywiście Tak blisko, które skradło moje serce i duszę ;)
OdpowiedzUsuńNo nieee to sie rozpisałam ;)
"Kochając pana Danielsa" muszę w końcu zrecenzować, bo czytałam, wyrobiłam swoją opinię, ale jej nie spisałam :(
UsuńCzytałam "Hopeless" oraz "Losing Hope" i obie te książki naprawdę mnie wzruszyły. Teraz panuje chyba moda na pisanie tej samej historii z punktu widzenia innego bohatera, a jednak mimo to, można powiedzieć, że wersja Holdera jest niezbędnym urozmaiceniem książki dla fanów Hoover. Mnie zachwyciła :)
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem, czy panuje moda... Tak naprawdę na polskim rynku mamy takich niewiele.
Usuńzgadzam się z Tobą, wszystkie książki porywające :)
OdpowiedzUsuńChyba we wtorek pognam do księgarni :D
OdpowiedzUsuńCzuję się dumna wiedząc, że czytałam wszystkie :) Moja najukochańsza książka Maybe Someday :) uwielbiam też: Dziesięć płytkich oddechów ( chociaż zawiodłam się na najnowszej książce tej autorki), Powód by oddychać, Hopeless i Utrata :) dzięki za przypomnienie mi ich
OdpowiedzUsuń