Pogdybajmy sobie, Mój Drogi Czytelniku. Co się stanie, jeśli przeczytasz nową książkę Rebecki Donovan? Tego nie umiem Ci powiedzieć, wiem za to, co się nie wydarzy - z pewnością nie zmarnujesz czasu.
Tytuł: Co, jeśli...
Tytuł oryginalny: What If
Autor: Rebecca Donovan
Wydawnictwo: Feeria Young
Data wydania: 17 czerwca 2015
Liczba stron: 400
Natalia - ocena: 9.5/10
PATRONAT KSIĄŻKOWEGO KOCHA, NIE KOCHA
Drogi Czytelniku,
czy pamiętasz, kiedy po raz ostatni gdybałeś? Potrafiłbyś zliczyć, w ilu sytuacjach podważałeś sens podjętej decyzji? Ile godzin temu rozważałeś wybranie innej drogi? Ile minut dzieli Cię od ostatniej myśli "a co, jeśli..."? Każdy z nas zastanawia się nad swoim życiem i podjętymi wyborami. Nie ma ziemi dorosłego człowieka, który nigdy by nie gdybał i nie rozważał nad innym rozwiązaniem. Stąd właśnie, spośród gdybających ludzi, wzięli się nowi bohaterowie Rebecki Donovan, opisani w powieści "Co, jeśli...".
Cal Logan jest zwykłym chłopakiem, którego każdy mógłby minąć na ulicy bez zwracania specjalnej uwagi. Może poza jego byłymi, które uwielbiają atakować go gorącą kawą i zasypywać toną szczegółów ze swojego życia od czasu zerwania. W dzieciństwie spędzał mnóstwo czasu z trzema dziewczynami: Rae, Richelle i Nicole. Losy całej czwórki potoczyły się jednak inaczej, niż Cal by chciał - została mu tylko Rae i to niestety głównie na odległość. Studenckie noce spędza już z innymi kumplami. W trakcie jednej z nich jest świadkiem dość specyficznej sytuacji z zamaskowaną dziewczyną. Jednak gdy podchodzi do niej i wymieniają kilka słów, zostaje wbity w ziemię - zna te oczy! Nazajutrz spotyka tę samą dziewczynę w kawiarni i rozpoznaje całą twarz. Jednak nie zgadza się imię - Nyelle - ani to, co o sobie mówi i jak się zachowuje. Cal zrobi wszystko, by dowiedzieć się, co stało się dziewczynie, w której kiedyś się podkochiwał...jeśli to naprawdę ona.
Po raz pierwszy tak zawzięcie walczyłam o objęcie książki patronatem. Przyznaję przed Wami, Drodzy Czytelnicy, że będę dozgonnie wdzięczna pani Mai z Wydawnictwa Feeria za obdarowanie mnie tym zaszczytem i dodatkowo za zamieszczenie mojej opinii na skrzydełku. "Co, jeśli..." to prawdziwy rarytas w morzu literatury młodzieżowej, ze szczególnym naciskiem na nurt New Adult. Niewiele książek skłoniło mnie do tylu przemyśleń i sprawiło, że inaczej spojrzałam na swoją przeszłość i różne podjęte decyzje.
Do tej pory nie umiem w sumie do końca ująć w słowa tego, czym okazała się lektura "Co, jeśli...". Z pewnością wywołała wiele przemyśleń dotyczących decyzji z przeszłości. Spowodowała, że zakwestionowałam wiele swoich wyborów, również obecnych i tych, które zamierzałam podjąć. Zdecydowanie bardziej uczuliła mnie na to, że nie jestem jedną z nielicznych gdybających. Prawda jest taka, że każdy analizuje swoje postępowanie i w ten sposób uczy się na błędach. Czasami uważamy, że dany problem dotyczy tylko nas i nikt nie jest w stanie nam pomóc, ale jeśli spokojnie przemyślimy sytuację i pogdybamy, możemy znaleźć wyjście z każdej sytuacji.
Nie umiem opisać Wam tej historii po bohaterach czy pomyśle na fabułę. Oba te elementy były jak dla mnie nieskazitelne. Nawet to podobieństwo do "Hopeless" nijak na mnie nie podziałało (a zazwyczaj jestem uczulona na powielanie wątków z moich ulubionych powieści) poza wspomnianym deja vu. W postaciach nie sposób się nie zakochać - zarówno pierwszo-, jak i drugoplanowych, może poza niektórymi rodzicami. Większość jednak bezapelacyjnie pokochałam. Jak usiadłam do lektury, tak siedziałam cały dzień i czytałam, katując tableta wertowaniem kolejnych stronic przedpremierowego e-booka. Jestem niesamowicie szczęśliwa, że przeczytałam tę historię przed sesją i nadchodzącym latem. Zmieniłam nastawienie do kilku spraw, co może zmieni też przebieg kolejnych miesięcy.
Jedyne, co mogę zrobić na koniec, to polecieć Wam zamówić książkę już teraz i zacząć lekturę, gdy tylko trafi do Waszych rąk. Wydawnictwo Feeria Young utrafiło ostatnio kilka przepięknych historii, na które możliwe, że nigdy bym się nie natknęła, gdyby nie polskie wydanie, i których bym nie pokochała tak mocno, gdyby nie trafiły do mnie w momencie, kiedy takich emocji potrzebuję. A wierzcie mi, że "Co, jeśli..." wyciska łzy oraz wzruszenie zmieszane ze śmiechem prawie tak bardzo jak scena śmierci Mufasy.
PS. Jako patronka książki będę miała dla Was konkurs z 2 egzemplarzami. Odpalamy na dniach!
Cal Logan jest zwykłym chłopakiem, którego każdy mógłby minąć na ulicy bez zwracania specjalnej uwagi. Może poza jego byłymi, które uwielbiają atakować go gorącą kawą i zasypywać toną szczegółów ze swojego życia od czasu zerwania. W dzieciństwie spędzał mnóstwo czasu z trzema dziewczynami: Rae, Richelle i Nicole. Losy całej czwórki potoczyły się jednak inaczej, niż Cal by chciał - została mu tylko Rae i to niestety głównie na odległość. Studenckie noce spędza już z innymi kumplami. W trakcie jednej z nich jest świadkiem dość specyficznej sytuacji z zamaskowaną dziewczyną. Jednak gdy podchodzi do niej i wymieniają kilka słów, zostaje wbity w ziemię - zna te oczy! Nazajutrz spotyka tę samą dziewczynę w kawiarni i rozpoznaje całą twarz. Jednak nie zgadza się imię - Nyelle - ani to, co o sobie mówi i jak się zachowuje. Cal zrobi wszystko, by dowiedzieć się, co stało się dziewczynie, w której kiedyś się podkochiwał...jeśli to naprawdę ona.
Po raz pierwszy tak zawzięcie walczyłam o objęcie książki patronatem. Przyznaję przed Wami, Drodzy Czytelnicy, że będę dozgonnie wdzięczna pani Mai z Wydawnictwa Feeria za obdarowanie mnie tym zaszczytem i dodatkowo za zamieszczenie mojej opinii na skrzydełku. "Co, jeśli..." to prawdziwy rarytas w morzu literatury młodzieżowej, ze szczególnym naciskiem na nurt New Adult. Niewiele książek skłoniło mnie do tylu przemyśleń i sprawiło, że inaczej spojrzałam na swoją przeszłość i różne podjęte decyzje.
"Tyle razy rozmyślałam o decyzji, którą kiedyś podjęłam, zastanawiając się, co by było, gdybym postąpiła wtedy inaczej? Kim byłabym dzisiaj? Jak wyglądałoby moje życie? A co, jeśli..." [s. 45]Przyznam, że przez pierwsze kilkadziesiąt stron przeżywałam silne deja vu. Dziewczyna, która wygląda tak samo, jak została zapamiętana przez znajomych, ale ma zupełnie inną osobowość i chłopak, który podkochiwał się w niej od dzieciństwa, a potem ubolewał nad tajemniczym zniknięciem... Hmm, brzmi trochę jak "Hopeless" Colleen Hoover, prawda? A może nawet bardziej jak "Losing Hope", czyli ta sama historia opowiedziana przez Holdera. Mimo to historia Cala i Nyelle wciągnęła mnie od pierwszych stron i czytałam ją z zapartym tchem. Podobny początek okazał się nieść ze sobą niesamowitą historię o miłości, przyjaźni, rozczarowaniu i walce o lepsze jutro.
Do tej pory nie umiem w sumie do końca ująć w słowa tego, czym okazała się lektura "Co, jeśli...". Z pewnością wywołała wiele przemyśleń dotyczących decyzji z przeszłości. Spowodowała, że zakwestionowałam wiele swoich wyborów, również obecnych i tych, które zamierzałam podjąć. Zdecydowanie bardziej uczuliła mnie na to, że nie jestem jedną z nielicznych gdybających. Prawda jest taka, że każdy analizuje swoje postępowanie i w ten sposób uczy się na błędach. Czasami uważamy, że dany problem dotyczy tylko nas i nikt nie jest w stanie nam pomóc, ale jeśli spokojnie przemyślimy sytuację i pogdybamy, możemy znaleźć wyjście z każdej sytuacji.
Nie umiem opisać Wam tej historii po bohaterach czy pomyśle na fabułę. Oba te elementy były jak dla mnie nieskazitelne. Nawet to podobieństwo do "Hopeless" nijak na mnie nie podziałało (a zazwyczaj jestem uczulona na powielanie wątków z moich ulubionych powieści) poza wspomnianym deja vu. W postaciach nie sposób się nie zakochać - zarówno pierwszo-, jak i drugoplanowych, może poza niektórymi rodzicami. Większość jednak bezapelacyjnie pokochałam. Jak usiadłam do lektury, tak siedziałam cały dzień i czytałam, katując tableta wertowaniem kolejnych stronic przedpremierowego e-booka. Jestem niesamowicie szczęśliwa, że przeczytałam tę historię przed sesją i nadchodzącym latem. Zmieniłam nastawienie do kilku spraw, co może zmieni też przebieg kolejnych miesięcy.
Jedyne, co mogę zrobić na koniec, to polecieć Wam zamówić książkę już teraz i zacząć lekturę, gdy tylko trafi do Waszych rąk. Wydawnictwo Feeria Young utrafiło ostatnio kilka przepięknych historii, na które możliwe, że nigdy bym się nie natknęła, gdyby nie polskie wydanie, i których bym nie pokochała tak mocno, gdyby nie trafiły do mnie w momencie, kiedy takich emocji potrzebuję. A wierzcie mi, że "Co, jeśli..." wyciska łzy oraz wzruszenie zmieszane ze śmiechem prawie tak bardzo jak scena śmierci Mufasy.
PS. Jako patronka książki będę miała dla Was konkurs z 2 egzemplarzami. Odpalamy na dniach!
Za egzemplarz recenzencki, patronat i skrzydełko dziękuję Wydawnictwu Feeria Young!
Gratuluję patronatu! I czekam na konkurs^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Isabelczyta.blogspot.com
I wlasnie kolejna ksiazka trafila na listę do przeczytania:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
withcoffeeandbooks.blogspot.com
Opis coś mi przypominał, ale dopiero, gdy napisałaś, że to sceny niczym z Losing Hope zrozumiałam, że to właśnie o to chodzi! :) Dobrze, że walka była owocna, oby więcej podobnie dobrych patronatów! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Wierz mi jednak, że to nie jest ta sama historia co LH :) Donovan i Hoover to dwa zupełnie różne umysły, ale, jak widać, równie genialne :)
UsuńHm, skoro tak bardzo cię zachwyciła to muszę przeczytać. Po tym co piszesz myślę, że i na mnie wywrze spore wrażenie. Chociaż przyznaję, że trochę się waham, bo z Oddechami bywało różnie.
OdpowiedzUsuń"Oddechy" to zupełnie inny rodzaj historii, chociaż przyznaję, że również mnie wzruszyły. Jeśli podobało Ci się "Hopeless" Colleen Hoover, to ta książka również Cię urzeknie.
UsuńNo i to mi wystarczy by ostatecznie dać jej szansę, bo jak wiesz "Hopeless" uwielbiam ;)
UsuńWiem, wiem właśnie :)
UsuńA ja przyznam szczerze, że nie jestem aż tak zachwycona. Spodziewałam się większego wow!
OdpowiedzUsuńCzekam więc na Twoją recenzję. Chętnie porównam nasze opinie :)
UsuńNic tylko czekać!
OdpowiedzUsuńNiebawem i ja przystępuję do czytania!
Piękny wstęp recenzji.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej książki :)
Postanowiłam przestać opisywać, skąd się wzięła książka etc., tylko wymyślać coś bardziej kreatywnego ;)
UsuńJestem ciekawa tej książki, a niedługo ma wpaść również w moje łapki :) Nie mogę się tego doczekać
OdpowiedzUsuńhttp://mianigralibro.blogspot.com/
Bardzo intrygująca recenzja. Aż mi się chce zapoznać z tą książką:)
OdpowiedzUsuńRebecca Donovan jest świetna ♥ Koniecznie muszę sięgnąć po " Co, jeśli..." choćby dlatego, że uwielbiam gdybać!
OdpowiedzUsuńGratuluje kolejnego, cudownego patronatu :)
Czekam na papierową wersję książki i już doczekać się nie mogę :)
OdpowiedzUsuńPierwsza część Oddechów nie urzekła mnie jakoś bardzo, ale nie była też tak zła, bym nie chciała poznać reszty. Czekam na okazję, by przeczytać dalsze tomy, ale swoją drogą, ta historia wydaje mi się być naprawdę warta uwagi i ciekawa jestem, jak autorka ją przedstawiła. :)
OdpowiedzUsuńI wierz mi, że naprawdę jest warta uwagi :)
Usuń