Czytelnicy Książkowego "kocha, nie kocha" dobrze wiedzą, że blog jak dotąd był miejscem, w którym pojawiały się recenzje książek i tak będzie w dalszym ciągu. Jednak dziś postanowiłam zrobić wyjątek i napisać kilka słów o muzyce, bo przecież co jak co, ale muzyka i książki mają ze sobą wiele wspólnego, więc mam nadzieję, że poświęcicie chwilę na przeczytanie poniższego wpisu ;)
***
Chyba każdy z Was może zgodzić się ze stwierdzeniem, że muzyka jest nieodzownym elementem życia codziennego i bez niej świat byłby kompletnie szary. Nic nie jest bowiem w stanie dostarczyć człowiekowi tyle emocji, co muzyka.
Każdy z nas ma kawałki, które są bliskie sercu. Jedne wzruszają, inne potrafią rozruszać, a kolejne są dla nas źródłem wspomnień. Pozwólcie mi więc opowiedzieć o debiucie, który jest dla mnie tym wszystkim.
Years & Years to brytyjski zespół, który w tym roku wydał swoją debiutancką płytę. W skład zespołu wchodzą trzej niezwykle zdolni mężczyźni: Olly Alexander, Mikey Goldsworthy oraz Emre Türkmen. Muzykę, jaką tworzą zaklasyfikowałabym do R&B lub elctropopu, ale według mnie mogłaby być przypisana do kilkunastu różnych gatunków. Y&Y jest bowiem produktem tak świeżym, że ciężko przypiąć mu tylko jedną łatkę.
Moje pierwsze spotkanie z zespołem było dość oczywiste, ponieważ stało się to za sprawą polskiego radia, gdyż ich singiel "King" stał się bardzo często powtarzanym kawałkiem. Zainteresował mnie on na tyle, że z przyjemnością zagłębiałam się w ich twórczość, słuchając każdego kolejnego numeru, który pojawiał się na YT.
Prawdziwa fascynacja zespołem nadeszła jednak w momencie, w którym na tegorocznym Opener Festivalu mogłam być uczestniczką ich koncertu. Wrażeń z tamtego dnia nie potrafię nawet opisać, ponieważ to, co działo się pod Openerowym namiotem, przerosło moje najśmielsze oczekiwania i dało taką dawkę energii, że ów koncert mianowałam najlepszym, na jakim kiedykolwiek byłam.
Kilka dni po zakończeniu Festivalu, czyli 10 lipca, do sprzedaży weszła debiutancka płyta zespołu - "Communion". Po wielokrotnym jej przesłuchaniu wpadłam w tak wielki zachwyt, że automatycznie stałam się chyba jedną z największych fanek tego brytyjskiego trio.
Każdy utwór z płyty jest doskonały pod każdym względem. Ich muzyka jest tak magiczna, że gdy tylko słyszę sączące się z głośników dźwięki, czuję, jakbym unosiła się w powietrzu.
"Communion" nie ma ani jednego słabego momentu. Wszystko jest dopracowane i dopięte na ostatni guzik. Dodatkowym atutem jest to, że cała płyta od początku do końca stworzona została przez chłopaków. Zarówno teksty jak i muzyka, napisane zostały przez nich, a coś takiego jest coraz rzadszym zjawiskiem w dzisiejszych czasach.
Cóż więcej mogę dodać? Według mnie płyta Years & Years to jedna z najlepszych płyt, jakie pojawiły się w tym roku i zdecydowanie moje największe odkrycie. Wiem, że chłopcy od dłuższego czasu cieszą się w Polsce ogromną popularnością i mają całą rzeszę oddanych fanów, co najlepiej zaobserwować mogłam na wspomnianym wyżej koncercie.
Cóż więcej mogę dodać? Według mnie płyta Years & Years to jedna z najlepszych płyt, jakie pojawiły się w tym roku i zdecydowanie moje największe odkrycie. Wiem, że chłopcy od dłuższego czasu cieszą się w Polsce ogromną popularnością i mają całą rzeszę oddanych fanów, co najlepiej zaobserwować mogłam na wspomnianym wyżej koncercie.
Uważam jednak, że nawet tak wielkie grono fanów, jakie już istnieje, nie jest wystarczające. Według mnie bowiem każdy, absolutnie każdy powinien o nich usłyszeć. I mam nadzieję, że tak właśnie się stanie ;)
Płyta do kupienia na empik.com
Zespol, a raczej jego nazwa, gdzies kiedys przeleciala przed moimi oczami jednak nie slyszalam ich muzyki (chyba ze nieswiadomie :p). Bardzo cenie sobie to, ze artysci sami opracowuja swoje utwory, tj. tekst i muzyke, bo tak jak zauwazylas - ostatnimi czasy jest to rzadkim zjawiskiem. Chyba musze odsluchac ich kawalki i sama sie o tym przekonac :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Jeśli cenisz sobie pracę artystów, to koniecznie musisz posłuchać Y&Y. Naprawdę warto!!
UsuńUwielbiam ten zespół!! Żałuję, że nie mogłam być na ich koncercie. Ja dowiedziałam się o tym zespole od koleżanki, zanim ich piosenki trafiły do radia. Gdy puścili "Desire" wiedziałam, że śpiewa to Olly.
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=hXTAn4ELEwM
Kocham tę piosenkę.. ;)
Desire" mam aktualnie ustawiony jako dzwonek w telefonie i powiem Ci, że jak słyszę tę melodię to nawet nie chce mi się odbierać ;)
UsuńOd wydania Kinga mam na ich punkcie obsesje <3 Kocham ich całym sercem <3 Ale mimo wszystko, jak na razie moim największym odkryciem tego roku będzie Beyonce. Oczywiście, znałam ją już za dzieciaka, ale dopiero od ok. pół roku na prawdę jej słucham ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że nigdy wcześniej nie słyszałam o tym zespole i gdyby nie Ty, pewnie dalej nie wiedziałabym o ich istnieniu. A tak przesłuchałam kilka piosenek i... Właśnie rozpoczęła się moja faza na ten zespół, ty niedobra kobieto! xD
OdpowiedzUsuńBooks by Geek Girl
Właśnie o to mi chodziło! :)
UsuńZnam, i lubię ;) jednak pozostaję wierną fanką The NBHD ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam chyba ze dwie piosenki, ale muszę przesłuchać więcej bo coś czuję, że to zespół w moim guście muzycznym ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie znam. Ale chętnie posłucham tej muzyki, może mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńKojarzę ten zespół bardzo dobrze :D ze współlokatorką go słuchałyśmy nałogowo :>
OdpowiedzUsuńWłaśnie jestem w trakcie słuchania, wcześniej jakoś nigdy nie obiła mi się nawet nazwa o uszy, ale zawsze warto nadrobić zaległości. ;)
OdpowiedzUsuńElectropop to raczej nie dla mnie, raczej nie mój typ muzyki
OdpowiedzUsuń