Dziś mam niespodziankę dla fanów kolorowanek. Trochę się już nimi bawię, więc postanowiłam wejść w świat "dla wtajemniczonych" ze specjalną publikacją Johanny Basford "Tajemny ogród dla wtajemniczonych". Jesteście ciekawi, co znajdziecie w środku?
~ * ~
Wraz z początkiem ostatniej wiosny wybuchł szał na antystresowe kolorowanki dla dorosłych. Podejrzewam, że podjęto to ryzyko z racji popularności książek do kreatywnej destrukcji. Kolorowanie w końcu też pozwala na mazanie po książce, jednak bez umyślnego niszczenia jej. Wydawnictwo Nasza Księgarnia również przyjęło tę modę i zaczęło wydawać własne publikacje, m.in. „Tajemny ogród” i „Zaczarowany las”. Na jesieni wydało wersję ekstra pierwszej z wymienionych kolorowanek pt. „Tajemny ogród dla wtajemniczonych”. Poniżej zamierzam przedstawić Wam, czym różni się od pierwszej edycji i czy warto po nią sięgnąć.
„Tajemny ogród dla wtajemniczonych” Johanny Basford zawiera 20 ilustracji, znanych już wielbicielom graficzki. Nie korzystałam z pierwszej wersji kolorowanki, więc nie mogę powiedzieć, czy wszystkie wykorzystane wtedy obrazki powtórzyły się teraz, lecz na pewno w edycji dla wtajemniczonych znajdziecie większość z nich, tylko z kilkoma wprowadzonymi różnicami.
Tytułowe wtajemniczenie nawiązuje m.in. do większego formatu książki, a więc też do większego rozmiaru zamieszczonych kolorowanek. Każda z nich wydrukowana została na oddzielnej grubej kartce, dzięki czemu możemy wykorzystać nie tylko kredki, ale również flamastry i farby, aby wypełnić ilustracje kolorami. Zwiększony rozmiar pozwala też na popuszczenie wodzy naszej kreatywności. Łatwiej zrobić płynne przejście kolorów i zarazem trudniej wyjść za linie – chociaż nie ukrywam, że mnie się to nie raz udało przy korzystaniu z flamastrów.
Dużym plusem jest też możliwość wyrwania każdej z kartek. Nie dość, że czasem łatwiej jest tak pokolorować ilustracje, to jeśli uznamy naszą pracę za wybitną, możemy ją oprawić i powiesić na ścianie. Ma to też swoją złą stronę, jako że kartki wypadają też samoistnie przy nadmiernym otwarciu książki, przez co mój egzemplarz szybko zaczął się rozlatywać i bałam się o dekompletację kolorowanek.
Jedynym, ale za to w moim mniemaniu poważnym, minusem jest zbyt duża szczegółowość ilustracji. Wiele elementów było tak małych, że można je było pokolorować tylko cienkopisami, gdyż kredki, flamastry czy farby nie pozwalały na trzymanie się linii. Dlatego nie ma chyba ilustracji w „Tajemnym ogrodzie dla wtajemniczonych”, w której nie wyszłabym za linię, co odebrało mi dużo zabawy
Podsumowując, jeśli uważasz się za specjalistę od kolorowania i nigdy nie wychodzisz za linię, „Tajemny ogród dla wtajemniczonych” jest dla Ciebie idealny. Jeśli jednak nie lubisz małych elementów i szukasz w kolorowankach elementu antystresowego, to poszukaj czegoś innego. Chyba że nie wyjście za linię Ci nie przeszkadza.
Recenzja została opublikowana na portalu DużeKa.
Piękna ta malowanka, ale cena porażająca - chciałam kupić na targach książki, ale zrezygnowałam :/
OdpowiedzUsuńTrzeba szukać okazji, jak ostatnia promocja w Empiku ;)
UsuńKocham Basford i wszystkie jej kolorowanki będę brać w ciemno. Na razie "maltretuję" pierwszą wersję Tajemnego ogrodu, i minusem jego jest, że ma format książki i by pokolorować "całość" to trzeba złamać grzbiet (o zgrozo). A jeśli chodzi o cenę, to kupiłam ją z 35% rabatem w matrasie ;) Kiedy ostatnio była noc wyprzedaży (również w matrasie) to nie zdążyłam kupić "Zaczarowanego lasu" :(
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o te drobne rysunki to strasznie mnie rajcują (lubię takie mikro rzeczy :P), ale rzeczywiście, trzeba mieć naprawdę mocno zatemperowaną kredkę lub cienkopis by to wypełnić. Na wieczory bez prądu (i internetu), ochoty na książkę to jest to świetna sprawa ;)
UsuńMnie te szczególiki mazakami nie wychodziły, więc często dorabiałam obwódki :D
UsuńJa za Basford na razie podziękuję, za szczegółowo :D
Jakoś nigdy mnie nie ciągnęło do tych kolorowanek. Znaczy z jedej strony może to być dobry sposób na zabicie nudy i odstresowani, jednak myślę, że szybciej rzuciłabym książkę w kąt i przez dwa tygodnie nie pochodziła. Nigdy nie miałam cierpliwości do robienia bombek z cekinów, wyszywania itp. A kiedyś widziałam jedną z takich kolorowanek w księgarni i po prostu poraziła mnie właśnie szczegółowością. Dlatego chyba pozostanę jak na razie przy zwykłych książkach i oszczędzę sobie nerwów z powodu tego, że coś nie będzie wychodziło ;)
OdpowiedzUsuńJa się odstresowuję najlepiej przy Crazy Drawings, polecam jako pierwsze podejście do kolorowanek ;)
UsuńTakie kolorowanki chyba nie są dla mnie, bo mogłabym nie mieć do nich wystarczająco cierpliwości :D Ale myślę, że dla kogoś, kto je lubi, taka książka będzie świetna ;)
OdpowiedzUsuńMnie momentami też brakowało cierpliwości do tych wszystkich szczególików.
UsuńMam jedną wersję kolorowanek i podejrzewam, że to się zbyt szybko nie zmieni. Jakoś tylko Inwazja potworów była w stanie mnie do siebie przekonać, jest po prostu niesamowita - nie dość, że te obrazki są strasznie pozytywne, to mimo szczegółowości niektórych ilustracji nie ma problemów z wyjeżdżaniem za linie (co drażni mnie tak, jak Ciebie). Inne wersje nie do końca mi odpowiadają, więc i szkoda tracić czasu na nie. ;)
OdpowiedzUsuńWiesz co, Crazy Drawings jest również świetne, moim zdaniem sto razy lepsze od Inwazji bazgrołów.
UsuńDla mnie mistrzynią kolorowania jest Agnieszka Tatera, to dzięki niej dowiedziałam się wogóle o tych kolorowankach dla dorosłych, a jak dodaje kolejne zdjęcie swoich dzieł aż jej zazdroszczę tej pasji :) Widziałaś?
OdpowiedzUsuńMatko, jakie to miłe przeczytać takie słowa! :D Dziękuję!
UsuńHaha, już dawno dawno temu :D Aga była chyba pierwszą blogerką, która wpadła w mega szał kolorowania :D
UsuńWciąż opieram się manii kolorowanek i destrukcji książke. Chociaż muszę przyznać czasem przejże takie kolorowanki i są naprawde piękne. Jednak cena sprowadza mnie od razu na ziemie :<
OdpowiedzUsuńNie wszystkie kolorowanki są drogie! Wystarczy odwiedzić Carrefour i powinnaś znaleźć całe kosze z cudnymi wzorami po 10 zł :)
Usuń