Co by było, gdyby nad naszymi głowami pływały statki?
Tytuł oryginalny: Magonia
Autor: Maria Dahvana Headley
Wydawnictwo: Galeria Książki
Data wydania: styczeń 2016
Natalia - ocena: 5/10
Aza Ray cierpi na ciężką chorobę. Wszyscy wiedzą, że dziewczyna szybko umrze, jednak nikt nie rozumie mechanizmów tego zjawiska. Żaden lekarz nigdy nie słyszał o jej jednostce chorobowej, książki milczą, a dziewczyna przecież umiera. Nikt nie posiada sensownego wyjaśnienia sytuacji. Gdy pewnego dnia przyjaciel Azy, Jason, opowiada jej historię o ludziach spadających z nieba, aż ciężko uwierzyć, że mogłoby to być prawdą. Do dnia, w którym do płuc dziewczyny wlatuje ptak, a Aza prawie umiera. Przynajmniej jej rodzina na ziemi jest co do tej śmierci przekonana. Tym czasem okazuje się, że Aza została porwana "z powrotem" do swojej ojczyzny - Magonii. Krainy, w której ludzie wyglądają w połowie jak ptaki i śpiewają różne dźwięki za pomocą kanwrów w swoich płucach, którymi mogą wywołać różne zjawiska jak zmiana wody w piasek, zabranie całego jeziora z ziemi i zamienienie go w lód, etc. Aza okazuje się być dawno poszukiwaną obywatelką Magonii, która ma ocalić krainę przed wymarciem. Tylko jaki wpływ może mieć ocalenie Magonii na Ziemię?
Nie ukrywam, że gdy widzę nazwisko Neila Gaimana na okładce jakiejś książki i blurba jego autorstwa, od razu wzrasta moja ochota na przeczytanie jej. Z "Magonią" było nie inaczej. Dziś już wiem, że nie wszystko, co Gaiman poleca, musi być bardzo dobre. Niemniej również nie była to zła lektura. Po prostu bardzo, bardzo, bardzo dziwna.
Doceniam stworzenie kompletnie nowego świata, który dotychczas kojarzył mi się, dzięki zespołowi De Mono, jedynie z piosenką. Niebo będące morzem brzmi niesamowicie i zarazem nierealnie. Wyobraźcie sobie, że gdybyście mieszkali ponad chmurami, to spadając z nich, macie uczucie, jakbyście się topili. Tak więc Aza, będąc rodowitą Magonką, topi się na Ziemi. Wyobraźcie sobie, jakie to musi być okropne uczucie. I stworzenie czegoś takiego bardzo mi się spodobało.
Niestety cała magońska rzeczywistość wydała mi się kompletnie bzdurna. Ludzie-ptaki. Kanwry mieszkające w płucach Magończyków, by umożliwić im magiczny śpiew, który zmienia jedne rzeczy w drugie. Ptasi piraci... Chociaż nie, to nie było złe. Uwielbiam piratów w jakiejkolwiek postaci, o ile nie są zdziecinniali, a ci zdecydowanie nie byli. Jednak cała idea zniszczenia Ziemi przez intrygę Magończyków lub też okradania nas z plonów przed nadniebne statki, które można zauważyć tylko podczas burzy, która jest dla nich osłoną przy niższym zejściu z nieboskłonu... Sami widzicie. Trochę to wszystko już zbyt wymyślone.
Nie podobały mi się też postaci. Aza mnie irytowała - nie cały czas, ale na tyle często, że zdążyłam się do niej zniechęcić. I to niestety też za sprawą obecnego trójkąta miłosnego. Jason - jej ziemski przyjaciel - nawet miał swoje rozdziały w książce. Te jednak potrafiły niesamowicie przynudzić i przyznaję, że to właśnie podczas ich lektury najczęściej odkładałam książkę na bok. Dai? Cóż, lubię gorących facetów, ale nie, gdy nie śpiewają ptasim głosem.
Na szczęście postaci drugoplanowe nadrabiały. Polubiłam uwięzionego kanwra/ducha, rodzinę Azy, załogę statku oraz panią kapitan piratów.
Za to musicie się ze mną zgodzić, że ta okładka wręcz prosi, by sięgnąć po książkę. Jest całkowicie magiczna, zapierająca dech w piersiach i po prostu niesamowita. Podobnie język i warsztat autorki, dzięki którym dosłownie przefrunęłam przez tę historię, mimo zgrzytów w fabule.
Nie umiem zdecydować się, komu polecić tę książkę, gdyż z pewnością jest grono, które będzie nią zachwycone. Może tym, którzy nie oczekują po "Magonii" poziomu Gaimana; tym, którym zależy po prostu na czymś świeżym, czego jeszcze nie było; tym, którzy chcą trochę pooddychać prawdziwym niebiańskim powietrze i polatać na statkach.
Recenzja została opublikowana na portalu Duże Ka.
Za egzemplarz dziękuję portalowi oraz wydawnictwu Galeria Książki.
Zainteresowałaś mnie nią i to tak na maksa! <3
OdpowiedzUsuńCieszę się, może Tobie się bardziej spodoba.
UsuńLubię dziwne książki, ale do tej zniechęca mnie trójkąt miłosny. Jeszcze się nad nią zastanowię ;)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem ta książka nie jest tylko oryginalna, ona jest dziwna (w pozytywnym znaczeniu) chociaż nie miałam jeszcze okazji po nią sięgnąć (tak wnioskuję z recenzji i opisu). W każdym razie wiele osób ją wychwala a okładka jest przecudowna i chyba zaopatrzę w nią swoją biblioteczkę przy najbliższej okazji ;)
OdpowiedzUsuńDotąd spotykałam się tylko z recenzjami, które opiewały tę książkę, dlatego jestem troszkę zdziwiona ;) Ale i tak sięgnę po tę powieść!! Bo jak sama stwierdziłaś- okładka mnie wręcz o to prosi ^^
OdpowiedzUsuńPs. Nominowałam Cię do TAGu :)
http://ksiazki-mitchelii.blogspot.com/2016/04/kreatywny-booktag.html
Mi się bardzo podobała ta książka. Ma ona swój urok, jednak nie każdy go dostrzeże. :D
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ta książka, ale nie jest moim must read, ot jak znajdę w bibliotece to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPodchodzę do niej bardzo sceptycznie i nawet wszechobecne pozytywne recenzje nie wpływają na moje zdanie. Twoja recenzja jest chyba pierwszą przeze mnie przeczytaną, która pokazuje, że ,,Magoina" nie jest pozbawiona wad.
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka recenzji tej książki i większość się zachwyca. Okładka faktycznie aż się prosi, by po książkę sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Tobie nie bardzo się podobała, chociaż recenzje czytane przeze mnie mniej więcej są utrzymane na 3+ / 4 na 5. Ale okładka kusi, masz rację i chyba po nią sięgnę, zaryzykuję. ;)
OdpowiedzUsuńMnie irytowało nieziemsko jak Magończycy przedmiotowo traktowali Azę, normalnie jak recz bez uczuć i wolności wyboru. No i Dai, on też nie zdobył mojej sympatii... Ale po za tym jestem zachwycona zarówno pod względem pomysłu, jak i wykonania. ;)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu już ta książka gdzieś mi się przewija i z chęcią wyrobię sobie o niej własną opinię:)
OdpowiedzUsuńOstatnio koleżanka polecała mi tą powieść, a po przeczytaniu Twojej recenzji muszę się poważnie zastanowić nad zakupem :)
OdpowiedzUsuńFakt, faktem okładka jest FENOMENALNA!
modnaksiazka.blogspot.com
Hmm, czyli wcale nie było tak cudownie i magicznie. Szkoda, bo okładka rzeczywiście jest piekna (tylko sreberko się ściera), a za to piórko dałabym się pokroić :)
OdpowiedzUsuńMoże po prostu książka ta nie podziałała na Ciebie, bo to nie był jej moment?
Okładka jest cudowna, naprawdę!
OdpowiedzUsuńJednak, co do lektury miałam od początku wątpliwości i raczej się za nią nie zabiorę. Ale kto wie. :)
Podoba mi się to, że "frunęłaś" przez tą książkę :) Też chcę :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze tej książki, ale co do okładki muszę się z Tobą zgodzić - jest cudowna ;)
OdpowiedzUsuńKurcze...
OdpowiedzUsuńAż miło popatrzeć, naprawdę. Wszystkie opinie o "Magonii" są takie cukierkowe i nadmiernie przesłodzone. Twoja jest szczera, nie masz pojęcia, jak to sobie cenię.
Ale okładka jest cudna! :)
Czytałam "Magonię" krótko po premierze i mam dokładnie takie same odczucia jak Ty. Książka miała potencjał, bo Headley momentami pisze naprawdę wspaniale (mnie urzekła np.śmierć Azy czy spotkanie z rodzicami), ale po prostu przekombinowała i stworzyła dziwadełko. A przyjaźń z Jasonem była tak cudowna, że aż szkoda, że zrobila z niej związek.
OdpowiedzUsuń