25 kwietnia 2016

Statki na niebie w "Magonii" Marii Dahvany Headley

Co by było, gdyby nad naszymi głowami pływały statki?
~ * ~

Tytuł: Magonia
Tytuł oryginalny: Magonia
Autor: Maria Dahvana Headley
Wydawnictwo: Galeria Książki
Data wydania: styczeń 2016
Natalia - ocena: 5/10

Kojarzycie piosenkę De Mono "Statki na niebie"? Tytuł brzmi abstrakcyjnie, prawda? Wyobraźcie sobie jednak przez kilka minut, że to nie jest żaden wymysł i po naszym niebie rzeczywiście pływają statki; że nad naszymi głowami jest zupełnie inne uniwersum, w którym to, co dla nas jest niebem, tam jest morzem. Zapraszam Was do zgłębienia wraz ze mną tajników Magonii - nie tylko jako książki, ale również jako swego rodzaju legendy.

Aza Ray cierpi na ciężką chorobę. Wszyscy wiedzą, że dziewczyna szybko umrze, jednak nikt nie rozumie mechanizmów tego zjawiska. Żaden lekarz nigdy nie słyszał o jej jednostce chorobowej, książki milczą, a dziewczyna przecież umiera. Nikt nie posiada sensownego wyjaśnienia sytuacji. Gdy pewnego dnia przyjaciel Azy, Jason, opowiada jej historię o ludziach spadających z nieba, aż ciężko uwierzyć, że mogłoby to być prawdą. Do dnia, w którym do płuc dziewczyny wlatuje ptak, a Aza prawie umiera. Przynajmniej jej rodzina na ziemi jest co do tej śmierci przekonana. Tym czasem okazuje się, że Aza została porwana "z powrotem" do swojej ojczyzny - Magonii. Krainy, w której ludzie wyglądają w połowie jak ptaki i śpiewają różne dźwięki za pomocą kanwrów w swoich płucach, którymi mogą wywołać różne zjawiska jak zmiana wody w piasek, zabranie całego jeziora z ziemi i zamienienie go w lód, etc. Aza okazuje się być dawno poszukiwaną obywatelką Magonii, która ma ocalić krainę przed wymarciem. Tylko jaki wpływ może mieć ocalenie Magonii na Ziemię?

Nie ukrywam, że gdy widzę nazwisko Neila Gaimana na okładce jakiejś książki i blurba jego autorstwa, od razu wzrasta moja ochota na przeczytanie jej. Z "Magonią" było nie inaczej. Dziś już wiem, że nie wszystko, co Gaiman poleca, musi być bardzo dobre. Niemniej również nie była to zła lektura. Po prostu bardzo, bardzo, bardzo dziwna.

Doceniam stworzenie kompletnie nowego świata, który dotychczas kojarzył mi się, dzięki zespołowi De Mono, jedynie z piosenką. Niebo będące morzem brzmi niesamowicie i zarazem nierealnie. Wyobraźcie sobie, że gdybyście mieszkali ponad chmurami, to spadając z nich, macie uczucie, jakbyście się topili. Tak więc Aza, będąc rodowitą Magonką, topi się na Ziemi. Wyobraźcie sobie, jakie to musi być okropne uczucie. I stworzenie czegoś takiego bardzo mi się spodobało.

Niestety cała magońska rzeczywistość wydała mi się kompletnie bzdurna. Ludzie-ptaki. Kanwry mieszkające w płucach Magończyków, by umożliwić im magiczny śpiew, który zmienia jedne rzeczy w drugie. Ptasi piraci... Chociaż nie, to nie było złe. Uwielbiam piratów w jakiejkolwiek postaci, o ile nie są zdziecinniali, a ci zdecydowanie nie byli. Jednak cała idea zniszczenia Ziemi przez intrygę Magończyków lub też okradania nas z plonów przed nadniebne statki, które można zauważyć tylko podczas burzy, która jest dla nich osłoną przy niższym zejściu z nieboskłonu... Sami widzicie. Trochę to wszystko już zbyt wymyślone.

Nie podobały mi się też postaci. Aza mnie irytowała - nie cały czas, ale na tyle często, że zdążyłam się do niej zniechęcić. I to niestety też za sprawą obecnego trójkąta miłosnego. Jason - jej ziemski przyjaciel - nawet miał swoje rozdziały w książce. Te jednak potrafiły niesamowicie przynudzić i przyznaję, że to właśnie podczas ich lektury najczęściej odkładałam książkę na bok. Dai? Cóż, lubię gorących facetów, ale nie, gdy nie śpiewają ptasim głosem.

Na szczęście postaci drugoplanowe nadrabiały. Polubiłam uwięzionego kanwra/ducha, rodzinę Azy, załogę statku oraz panią kapitan piratów.

Za to musicie się ze mną zgodzić, że ta okładka wręcz prosi, by sięgnąć po książkę. Jest całkowicie magiczna, zapierająca dech w piersiach i po prostu niesamowita. Podobnie język i warsztat autorki, dzięki którym dosłownie przefrunęłam przez tę historię, mimo zgrzytów w fabule.

Nie umiem zdecydować się, komu polecić tę książkę, gdyż z pewnością jest grono, które będzie nią zachwycone. Może tym, którzy nie oczekują po "Magonii" poziomu Gaimana; tym, którym zależy po prostu na czymś świeżym, czego jeszcze nie było; tym, którzy chcą trochę pooddychać prawdziwym niebiańskim powietrze i polatać na statkach.

Recenzja została opublikowana na portalu Duże Ka. 
Za egzemplarz dziękuję portalowi oraz wydawnictwu Galeria Książki.