20 kwietnia 2016

Nieco spokojniej... "Nad rzeką marzeń" Lin Stepp

W styczniu postawiłam na trochę spokoju. Nie chciałam jednak wprowadzać go na blogu. W obecnym zamieszaniu jest on jedynym, czego potrzebuję, więc postanowiłam przypomnieć sobie i Wam o pewnej styczniowej obyczajówce.
~ * ~

Tytuł: Nad rzeką marzeń
Tytuł oryginalny: Down by the River
Autor: Lin Stepp
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: styczeń 2016
Natalia - ocena: 7/10

Opis z okładki przedstawia nam Grace Conley jako „kobietę w średnim wieku i wdowę”, ale nie dodaje już, że w wieku prawie 50 lat jest bardzo atrakcyjna i zadbana, a to sprawia, że jej przystojny sąsiad Jack Teague - miejscowy playboy - od razu zwraca na nią uwagę. Niespodziewanie dla siebie samej, a może za namową miejscowej wróżki, Grace decyduje się na sprzedanie zbyt dużego domu w Nashville i kupno pensjonatu Smoky Mountains. Jej dorosłe już dzieci oczywiście protestują - w końcu jak matka może przenieść się gdzieś daleko od nich, skoro jest im potrzeba na miejscu. W Townsend wszyscy witają ją z otwartymi ramionami, oczywiście oprócz Jacka Teague'a. Szkopuł w tym, że Grace i i Jack są sąsiadami, a jego dwie małe córeczki ciągle przesiadują u Grace. Po jakiś czasie do Grace dołącza jej najmłodsza córka Margaret, która od razu wpada w oko miejscowemu pastorowi. Ale jest też mroczny akcent w tej opowieści – tajemniczy szaleniec, który śledzi okolicznych mieszkańców i zostawia im liściki z ostrzeżeniami. Co z tego wszystkiego wyniknie?

"Nad rzeką marzeń" jest miłą i ciepłą opowieścią o tym, że nigdy nie jest za późno na to, by coś w swoim życiu zmienić i że taka zmiana może nam tylko wyjść na lepsze dając nam szczęście i miłość. Nie ma w niej jakichś gwałtownych zwrotów akcji ani dramatozy, jest za to sporo nawiązań do Boga i wiary. Zarówno Grace jak i jej nowi sąsiedzi dużo się modlą, często rozmawiają o swojej wierze, są też przekonani, że Bóg daje im znaki. Jedynie Margaret – córka Grace otwarcie przyznaje, że jest niewierząca, co usiłuje zmienić zadurzony w niej młody pastor. 

Książka Lin Stepp to po części romans, a po części obyczajówka. Doskonale ukazuje nam, jak wygląda życie w małym, amerykańskim miasteczku, gdzie wszyscy doskonale się znają i niemal wszystko o sobie wiedzą. Głównej bohaterki nie sposób nie polubić, gdyż jest taka, jak większość z nas chciałaby być: atrakcyjna, zaradna, a zarazem sympatyczna i towarzyska. Jack to też uroczy mężczyzna – czytasz o nim i myślisz "o tak, takiego faceta chciałabym mieć". Nawet bardzo. 
Postacie drugoplanowe też są dobrze zarysowane, dość barwnie, ale realistycznie przedstawione. 

Pewnie znajdą się osoby, które stwierdzą, że ta historia jest trochę zbyt słodka i cukierkowa, ale niech sobie będzie; że wpisuje się w modny ostatnio trend przenoszenia się na łono natury, hen do małego, białego domku w leśnej głuszy, gdzie wszystko nagle świetnie się układa, a problemy same się rozwiązują - i dobrze, niech się wpisuje. Bajki i nam dorosłym czasami są potrzebne
Do tego okładka jest nastrojowa i przyciąga wzrok, w księgarni z pewnością ją zauważycie. 

Tę powieść czyta się szybko i naprawdę przyjemnie. Nudzić się przy niej z pewnością nie będziemy. Akcja nie jest może zbyt wartka, ale też nie ma zbędnych dłużyzn. Znajdziemy tu trochę humoru, ale i odrobinę sensacji. 

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Jaguar.

12 komentarzy:

  1. Zastanawiałam się jakiś czas temu nad tą książką i jednak mogłam ją wziąć! Ciekawie się zapowiada :) Aktualnie również czytam książkę od tego wydawnictwa;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Okładka jest bardzo klimatyczna. Czuję się przekonana do zapoznania się z tą książką. Podoba mi się, że bohaterka to nie żadna wyimaginowana postać tylko dziewczyna jak my wszystkie. No i nie przeszkadza mi, że historia jest odrobinę za słodka, ja tam takie opowieści lubię. Będę miała ten tytuł na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!;)
    Uwielbiam takie historie;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna recenzja. Zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. "(...)tajemniczy szaleniec, który śledzi okolicznych mieszkańców i zostawia im liściki z ostrzeżeniami."

    To brzmi naprawdę ciekawie! Mimo, że tytuł i okładka nie przyciągnęły mojej uwagi, to może wezmę się za tę książkę. Najpierw jednak muszę znaleźć czas na te wszystkie książki! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, ja w ogóle lubię książki z takimi wątkami :D

      Usuń
  6. Piękna okładka. I sądząc po recenzji świetnie oddaje klimat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie jak Twoje nieźle oddają klimat Twoich książek :)

      Usuń
  7. Oj, to wiem co mogę teraz poczytać, bo odrobina spokoju mi się przyda. Lubię czaem takie powieści. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie sięgam zbyt często po obyczajówki, chyba że jakaś książka z tego gatunku naprawdę mnie zaciekawi. Ta chyba jednak nie przypadłaby mi do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń

Na blogu korzystam z zewnętrznego systemu komentarzy Disqus. Więcej na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności Bloga.