Mam dla Was kolejną perełkę. Tym razem jest to thriller erotyczny, reklamowany Greyem...niemniej nie zawierający ani jednej sceny seksu. Zainteresowani?
Autor: Aleatha Roming
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: marzec 2016
Natalia - ocena: 8/10
Od kilku lat polski rynek tonie w literaturze erotycznej. Większość reklamowana jest porównaniami do bestsellerowej trylogii E.L. James o Christianie Greyu - najczęściej pozycje te okazują się być lepiej napisane, ale jednocześnie zawierają mniej fabuły niż słynny erotyk i nudne sceny łóżkowe. Dziś chcę Wam przedstawić książkę, która teoretycznie promowana jest jako erotyk, w praktyce jednak okazała się thrillerem z pikantniejszymi elementami, jednak bez ani jednej sceny łóżkowej.
Claire Nichols doznaje szoku, gdy budzi się w obcym miejscu. Nie wie, co się stało i jak się tu znalazła ani nie pamięta wydarzeń sprzed zaśnięcia. Gdy do jej zamkniętego na cztery spusty apartamentu wchodzi elegancko ubrany mężczyzna, twierdzący, że podpisała umowę, według której ma spełniać każdą jego zachciankę, a on w zamian spłaci jej gigantyczne długi, doznaje szoku. Szybko okazuje się, że mężczyzna nie znosi sprzeciwu, a wszelkie jego oznaki brutalnie tłumi w zarodku. Czy Claire pozna prawdę, jak doszło do zawarcia "umowy"? Skąd Anthony Rawlings ją zna? I w końcu czy kobieta da radę nie zwariować, spełniając jego wymogi?
Coraz częściej w powieściach opowiadających o relacjach damsko-męskich poruszany jest syndrom sztokholmski. W końcu mamy do czynienia z silnym autorytarnym mężczyzną, który porywa kobietę i zmusza ją do różnych czynności, zazwyczaj o podłożu seksualnym. Nie inaczej jest w przypadku "Konsekwencji pożądania". Niemniej w historii chodzi o coś znacznie więcej niż objęcie kontroli nad drugą osobą. Nie zdradzę jednak nic na ten temat - wystarczającą wskazówką są dwa rodzaje rozdziałów. Jedne opisują perspektywę Claire i przedstawiają jej codzienność w nowych wymagających warunkach, zaś w drugich możemy bliżej poznać małego Anthony'ego i wydarzenia, które zbudowały jego charakter.
Anthony jest mężczyzną władczym, lubiącym sprawować kontrolę nad otoczeniem i każdym elementem swojego życia. Autorka zadbała o dość wiarygodne zbudowanie jego profilu psychologicznego, który możemy zrozumieć dzięki wspomnianym rozdziałom opisującym jego dzieciństwo. Niemniej ani razu nie udało mu się wzbudzić mojej sympatii, stanowi typ postaci, którą łatwo nienawidzić.
Dla odmiany Claire budziła we mnie mieszane odczucia. Zadzierała wtedy, gdy nie powinna, a siedziała cicho, kiedy można było coś zdziałać. Okazała się również niesamowicie naiwna. Wiem, że to również element syndromu sztokholmskiego - wiara (w tym przypadku dość bezpodstawna) w to, że może coś się zmieni, że uda się przełamać mury obronne, które wzniósł wokół siebie porywacz. Niemniej nie mogę powiedzieć, że jej nie polubiłam - było wręcz przeciwnie. Chciałam, by udało jej się wrócić do normalnego życia i poczucia bezpieczeństwa, co z kolei powodowało, że negowałam wiele decyzji, które podejmowała jakby bez jakiejkolwiek logiki.
Cieszę się, że wydawnictwo zachowało oryginalną okładkę, gdyż zawiera w sobie magiczny pojedynczy element puzzli, mający w tej historii niezwykle ważne znaczenie pod kątem motywacji miliardera. Niemniej nie cieszy mnie już zmiana tytułu. Rozumiem dylemat wydawcy, jako że oryginalnie tytuł znaczy po prostu "Konsekwencje" i brzmi zwyczajnie nudno. Jednak tworzenie z niego "Konsekwencji pożądania" i insynuowanie czytelnikowi, że historia ma coś więcej wspólnego z literaturą erotyczną niż w rzeczywistości - pamiętajcie o braku scen łóżkowych - jest zwyczajnie nie fair.
Skupiłam się powyżej głównie na minusach powieści, gdyż te rzucają się w oczy znacznie bardziej niż wszelkie zalety, co nie znaczy jednak, że książka jest zła. Szczerze przyznaję jej 8 na 10 gwiazdek, gdyż historia opisana przez Aleathę Roming naprawdę wkręca i sprawia, że chcemy poznać, jak całość się zakończy. Ja popełniłam ogromny błąd i na około sto stron przed końcem zajrzałam na ostatnią stronę, chociaż nigdy tego nie robię - jeśli lubicie przedwcześnie sprawdzać zakończenie, tym razem sobie odpuśćcie. Pozwólcie sobie na większy element zaskoczenia.
Z czystym sumieniem polecam książkę osobom, które lubią czytać o syndromie sztokholmskim, jednak bez ogromnej brutalności fizycznej wobec którejkolwiek ze stron. Jeśli nie lubicie scen łóżkowych, ta książka jest dla Was. Jeśli szukacie ciekawego thrillera o relacjach damsko-męskich, dajcie szanse "Konsekwencjom pożądania". Być może historia zafascynuje Was równie mocno jak mnie.
Recenzja została opublikowana na portalu Duże Ka.