18 maja 2016

"Nigdy Cię nie zapomniałam" + "Nigdy nie pozwolę Ci odejść"
Marty W. Staniszewskiej

Tuż przed targami w Warszawie mam dla Was ciekawa propozycję czytelniczą. Czy polska autorka + literatura erotyczna = połączenie udane?
~ * ~


Tytuł: Nigdy Cię nie zapomniałam + Nigdy nie pozwolę Ci odejść
Autor: Marta W. Staniszewska
Wydawnictwo: Psychoskok
Data wydania: kwiecień 2016
Natalia - ocena: 7/10


„Nigdy cię nie zapomniałam” oraz "Nigdy nie pozwolę Ci odejść" to dwutomowa seria erotyczna, a właściwie romans erotyczny, w którym namiętność gra pierwsze skrzypce. Jest ona – piękna, subtelna i delikatna - i jest on – przystojny oraz majętny. Poznają się pewnego dnia na rozgrzanej słońcem plaży i zakochują w sobie od pierwszego wejrzenia. Spędzają ze sobą cudowne, pełne namiętności chwile, ale następnego dnia ich drogi niespodziewanie się rozchodzą. Spotykają się ponownie dopiero po kilku latach i wówczas ich uczucie wybucha ze zdwojoną siłą.

Ktoś mógłby powiedzieć, że ta historia jest banalna i przewidywalna, ale na to ja odpowiem - i co z tego? Przecież romanse z reguły bywają przewidywalne, gdyż każdy, kto sięga po romans, oczekuje szczęśliwego zakończenia z obowiązkowym „żyli długo i szczęśliwie”. Na tym przecież polega ich urok. A z tą banalnością w tym przypadku nie do końca się zgadzam - autorka miała ciekawy pomysł i umiała go wykorzystać. No i jest seks, dużo scen seksu, gorącego, szczegółowo przedstawionego, z przedstawieniem którego Marta Staniszewska poradziła sobie znakomicie. Chwilami bywa naprawdę gorąco...

Ta historia jest może mało realna i czasami zdecydowanie przesłodzona, ale taka właśnie ma być, gdyż cóż to byłby za romans, gdyby nie było w nim wzruszającej love story.

Nie bardzo tylko rozumiem, o co chodziło z tymi mitologicznymi wstawkami. Tego zdecydowanie nie załapałam i nawet nie jestem w stanie czegokolwiek więcej na ten temat powiedzieć.

Powieść „Nigdy cię nie zapomniałam” została starannie wydana, a okładka jest całkiem smakowita, chociaż jednocześnie napis wklejony na zdjęcie wygląda jak rodem z Painta... Tę książkę każda z nas powinna mieć w swojej torebce i koniecznie wyciągnąć ją, jadąc autobusem do szkoły czy do pracy. Zazdrosne spojrzenia - nie tylko pań - gwarantowane, gdyż jak tu się nie zachwycać tym przystojnym męskim ciałem z sześciopakiem na brzuchu?

Lekturę książek Marty Staniszewskiej polecam szczególnie niepoprawnym romantyczkom, które lubię się powzruszać i porozczulać przy lekturze. Tutaj nie braknie takich momentów i każda z Was powinna być usatysfakcjonowana.

Za egzemplarze obu tomów dziękuję autorce.