14 lipca 2016

Najpierw humor, potem pretensje.
"Zima koloru turkusu" Cariny Bartsch

Jesteście ciekawi, jak potoczyła się dalej historia bohaterów "Lata koloru wiśni"?
Zapraszam do lektury recenzji Doroty 
- uprzedzam jednak, że zawiera spoilery dot. pierwszego tomu. 

~ * ~


Tytuł: Zima koloru turkusu
Tytuł oryginalny: Türkisgrüner Winter
Seria: Lato koloru turkusu #2
Autor: Carina Bartsch
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 
październik 
2015
Liczba stron: 456
Ocena: 9/10

Nareszcie doczekałam się szansy na lekturę drugiej części opowieści o Emely i Elyasie - wierzcie mi, że czekałam naprawdę niecierpliwie, gdyż pierwsza część zakończyła się w takim momencie, że miałam ochotę krzyczeć i walić piętami w ziemię ze złości. Chciałam od razu wiedzieć, dlaczego Elyas przestał się odzywać do Emely po tym, jak okazało się, że ich wspólny wyjazd pod namiot był dla niej traumatycznym przeżyciem. Co teraz zrobi Emely? Wycofa się czy raczej będzie o niego walczyła? Czy on jej wybaczy? Czy jeszcze kiedyś będą razem? I co się stanie, gdy wreszcie wyda się, kto tak naprawdę jest Lucą? 

„Zimę koloru turkusu” przeczytałam niemal jednym tchem. Szalenie mi się podobała, choć muszę przyznać, że pierwsza część była lepsza. Przede wszystkim para głównych bohaterów i ich miłosne perypetie w pierwszym tomie były ciekawsze i opisane z większą dawką humoru. Emely z pierwszej części to pyskata dziewczyna o bardzo ciętym języku, który zazwyczaj ostrzyła sobie na bracie swojej najlepszej przyjaciółki - Elyasie - wierząc w to, że upatrzył ją sobie na kolejną ofiarę do zaciągnięcia do łóżka. Za to Emely z tomu drugiego to już jakby inna osoba, dużo bardziej spokojna, niepewna siebie, zagubiona. Jednak zarówno w tej części, jak i w tamtej bywała mocno irytująca i były chwile, kiedy jej naprawdę nie lubiłam. Oczywiście wszystko wiedziała najlepiej i miała patent na nieomylność, szczególnie jeśli chodziło o Elyasa i to, co i dlaczego robił. W niektórych momentach miałach ochotę złapać ją za fraki i porządnie nią potrząsnąć, żeby wreszcie przestała wymyślać sto najróżniejszych i najczęściej głupich powodów, żeby tylko nie być z Elyasem. 

Za to Elyas i tu, i tu był cudowny, słodki, ciepły i romantyczny, co sprawia, że nie sposób się w nim nie zakochać. Po prostu ideał. 

Ich wzajemne relacje w pierwszym tomie to głównie zabawne utarczki słowne, dogryzanie sobie i podchody, ale odbywające się na wesoło, za to druga część to już wzajemne pretensje, żale, łzy i nieporozumienia, przy których czytelnikowi raczej do śmiechu nie jest. Prawdziwą perełką jest tu opis imprezy halloweenowej, na której Emely chodzi za Elyasem krok w krok, nawet do toalety, a potem upija się niemal do nieprzytomności. A jej pijacka gadka, spotkanie z panem Krzakiem i powrót do domu (Elysa) sprawiły, że śmiałam się w głos. 

Chyba nie muszę pisać, że polecam tę książkę - to się rozumie samo przez się. Dodam jedynie, że będzie ona świetną lekturą nie tylko dla młodych czytelników - każdy znajdzie tu coś dla siebie.


Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Media Rodzina.