Po raz drugi trafiłam nieświadomie na historię o ptasiej mutacji. Pamiętacie na pewno, że "Magonia" nie bardzo mi się podobała m.in. z powodu braku jakiegokolwiek realizmu w historii. Jak wypadła na jej tle książka Leslye Walton?

Tytuł: Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender
Tytuł oryginalny: The Strange And Beautiful Sorrows of Ava Lavender
Tytuł oryginalny: The Strange And Beautiful Sorrows of Ava Lavender
Autor: Leslye Walton
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: marzec 2016
Natalia - ocena: 6/10
Zachwycająca okładka - nie tylko w wyglądzie, ale też w dotyku. Kuszący opis, sugerujący niesamowitą przygodę. I w końcu treść, która wywołała u mnie kompletne zmieszanie.
Ava Lavender jest inna. Nikt nie wie, dlaczego urodziła się z parą skrzydeł. Jedni uznają to za przekleństwo, inni za błogosławieństwo. Rodzina postanawia odizolować ją od rówieśników, pozostawiając u jej boku dwójkę przyjaciół.
Co może się wydarzyć, gdy Ava postanowi pójść za ich radą i wymknąć się z domu?
Przyznam się bez bicia, że miałam wobec tej książki pewne wymagania. Wzbudzała powszechny zachwyt, więc oczekiwałam, że jej fenomen uderzy i we mnie. To niestety nie do końca wyszło, jednak rozumiem, skąd tyle na temat tej historii "ochów" i "achów".
Przyznam się bez bicia, że miałam wobec tej książki pewne wymagania. Wzbudzała powszechny zachwyt, więc oczekiwałam, że jej fenomen uderzy i we mnie. To niestety nie do końca wyszło, jednak rozumiem, skąd tyle na temat tej historii "ochów" i "achów".
Największym plusem i jednocześnie minusem tej historii jest opisanie przeszłości poprzednich pokoleń rodziny Avy. Zachwycił mnie ten oryginalny zabieg wprowadzenia w życie bohaterki poprzez opowiedzenie historii jej rodziny - świeże podejście do tematu to jest to. Niemniej cały pomysł zepsuło wykonanie, które zwyczajnie mnie zanudziło, jako że dzieje rodziny Avy zajęły naprawdę dużą część powieści. Zanim zdążyłam dowiedzieć się czegoś o samej dziewczynie, byłam już zwyczajnie zniechęcona nieustannym wałkowaniem tematu jej matki, babki i wcześniejszych pokoleń. To niekoniecznie wnosiło coś do jej życia, a niestety ja jako czytelniczka musiałam poznawać kompletnie niezwiązane z jej skrzydłami historie.
Sama Ava okazała się poniekąd składać z dwóch różnych osobowości. Raz potrafiła zrozumieć zakazy i wskazówki rodziny, innym razem bez wahania chowała je do kieszeni i wymykała się z domu z przyjaciółmi. W jej zachowaniu nie było logicznej spójności. Niemniej wzbudziła we mnie jakąś sympatię - może tym, że wiele lat żyła z ograniczeniami z winy/powodu swoich skrzydeł, przez co nie mogła poznać normalnego życia. Nie zapałałam jednak zbyt pozytywnymi emocjami do jej przyjaciół. Zdawali się niesamowicie nierozsądni jak na swój wiek.
Polubiłam część jej rodziny. Braciszka było wyjątkowo łatwo obdarzyć cieplejszymi uczuciami, z innymi poszło ciężej z racji, że byłam po prostu zmęczona ciągłym opisywaniem ich historii
Nie mogę jednak nic odjąć warsztatowi pisarskiemu autorki. Pisała zgodnie z tematem i fabułą, które obrała, czyli tak jakby opowiadała komuś historię pokoleń. Ton powieści przeplatał się momentami z czymś na kształt gawędy, mimowolnie wciągając w dalsze losy bohaterów. Leslye Walton posłużyła się również bogatym językiem, który jednak bez problemu dotrze do młodzieży.
I ta okładka. Niebo w gębie... czy też prędzej w rękach.
Podsumowując, autorka miała świetny pomysł na historię i przyznaję, mimo że nie jestem fanką czytania o ptasich mutacjach (zobacz moją recenzję "Magonii"), że mogło z niego wyjść coś dużo lepszego. Gdyby tylko nie zdecydowanie zbyt długa opowieść o dziejach przeszłych pokoleń...
Jeśli lubicie historie, które sięgają taki szmat czasu w przeszłość i teoretycznie wyjaśniają wszystko, co trzeba znać do zrozumienia historii, to książka Leslye Walton powinna Wam się spodobać. Jak dla mnie była trochę zbyt przegadana.
Polubiłam część jej rodziny. Braciszka było wyjątkowo łatwo obdarzyć cieplejszymi uczuciami, z innymi poszło ciężej z racji, że byłam po prostu zmęczona ciągłym opisywaniem ich historii
Nie mogę jednak nic odjąć warsztatowi pisarskiemu autorki. Pisała zgodnie z tematem i fabułą, które obrała, czyli tak jakby opowiadała komuś historię pokoleń. Ton powieści przeplatał się momentami z czymś na kształt gawędy, mimowolnie wciągając w dalsze losy bohaterów. Leslye Walton posłużyła się również bogatym językiem, który jednak bez problemu dotrze do młodzieży.
I ta okładka. Niebo w gębie... czy też prędzej w rękach.
Podsumowując, autorka miała świetny pomysł na historię i przyznaję, mimo że nie jestem fanką czytania o ptasich mutacjach (zobacz moją recenzję "Magonii"), że mogło z niego wyjść coś dużo lepszego. Gdyby tylko nie zdecydowanie zbyt długa opowieść o dziejach przeszłych pokoleń...
Jeśli lubicie historie, które sięgają taki szmat czasu w przeszłość i teoretycznie wyjaśniają wszystko, co trzeba znać do zrozumienia historii, to książka Leslye Walton powinna Wam się spodobać. Jak dla mnie była trochę zbyt przegadana.
Recenzja została opublikowana na portalu Duże Ka.
Za egzemplarz dziękuję portalowi Duże Ka i wydawnictwu SQN.