Są serie, z których lekturą nosiłam się przez jakiś czas. Powody są różne i nie ma większego sensu, by je teraz wymieniać. Dodam tylko, że takich serii mam w swojej biblioteczce dość sporo.
~ * ~
Jedną z nich były
przygody Nikity autorstwa Anety Jadowskiej – autorki znanej głównie z fantastycznej
serii o Dorze Wilk. Jeśli znacie ją i czytaliście z zapartym tchem o przygodach
wiedźmy-policjantki, to możecie mi wierzyć, że Nikita spodoba Wam się równie
mocno.
Nikita to tak naprawdę tylko jedno z imion głównej bohaterki
serii, które po prostu poznajemy na samym początku historii, więc najłatwiej z
niego korzystać przy opisywaniu postaci. Dziewczyna wykonuje różne zlecenia w
tytułowej Dzielnicy Cudów, jednak przede wszystkim służy Zakonowi Cieni. Gdy
pewnego dnia los chce, że Nikicie zostaje przydzielony partner, który mimo jej
wyraźnej niechęci nie chce dać jej spokoju, dziewczyna postanawia nieco
otworzyć się na ludzi – m.in. popracować nad zaufaniem i poznaniem Robina,
rzeczonego wcześniej kompana dalszych przygód. Wtem docierają do niej wieści,
że w tajemniczych okolicznościach zaginęła jej bliska osoba, pracująca w znanym
w Dzielnicy Cudów klubie. Aby odkryć prawdę, co stało się z Zeldą i kto stoi za
porwaniem, Nikita będzie musiała stawić czoło przeszłości…a to, jak powszechnie
wiadomo, niemal nigdy nie przychodzi łatwo.
Po pierwsze – brawa za wykreowany przez Anetę Jadowską
świat. Co prawda, pozostaję największą fanką Warsa i Sawy z pierwszego tomu, czyli dwóch
miasteczek przedzielonych naszą rodzimą Wisłą, ale inne lokalizacje, w których
lądowali bohaterowie, też malowały się w mojej wyobraźni wprost przepięknie,
gdy czytałam serię. Niemniej to właśnie te miasta i osadzona tam Dzielnica
Cudów zauroczyły mnie najbardziej. Zauroczyły i jednocześnie zachwyciły, gdyż
Aneta Jadowska pokazała tutaj, na co ją stać i wykreowała naprawdę cudowne
miejsca akcji.
Po drugie – Nikita! Jedna z najmocniejszych kobiecych
bohaterek na polskim rynku fantastycznym, ale nie spodziewałam się niczego
innego po wyobraźni autorki. Mimo że nie jedno w życiu przeszła i nie ze
wszystkim dobrze sobie poradziła, kolejne tajemnice (mniej i bardziej mroczne)
z jej historii odkrywałam z niemalejącą ciekawością i zaintrygowaniem. Przyznam
jednak, że z początku denerwowało mnie, że tak naprawdę poznałam imię
bohaterki, poniekąd jej zajęcia na co dzień…i to tyle. Była dla mnie taką pustą
postacią, po której można się było spodziewać wszystkiego i niczego jednocześnie,
a po prostu nie jestem fanką takiej kreacji bohaterów. Wolę mieć jakiś mocny
punkt charakteru lub historii, którego mogę się złapać podczas lektury i który
mnie naprawdę porządnie zaciekawi – tutaj tego nie było. Gdy potem –
szczególnie w drugim tomie – liczba tajemnic wzrastała, zastanawiałam się, czy
to na pewno ma być trylogia, gdyż przecież nie ma opcji, by dało się to
wszystko wyjaśnić do końca trzeciej książki. Czy się udało, czy nie – musicie przekonać
się sami, sięgając po tę serię.
Po trzecie – poruszana tematyka i poszczególne wątki
zasługują na szczególną uwagę. Nie zamierzam nic a nic spoilerować. Napomknę
tylko, że ta seria Anety Jadowskiej ma momentami drugie dno, bowiem poznając
historię Nikity możemy zastanowić się, jak wyglądają nasze relacje z innymi
ludźmi, na czym opieramy swoje zaufanie wobec nich, a przede wszystkim – jak na
nas wpływają różne wydarzenia w życiu. Nie zrozumcie mnie tylko źle – to nie
jest seria, przy której wpadniecie w zadumę nad wszystkim, co Was spotkało.
Czasami po prostu można się oderwać i zastanowić, pogdybać, przeanalizować co
nieco.
Po czwarte – mitologia nordycka w drugim tomie. Oł. Maj.
Gad. TAK! Gdy tylko się z nią zetknęłam, miałam ochotę usiąść i pisać pean na
cześć autorki, ale wygrała chęć dalszego czytania.
Po piąte – zakończenie serii. Jeśli już czytaliście trzeci
tom, to dajcie mi znać, czy odczuliście, że to faktycznie zamknięcie historii
Nikity, czy może jednak zobaczycie tak jak ja małe drzwiczki, jakie zostawiła
sobie autorka, by móc kontynuować historię w niekoniecznie tej samej postaci jak dotychczas.
Po szóste – wydanie. Bo nie tylko okładką treścią człowiek
żyje, ale też oprawą graficzną, a o tej warto tutaj wspomnieć, gdyż powieści są
ilustrowane przez Magdalenę Babińską. Po prostu cudo.
Polecam. Naprawdę polecam. Niezależnie od tego, czy
jesteście fanami Dory Wilk, czy niekoniecznie. Czy czytacie polską fantastykę, czy nie. Tutaj warto pokonać swoje uprzedzenia i sięgnąć chociażby po pierwszy tom,
czyli „Dziewczynę z Dzielnicy Cudów” –
być może sprawi, że będziecie chcieli poznać kolejne. Być może nie będziecie
już chcieli opuścić Dzielnicy Cudów…
Za książki dziękuję Wydawnictwu SQN.
Za książki dziękuję Wydawnictwu SQN.
Proza Jadowskiej wciąż przede mną :)
OdpowiedzUsuńCalusieńka? :)
Usuń