![]() |
Foto: Magdalena Wardecka |
Często, gdy stoimy na rozstaju dróg, zastanawiamy się, co możemy zmienić w swoim życiu, aby było lepiej. Dobrym punktem rozpoczęcia takich rozważań jest wyciągnięcie wniosków ze zmian, które do tej pory zaszły i czynników, które je wywołały.
~ * ~
Dziś, potrzebując odmienienia dotychczasowej codzienności, postanowiłam zacząć powoli wgryzać się w to, co w opinii mojej i bliskich ukształtowało mój charakter i poglądy. I nie ma co ukrywać, że w dużej mierze były to właśnie książki.
Poznajcie 5 lekcji, których udzieliła mi literatura i dzięki którym zaczęłam zmieniać pewne aspekty mojego życia na lepsze.
Wszyscy znamy obrazek rodziny, w której każdy zajęty jest własnymi sprawami - dzieci nie widzą zmęczenia rodziców, zaś rodzice nie dostrzegają problemów swoich pociech. Telefony i komputery tego nie ułatwiają, kradnąc czas - tak niesamowicie cenny, szczególnie jeśli mowa o bliskich. Czytając historie takie jak "Oskar i Pani Róża" Erica Emmanuela Schmitta czy "Pułapka uczuć" Colleen Hoover, zaczęłam bardziej dbać o każdą chwilę spędzoną z rodziną. Staram się uważniej obserwować ich zachowania, mimikę czy ton głosu, by wiedzieć, kiedy wymagają wsparcia i w jakiej postaci, a kiedy mogę zdobywać u ich boku góry.
2. Nie ma przyjaźni bez zaufania.
Kiedyś byłam bardzo naiwna. Każdy większy przejaw czyjejś uprzejmości traktowałam jako początek koleżeństwa, a kilka miłych rozmów jako przyjaźń. Z łatwością przychodziło mi opowiadanie rodzicom, jakie mam fajne przyjaciółki w szkole. I o ile w podstawówce było to prawdą, o tyle w gimnazjum przyczyniło się to do zrobienia ze mnie pośmiewiska. Nie będę wchodzić w szczegóły, niemniej myślałam, że czegoś mnie to nauczyło. Niestety po latach znowu zaufałam człowiekowi, którego w ciągu miesiąca nazwałam przyjacielem, wyjawiałam wszystkie swoje sekrety, a po roku znajomości, gdy potrzebowałam pomocy, okazało się, że nigdy mi nie ufał. Do dziś nie do końca umiem sobie z tym poradzić, jednak w gorszych chwilach myślę o przyjaźniach rodem z książek Colleen Hoover, Kiery Cast, Sarah J. Maas czy nawet E.L. James i wspominam, że tam nie było problemów z zaufaniem i ze wzajemnym zrozumieniem, a przyjaciele wspierali się, zamiast stawiać dziesiątki warunków. Rozumieli, że obie strony mają czuć się dobrze i że nie może być tak, że tylko jedna strona oferuje jakiekolwiek kompromisy. I tu rozpoczęło się moje przewartościowywanie pewnych rzeczy...
3. Nie wszystko możesz i musisz rozumieć od samego początku.
Nic dodać, nic ująć. W szkole byłam pewna, że jeśli czegoś nie rozumiem, to świat zawali mi się na głowę. Zmieniło się to dopiero na studiach, gdy zaczęłam akceptować, że niektóre rzeczy po prostu są, jakie są. Nauka, ludzie, rozkład jazdy autobusów o szóstej rano - nie mam na nie wpływu, mogę jedynie dostosować się do otaczającej mnie rzeczywistości, dopóki nie zrozumiem jej kolei rzeczy.
Pomyślcie teraz o Elsie i Annie z "Krainy lodu" - siostrach, które przez długi czas nie umiały się porozumieć. O Belli i Adamie z "Pięknej i Bestii" - którzy do samego końca walczyli o miłość wbrew wrogom, którzy nie chcieli słuchać wyjaśnień. W każdej z tych historii pojawiał się element niezrozumienia i kluczem był czas.
4. Dbaj o siebie - nikt inny tego nie zrobi.
Jak część z Was być może wie, od ponad dwóch lat zmagam się z depresją. Są lepsze i gorsze okresy, niemniej wciąż staram się znajdować w sobie i otoczeniu nowe pokłady siły, by być lepszym oparciem, a nie ciężarem, dla rodziny, która ma już i tak za dużo problemów na głowie. I nie zrozumcie mnie źle, wiem, że dbają o mnie i zawsze będą, niemniej zdaję sobie również sprawę, jak mocno przeżywają wszelkie problemy i jak wielki ciężar spoczywa na ich barkach, więc swoim dobrem zajmuję się sama.
Marzenia się spełniają, ale należy na nie najpierw zapracować. A żeby mieć motywację do działania, trzeba najpierw uwierzyć w siebie i w to, że warto walczyć o wszystko, co przynosi nam szczęście, nie krzywdząc innych. Ja dzięki Roszpunce z "Zaplątanych" czy Szehrzad z "Gniewu i świtu" zaczęłam sięgać po spełnienie swoich snów. M.in. zaczęłam chodzić na zajęcia z tańca indyjskiego, dzięki czemu trafiłam do zespołu Anarkali Dance Group, w którym wciąż obecnie występuję. Wróciłam do przypominania sobie podstaw języków obcych, których naukę kiedyś zaczęłam. Zaczęłam realizować podróże po Polsce - jako turysta!). Pisać, pisać, pisać... :)
~ * ~
Dlaczego Wam dziś o tym piszę? Ponieważ wielkimi krokami zbliża się koniec głosowania na portalu Lubimy Czytać.pl na najlepsze książki 2018 roku. Ja swoje głosy już oddałam, mogę Wam pokazać na Facebooku, na które książki postawiłam A Wy macie jeszcze 2 dni na dodanie swoich głosów :)
Przy okazji dajcie znać, proszę, czego Was nauczyły książki. Chętnie z Wami o tym pogadam.