Francja - kraj, który pokochałam dzięki muzyce, jeszcze w dzieciństwie okazał się oczarowywać również literaturą. Stało się tak za sprawą powieści "Oskar i pani Róża" Erika-Emmanuela Schmitta, którego twórczość od tego czasu wiernie śledziłam.
~ * ~
Warszawskie Targi Książki, 16.05.2015 r. |
O ile jako uczennica podstawówki bez problemu zrozumiałam historię ciężko chorego Oskara, piszącego listy do Boga, o tyle przez następne lata nie czułam się dość dojrzała, by sięgać po kolejne książki Francuza. Coś zmieniło się dopiero, gdy zawitał na Warszawskie Targi Książki w 2015 roku i udało mi się zamienić z nim dosłownie kilka słów przy autografach. Pamiętam, że nie mogłam wtedy znaleźć swojego "wiekowego" egzemplarza "Oskara i pani Róży", więc w dniu spotkania kupiłam nowy na stoisku Wydawnictwa Znak i ustawiłam się w kolejce na długo przed przyjściem pisarza. Wierzcie mi, że bardzo ekscytowała mnie perspektywa poznania człowieka, którego warsztat i talent inspirował mnie już od najmłodszych lat.
Może właśnie dlatego tak zakochałam się w jego najnowszej powieści, czyli "Madame Pylinskiej i sekrecie Chopina", która dziś weszła do księgarni w całej Polsce. Jest to historia z licznymi wątkami autobiograficznymi. Głównym bohaterem jest sam Eric-Emmanuel Schmitt, który jako dziewięciolatek poznaje muzykę Fryderyka Chopina... i z miejsca postanawia rozpocząć naukę gry na fortepianie, byleby tylko grać tak jak jego mistrz. Po latach poszukiwań i lekcji, które wciąż nie pozwalają mu grać ukochanych utworów, trafia na madame Pylinską, Polkę na emigracji. Być może nie byłoby w jej postaci nic szczególnego, gdyby nie mało konwencjonalne techniki nauczania. Zamiast grać na instrumencie, każe mężczyźnie (już studentowi) słuchać szelestu liści na wietrze, obserwować kręgi na wodzie czy zrywać kwiaty bez strącania rosy. Odkrywa przed nim tajemnice muzyki i czerpania inspiracji z każdych, nawet najdrobniejszych, elementów codzienności.
"Madame Pylinska i sekret Chopina" to bez dwóch zdań historia, którą czyta się bardzo rytmicznie, płynnie, niczym muzykę podczas gry na instrumencie. Eric-Emmanuel Schmitt nie tylko czaruje każdym akapitem - jego proza przede wszystkim zachwyca przesłaniem. Z sukcesem podejmuje się pisania o rzeczy tak nieuchwytnej jak muzyka, przekazując słowami ogromne emocje, jakich brakuje w wielu innych pozycjach literatury obyczajowej. Udowadnia, że książce nie potrzeba kilkuset stron, gdyż dobra i wartościowa historia obroni się sama nawet na dziewięćdziesięciu kilku.
Dla mnie ta lektura okazała się bardzo osobistym przeżyciem. Od ponad dwóch lat choruję na depresję i nieustannie poszukuję sposobów na poprawę humoru, na zdobycie motywacji do działania i do walki o lepsze jutro, na czerpanie inspiracji z otoczenia. Przez postać madame Pylinskiej autor pokazał mi rzeczy, które zaczęłam praktykować w wolnych chwilach. Wychodzę z domu i po prostu staję, słuchając rytmu przyrody. Kładę się na podłodze przy psiaku, który kuruje się po operacji, i wsłuchuję się w rytm jego oddechu, w ciszę wokół, pozwalając, by po skórze przeszły ciarki. Siadam przed monitorem, otwieram menu bloga, zamykam oczy i myślę o tym, co chcę napisać, jednocześnie starając się zainspirować otoczeniem - dźwiękami, temperaturą, wiatrem. To wszystko jest o tyle istotne, że przez historię swojej przygody z nauką muzyki, Eric-Emmanuel Schmitt pokazuje nam, że każdej sztuce - niezależnie, czy jest to nauka gry na instrumencie, czy ulepszanie warsztatu pisarskiego - należy oddać całą duszę i serce. Jeśli ma być dobra, musi być szczera, pełna pasji, subtelności i emocji.
Ponadto nie da się ukryć, że depresja wiąże się często z myślami o sensie życia, o braku poczucia bycia potrzebnym czy wręcz o wrażeniu, że jest się ciężarem dla swoich bliskich. Coś o tym wiem. Od dawna próbowałam z tym walczyć, gdyż jestem w pełni świadoma miłości rodziny, co tym mocniej motywuje mnie do uciszania złośliwego głosiku choroby, niemniej to właśnie nowa powieść francuskiego pisarza dała mi nadzieję i pozwoliła podbudować motywację do działania, do lepszego zadbania o siebie i bliskich.
A to wszystko za sprawą tytułowego sekretu Chopina. Nie zdradzę Wam jednak, na czym dokładnie on polega. Nie powiem, czy autor go gdziekolwiek ujawnia. Dla mnie z pewnością historia ma mnóstwo niesamowitych wartości i mogę przyznać, że pozwoliła mi spojrzeć na wiele spraw z innej perspektywy.
Co więcej, jej język nie zrazi nikogo. Schmitt pisze lekko, melodyjnie. W wywiadzie z Agatą Olejniczak-Nowak dla portalu Lubimy Czytać stwierdza:
"Francuzi często opowiadają o muzyce mojego języka. Sami muzycy podkreślają, że w słowach mojego autorstwa słychać dźwięki. To dla mnie duży komplement, bo przecież nie zostałem muzykiem, a poniekąd tę muzykę tworzę. Cieszę się, że ludzie dostrzegają ją w moich dziełach – piszę w zgodzie z dźwiękiem, rytmem i harmonią."
Dla mnie "Madame Pylinska i sekret Chopina" to powieść nie tylko niesamowicie wzruszająca, lecz także otwierająca oczy. Mnie pomogła znaleźć nowe punkty widzenia w sprawach, które do tej pory zdawały się być przegrane, oraz rozpoczęła odbudowę motywacji i sił do walki o dobro bliskich, jak i moje własne. Mogę więc chyba śmiało stwierdzić, że Eric-Emmanuel Schmitt sprawił, że odzyskałam część siebie, która przez ostatnie kilkanaście miesięcy zakopała się w odmętach braku wiary w siebie. Dla mnie to solidny kandydat na najlepszą powieść 2019 roku.
Egzemplarz powieści udostępniło Wydawnictwo Znak Literanova - serdecznie dziękuję.
Książki tego autora, biorę w ciemno. 😊
OdpowiedzUsuńMam podobnie. Niemniej tym razem naprawdę powala na kolana równie mocno jak przy "Oskarze i Pani Róży" :)
UsuńDużo mam do nadrobienia gdyż nie czytałam jeszcze żadnej książki tego autora.
OdpowiedzUsuńKoniecznie zacznij od "Oskara i pani Róży" - tej książki nie można nie pokochać :)
UsuńMam tę książkę w planach :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie! :) A znasz inne autorstwa Erica-Emmanuela Schmitta?
UsuńOj, też niestety czepiłasie mnie kiedys depresja - poporodowa :( wiem jak tojest i jakcieżko sie tego diabła pozbyć.
OdpowiedzUsuńA swoim opisem bardzo mnie zaciekawiłaś. Ja osobiście nie znam twórczosci Schmitta ale na pewno siegne by samemu sprawdzić jakie wrazeniana mnie wywoła :)
Przykro mi, że Ciebie też dopadła. Udało Ci się z nią poradzić?
UsuńUwielbiam książkę "Oskar i pani Róża" jest cudowna, wartościowa i wzruszająca. Lubię co jakiś czas do niej wracać. Marzę o "Madame Pylinska i Sekret Chopina "zagościła u mnie w domu, niedługo będą moje urodziny więc może życzenie się spełni. �� Byłoby wspaniale.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, by udało Ci się ją poznać, gdyż ma naprawdę piękny przekaz <3
UsuńDo tej pory nie czytałam książek tego autora, ale po twojej recenzji jestem sķłona posiadać wszystkie jego książki, a tą wiadomość pierwszej kolejności ❤ kocham takie książki, które czuje się każdym zmysłem.
OdpowiedzUsuńW tej książce widać miłość autora do życia, do sztuki...i do Polski :) Niemniej równie mocno polecam "Oskara i panią Różę" - przepiekna historia, chociaż pod nieco innymi względami.
UsuńRecenzja bardzo ciekawa, nie czytałam jeszcze żadnej książki tego autora ale ta recenzja bardzo mnie zachęca do sięgnięcia i przeczytania ksiazki:)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, mam nadzieję, że będziesz mieć ku temu okazję :)
UsuńNie czytAŁam książek tego autora ale Twoja recenzja bardzo zachęca mnie do niej trafia na moją listę:)
OdpowiedzUsuńSuper, koniecznie daj jej szansę :)
UsuńPo przeczytaniu recenzji na pewno się skuszę ☺
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło to czytać :)
UsuńLektura tej książki to must have! Szczególnie po przeczytaniu takiej recenzji!
OdpowiedzUsuńPolecam ja równie mocno jak "Oskara i panią Różę" :) Czytałaś może?
UsuńSylwester Włodarczyk
OdpowiedzUsuńTak już jest z naszym Chopinem czy też Szopenem. Recenzja jest dogłębna, napisana ciekawym językiem, tak jak wymaga sama postać wielkiego kompozytowa. Zachęca do przeczytania książki bo otwiera każdemu czytającemu oczy.
Muzyka Chopina jest tutaj tylko jednym z wielu środków ekspresji czy też w pewnym ujęciu wręcz metaforą :)
UsuńKsiążkę tego pisarza biorę w ciemno! Tym bardziej, że w tej chwili czytam jego "Ewangelię według Piłata". A kiedyś czytałam "Małżeństwo we troje" oraz "Kobietę w lustrze". Schmitt potrafi pisać na każdy temat, wyciągając wszystkie psychologiczne akcenty postaci i sytuacji. A co najważniejsze: jego książki dają do myślenia! O sensie życia i wielu innych sprawach. Książka "Madame Pylinska i sekret Chopina" jest na mojej liście "must read"! A dzięki tej recenzji jestem zaciekawiona co to za sekret Chopina?
OdpowiedzUsuńna fb Kasia Neu
I którą z tych przeczytanych dotąd najbardziej polecasz? :)
UsuńCzytając Twój wpis, mam wrażenie, że to książka ucząca subtelności, zwracająca uwagę na delikatność świata i na to , co nie jest widoczne gołym okiem. Skoro pomogła Tobie, może pomoże i mnie.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie pozwala odkryć więcej takich własnie subtelności w otaczającym nas świecie.
UsuńAż mi się przypomniało, jak płakałam przy "Oskarze i pani Róży" <33
OdpowiedzUsuń// Iza
O rany, ja tak samo. Zawsze wylewam morze łez przy małym Oskarku i jego listach.
UsuńNigdy nie poznałam tego autora osobiście, widać, że jest to bardzo barwna postać, warta poznania. Za to bardzo cenię sobie książkę "Oskar i pani Róża". Ta nowa powieść z kolei w ogóle nie dotarła do moich uszu, mimo że czynnie obserwuję rynek wydawniczy i czytam od groma recenzji książkowych. Takie życie - na poznanie i dogłębne zaanalizowanie wszystkich książek świata zwyczajnie nie starczy nam życia. Żałuję...
OdpowiedzUsuńBardzo spodobała mi się fabuła tej książki - mocno chwyta za serce, co również stało się z Tobą. Trochę żałuję, że autor nie został wirtuozem - lub wybrał obie drogi jednocześnie. Ciekawe, jak potoczyłby się dalej jego los w tym kierunku. Ale artysta zawsze się odnajdzie, nie w tej sztuce, to w następnej. Sama gram na fortepianie i chętnie usłyszałabym parę porad pani Pilinskiej. Nigdy nie nazwałabym siebie muzykiem, ale może z jej książkową pomocą odkryłabym klawiszową magię jeszcze raz. Sekret Chopina - bardzo trafne. Jego muzyka rzeczywiście jest niesamowita, choć z mojego doświadczenia mogę stwierdzić, że cholernie trudna do zagrania... Zostaje oglądanie konkursów Chopinowskich. Albo podjęcie wyzwania xD
Zwróciłam znaczną uwagę na okładkę - szczególnie tego kota. Mój ma takie samo zdjęcie, ale jest rudy. Wychowywał się w domu pełnym muzyki, nim trafił do mnie i widać, że ją kocha (bardziej niż ja). Czasami miałczy podczas niektórych utworów i nie wiem - albo rzuca przekleństwa, jak mogę tak ranić dany utwór, albo wprost przeciwnie, może on po prostu śpiewa?
Bardzo współczuję Ci z powodu choroby i mam nadzieję, że z czasem odkryjesz znaczną ilość, jeśli nie wszystkie, piękne aspekty życia. Na to warto poświęcić każdy dzień. Odkryć własną drogę, podobnie jak autor.
Niesamowicie zazdroszczę Ci umiejętności grania na fortepianie. Sama marzę od lat o nauce gry na pianinie, ale nie jest mi to niestety dane z licznych powodów. Mogę za to zachęcać Ciebie do podejmowania wyzwań i do wyznaczania sobie nowych celów, bo nic lepiej nie buduje motywacji :)
UsuńMnie w prozie Schmitta najbardziej zachwyca to, że potrafi w krótkiej formie tak wiele zawrzeć treści. Bycie zwięzłym, używać pięknych słów, trafnie nazywać uczucia - to ogromnie trudne. Niewielu opanowało tę sztukę. Dzięki recenzowanej książce chyba mogłabym nauczyć się celebrowania codzienności i lepiej poznałabym autora.
OdpowiedzUsuńDziękuję za rzetelną i osobistą recenzję!
To prawda! Jego powieści są krótkie, zwięzłe, konkretne. Pisze poetycko, jednak całe masło maślane zdejmuje nożem i oddaje - być może innym autorom, którzy tak je lubią.
UsuńUwielbiam książki tego autora. Zawsze znajdę w nich coś co mnie zainspiruje.
OdpowiedzUsuńNie można mu odmówić tego, że inspiruje :)
UsuńRecenzja jeszcze bardziej zachęciła mnie do przeczytania tej książki. Tym bardziej, że otwiera ona oczy na to co wcześniej było uważane za banalne i niedostrzegalne.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że na Tobie wywrze takie samo wrażenie :)
UsuńAutor książki jest mi znany od dawna. Jego książka "Oskar i Pani Róża" obok "Małego księcia" od lat niezmiennie należy do czołówki książek do których zawsze wracam z łezką w oku. Niezależnie od tego który to już raz zdejmuję czy to jedną czy drugą z półki. Eric Emmanuel Schmitt posiada niezwykłą umiejętność poruszania do głębi ludzkich serc i swoją twórczością niemal zmusza do tego by zastanowić się nad tym ile jest się w stanie wynieść z relacji z drugim człowiekiem. Tym samym niejako skłania czytelnika do dogłębnej analizy swojego własnego wewnętrznego ja. Zgadzam się z Panią, że książki mistrza bo też nie boję się użyć tego słowa są inspirujące i mogą też być motorem napędowym do działania. Do tego by wyjść ze swoich czterech ścian i zastanowić się nad tym co dobrego jestem w stanie zrobić dla drugiego człowieka. Czy będzie to zwykły uśmiech który rozpromieni jego dzień czy jakiś większy być może również materialny gest. Zwykłe wyciągnięcie dłoni w stronę drugiej osoby sprawi że być może w ocenie społeczeństwa nie uczynimy niczego dobrego, jednak dla tej konkretnej osoby możemy zadośćuczynić losowi, doznanej krzywdzie lub poprawić czyjś dobrostan. Gdybym miała możliwość stanąć z nim oko w oko pewnie odebrałoby mi mowę. Pal licho, że nie znam języka francuskiego. Porozumiewałabym się na migi prosząc o autograf. :)
OdpowiedzUsuńUważam że każdy człowiek ma prawo do tego by czuć się szczęśliwym. Niestety niektórym na przeszkodzie do szczęścia staja choroby. Nie na wszystkie mamy wpływ. Niektóre spadają na nas niczym grom z jasnego nieba. Radzenie sobie z nimi może okazać się zadaniem karkołomnym jeśli nie mamy u swego boku osoby na której możemy polegać. Kogoś do kogo możemy się odezwać. Kogoś z kim możemy wspólnie pomilczeć siedząc w parku na ławce wsłuchując się w śpiew ptaków czy rechot żab w stawia. Depresja jest chorobą duszy, a gdy cierpi dusza cierpi cały człowiek. Muzyka może być lekarstwem na ten stan. Podobnie jak wszystko inne w czym choć na chwilę odnajdujemy radość życia. Stan przygnębienia i zniechęcenia nie są obce wielu, jednak przyznanie się do nich jest krokiem na przód. Krokiem w stronę pokonania tego co złe, zamknięcia pewnej furtki w swoim życiu. Ważne jest również jeśli ma się w tej drodze przewodnika służącego dobrą radą. Kogoś kto wskaże nam kierunek w którym powinniśmy podążać by osiągnąć spokój. Kimś takim może być oczywiście nauczyciel muzyki, jeśli to muzyka jest czymś co rozbudza w nas ciekawość świata. Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo zdrowia. :) Małgorzata Kubach (na fb jako Małgorzata Kub)
Pani Małgorzato, pięknie dziękuję za ten wyczerpujący komentarz i miłe słowa! Dodam jedynie, że naprawdę mam szczerą nadzieję, że jeszcze za życia Eric-Emmanuel Schmitt zostanie okrzyknięty mistrzem pióra.
UsuńIntrygująca recenzja.Książkę warto przeczytać, ponieważ zmotywuje do działania pomoże pozbyć się negatywnych emocji i sprawi, że uwierzymy w siebie:)
OdpowiedzUsuńRozumiem, że już udało się ją przeczytać? :)
UsuńBardzo ciekawa recenzja. O autorze słyszałam, ale nie miałam okazji jeszcze czytać. Koniecznie muszę to nadrobić ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Nawiązując do Twojej nazwy, wierz mi, że prozą tego autora warto się "naćpać" :)
Usuń