Mrocznie, intensywnie, porywająco - tak właśnie Richard Schwartz stworzył fabułę "Pierwszego rogu", czyli tomu rozpoczynającego Tajemnicę Askiru.
~ * ~
Gospoda w górach. Grupa ludzi, których teoretycznie nic nie łączy... do czasu. Nikt nie wie, że warunki pogodowe na zewnątrz nie są zwykłym zrządzeniem losu i nie miną tak szybko jak pstryknięcie palcami. A gdy nagle zmuszają nieznajomych do pozostania w odciętej od świata tawernie, sprawa nabiera większej wagi.
Zmęczony życiem wojownik Havald oraz odważna i skryta czarodziejka Leandra muszą złączyć siły w walce z prastarym złem. Tylko oni mogą powstrzymać kolejne tragedie, jednak ich misję utrudnia nie tylko burza śnieżna. We wszechobecnej panice zacierają się granice zaufania i łatwo powierzyć ślepą wiarę w niewłaściwej osobie. Tymczasem trop prowadzi do tajemniczego królestwa Askiru...
I całą tę grupkę autor zamyka w jednej gospodzie. Zabieg bardzo odważny jak na powieść z gatunku fantasy, które zazwyczaj zabierają nas w podróż po różnych magicznych krainach. Na szczęście - również bardzo udany. Mimo osadzenia większości akcji w jednym miejscu, nie czułam nudy ani monotonii. Wręcz przeciwnie - zamiast opisywać krajobrazy, autor skupił się na ludziach, ich potrzebach i analizie zachowania. Zaserwował coś nowego, ciekawego i oryginalnego. Coś, o co jest już coraz trudniej.
Spośród tego grona najbardziej wyróżnia się wspomniany Havald, którego poznajemy przez dosłownie całą powieść. Kolejne strony ujawniają nowe informacje na jego temat i odzierają tajemnice z zasłon, zaś finał przynosi niespodziewany ciąg wydarzeń, pokazując zupełnie nowe oblicze mężczyzny. I choć czasem może sprawiać wrażenie szowinisty, to z czasem jego decyzje i rady łatwiej zrozumieć, a nawet poprzeć.
Nie będę też ukrywać, że Richard Schwartz oficjalnie dołącza do grona pisarzy, których cenię na styl i warsztat. Tak poprowadził akcję, tak opisał postaci i dziejące się wokół nich sceny, tak logicznie skonstruował fabułę... że tonęłam w lekturze, kompletnie oczarowana i omamiona. Operował piórem jak prawdziwy wirtuoz i jak najznamienitszy czarownik zaklinał każdą scenę.
Na koniec mam tylko jedno "ale". Jedną rzecz, która mnie nieco rozczarowała. "Pierwszy róg" mógłby być nawet kapkę dłuższy, mieć kilka dodatkowych scen z pogłębieniem relacji między niektórymi bohaterami. Te, które już są na kartach powieści, zostały poprowadzone rewelacyjnie. Pozostaje mi więc tylko mieć nadzieję, że doczekam się podobnego wyczynu dla kilku innych znajomości, które mogłyby mieć - przynajmniej moim zdaniem - całkiem ciekawe konsekwencje.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Initium.
Nie czytałam nic z tej serii.
OdpowiedzUsuńA masz ją w planach? Ja przymierzam się do kolejnych tomów.
UsuńPo przeczytaniu tej recenzji, nie mam już wyjścia i muszę sięgnąć po ten tytuł. Pytanie jak to zrobić, skoro mąż stwierdził, iż miejsca w domu na książki już nie ma, do sąsiada przebić ściany nie wypada ... Muszę użyć jakiegoś podstępu :)
OdpowiedzUsuńA swoją drogą tonie często się zdarza, aby chciało się wydłużenia książki ;)
Ja tak mam dość często, że chciałabym więcej...a tu książka sie kończy :D
UsuńJak dla mnie temat ciekawy. Już dawno o tej serii słyszałam, jednak jakoś nie mogę się zabrać. Powiedziałabym, że nie wiem dlaczego, ale wiem - suchość źródełka finansowego xd Jednak nie będzie to trwało wiecznie i na pewno się skuszę. Po opisie już widzę, że temat jest ciekawy. Nie wiedziałam, że będą oni zamknięcie w gospodzie i do tego się wszystko ograniczy, a to jest ciekawy pomysł. Ograniczenie przestrzeni, skazanie na dane osoby non stop jest ciekawym pomysłem. No i możliwości ucieczki są bardziej ograniczone niż przy utknięciu na wyspie. Mi wystarczy, że mieszkałam rok ze znajomymi i na weekendy, czy nawet popołudnia byłam na nich skazana i zdecydowanie mi starczy xd a co dopiero w gospodzie, gdzie non stop się widzi te gęby. Poza tym ciekawi mnie, czy będzie jakiś skarb, czy jakieś czary zostaną użyte, czy temat fantasy, jest tylko "aby, aby" i można by było to z tego wywalić i nic by się nie zmieniło. Cóż, muszę się kiedyś przekonać.
OdpowiedzUsuńI ja bym miała tylko jedno "ale" do recenzji, jednak jest to moja "ale". Choć je totalnie uwielbiam i twierdzę, że świetnie Ci wyszło to tak bardzo nie pasuje mi tutaj zdjęcie a'la sushi xD No gryzie mi się z tym zimowym klimatem. Chociaż w życiu nie wszystko musi być idealne i może to ja się czepiam :D
O kurcze, nie zauwazyłam, że to zdjęcie się wgrało! Dzięki za spostrzegawczość!
UsuńNie ma za co :D Nie byłam pewna, czy to specjalny zabieg czy przypadek :D
UsuńPiękna i wyczerpująca recenzja,która zdecydowanie zachęca po sięgnięcie tej książki i przeczytania :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi milo, dziękuję :)
UsuńNie mam pojęcia czemu, ale z początku trochę mi zaleciało inspiracją Lord of the rings... Ale muszę się przyznać, że nie wiem jak ty to robisz, ale zawsze po twoich recenzjach mam ochotę od razu sięgnąć po tę książkę... :D Brzmi jak coś totalnie w moich klimatach <3 :D
OdpowiedzUsuń