Stalker. To słowo brzmi przerażająco, gdy rozumiemy, co się za nim kryje. Prześladowanie, śledzenie, zagrożenie. Jednak nie w przypadku historii Lexi i Twitcha.
~ * ~
Prawdą jest, że nie wszystkie potwory kryją się w ciemnościach. Wszyscy znamy przecież najróżniejsze historie przekazywane przez media o porwaniach za dnia i krzywdach wyrządzonych przez bliskie osoby. Ze stalkerami bywa podobnie - nie zawsze są osobami, których nie znamy. Zdarza się wręcz tak, że są nam bardzo bliskie. Ba, czasami nieświadomie wpadamy w zastawiane przez nich pułapki. Najlepszym przykładem niech będzie książka Caroline Kepnes i serial stworzony na jej podstawie pt. "Ty".
Ten schemat nie dotyczy jednak Lexi i Twitcha. W ich historii to on jest stalkerem. A ona jest tego całkowicie świadoma. Kojarzy tajemniczego mężczyznę, którego twarz zawsze skryta jest pod kapturem i który zawsze obserwuje ją z mniejszej lub większej odległości. Paradoksalnie prześladowca sprawia, że Lexi czuje się bezpiecznie, mimo że go nie zna. Aż do pewnego wieczoru, gdy zostaje zaatakowana, a Twitch przychodzi jej z odsieczą.
Wtedy wszystko się zmienia. Tylko czy na lepsze?
Przyznam Wam, że zastanawiałam się nad objęciem tego tytułu patronatem medialnym. Lektura wywołała we mnie bowiem tyle sprzecznych emocji, że finalnie nie byłam pewna, których odczuwam więcej. Dałam sobie jednak czas na ochłonięcie, spokojną analizę... i dziś wiem, że naprawdę uwielbiam "Raw", a Belle Aurora zdobyła moje serce właśnie przez ten mroczny erotyk, a nie słodkawe romanse. Nie dziwi Cię to, drogi Czytelniku, prawda? Fakt, że historia Lexi i jej stalkera nie należy do tych różowych z pierzastymi chmurkami, na których można odpocząć? W "Raw" akcja momentami gna na łeb na szyję, a relacja bohaterów dość szybko ewoluuje i wspina się na kolejne poziomy zażyłości... i zaufania.
Właśnie. Zaufanie. To ciekawe zagadnienie w stosunku do relacji stalkera z jego ofiarą, która tak często - i to nie bezzasadnie - postrzegana jest jako niebezpieczna, zagrażająca życiu i zdrowiu osoby prześladowanej. Znamy przykłady z literatury, telewizji, a co najgorsze - z życia, kiedy najgorsze scenariusze wychodziły na światło dzienne. Być może przyzwyczailiśmy się już trochę do pewnego schematu takich historii oraz ich złego zakończenia.
W związku z tym zaciekawić Cię powinno, że Belle Aurora nie raz postawiła w swojej historii na szok. Przygotuj się, że spróbuje Cię zaskoczyć w tych mniej i bardziej spodziewanych momentach. Już będziesz się cieszyć i napawać dumą, że udało Ci się przewidzieć kolejny krok autorki, a tu BUM! Szczeka leży na podłodze, emocje właśnie rozpadły się na milion kawałków, a Twoje serducho chyba ktoś wrzucił do pralki z programem wirowania i solidnego wyżęcia z łez. Ja przynajmniej czuję się nieco sponiewierana po lekturze, a od momentu, w którym ją skończyłam po raz ostatni (wracam do niej dość regularnie od lat - jakoś mnie po prostu relaksuje) minęło już trochę czasu.
I właśnie dlatego, że za każdym razem ta książka robi mi totalny mętlik w głowie, ta recenzja ukazuje się właśnie dziś - równo dwa tygodnie po polskiej premierze. Być może oczekiwałeś jej, drogi Czytelniku, tuż przed 10.07. W tej sytuacji przepraszam, że Cię zawiodłam. Mam jednak nadzieję, że zrozumiesz emocje, z którymi musiałam się uporać. Tym bardziej jeśli przeczytasz tę historię i pozwolisz jej tak zszargać swój święty spokój jak ja. I być może też tak w niej przepadniesz, że będziesz chciał wracać do niej... i wracać... i wracać...
Mniejsza jednak już o moje zawirowania - serio, jak na najwyższych obrotach w pralce! - przejdźmy w końcu do bohaterów. Lexi, główna bohaterka "Raw", jest kobietą, która mocno walczyła w życiu o niezależność i zdobycie kontroli nad swoim życiem. Z racji trudnego dzieciństwa, którego urywek poznajemy już na samym początku książki, stawia sobie w dorosłym życiu przepiękny i niezwykle szczytny cel, który wraz z jej firmą udaje się stopniowo realizować. Gdy w jej życiu pojawia się tajemniczy stalker, początkowo zaniepokojona, szybko zaczyna się orientować, że jego stała obserwacja sprawia, że paradoksalnie dziewczyna czuje się bezpieczniej. Z jednej strony obawia się zagrożenia, lecz z drugiej... Jej przeczucia potwierdzają się, gdy wracając pewnego wieczoru do domu, zostaje napadnięta i przed najgorszym losem ratuje ją właśnie Twitch. To, co dzieje się potem, nieraz wywoływało moją konsternację. Rozumiem strach Lexi i potrzebę odzyskania poczucia bezpieczeństwa, ale jedna z głównych decyzji, które doprowadziły do rozwoju tej relacji wydaje mi się wciąż niezmiernie niebezpieczna. Jednak to właśnie ona nadaje pikanterii całemu temu związkowi.
Twitch zaś jest typem faceta, któremu się nie odmawia. Nawet więcej - on nie przyjmuje odmowy. Wymaga i oczekuje, by wszystko szło zgodnie z jego planem. Lubi kontrolę - w życiu służbowym, jak i prywatnym. Widzi w Lexi idealny materiał do spełnienia swoich fantazji, a pod tym kątem potrafi być naprawdę bezlitosny. Jeśli dziewczyna nie będzie się go słuchać, zaistnieje ryzyko, że mężczyźnie nie uda się utrzymać emocji na wodzy.
Swoją drogą, znasz pewnie to stwierdzenie, że "kobieta zmienną jest"? Ostatnio coraz częściej zauważam, że autorzy - szczególnie kobiety piszące o facetach - próbują przełożyć to podejście również na płeć "brzydszą". Chciałabym kiedyś porozmawiać o tym z mężczyznami, którzy piszą książki i poznać ich punkt widzenia na tę sprawę. I być może już niedługo to zrealizuję. Wydaje mi się to nad wyraz ciekawym elementem kreowania wizerunku mężczyzny w babskich romansidłach (chociaż "Raw" do typowego romansu daleko).
Mam nadzieję, że Belle Aurora wskrzesi tą książką popyt na dark eroticę na polskim rynku. Wraz z C.J. Roberts i Pepper Winters ma szansę na wywołanie na naszym rynku małej rewolucji w tym temacie. W końcu ileż można czytać przesłodzonych romansów, w których wszystko układa się niemal idealnie, z podejrzeniem zdrady, które zazwyczaj szybko zostaje rozwiane? Ja jednak lubię tę nutę adrenaliny, a "Raw" zapewnia kilka porządnych dawek ostrych emocji!
Za egzemplarz i możliwość objęcia patronatem dziękuję Wydawnictwu Niezwykłemu!
Przyznam Wam, że zastanawiałam się nad objęciem tego tytułu patronatem medialnym. Lektura wywołała we mnie bowiem tyle sprzecznych emocji, że finalnie nie byłam pewna, których odczuwam więcej. Dałam sobie jednak czas na ochłonięcie, spokojną analizę... i dziś wiem, że naprawdę uwielbiam "Raw", a Belle Aurora zdobyła moje serce właśnie przez ten mroczny erotyk, a nie słodkawe romanse. Nie dziwi Cię to, drogi Czytelniku, prawda? Fakt, że historia Lexi i jej stalkera nie należy do tych różowych z pierzastymi chmurkami, na których można odpocząć? W "Raw" akcja momentami gna na łeb na szyję, a relacja bohaterów dość szybko ewoluuje i wspina się na kolejne poziomy zażyłości... i zaufania.
Właśnie. Zaufanie. To ciekawe zagadnienie w stosunku do relacji stalkera z jego ofiarą, która tak często - i to nie bezzasadnie - postrzegana jest jako niebezpieczna, zagrażająca życiu i zdrowiu osoby prześladowanej. Znamy przykłady z literatury, telewizji, a co najgorsze - z życia, kiedy najgorsze scenariusze wychodziły na światło dzienne. Być może przyzwyczailiśmy się już trochę do pewnego schematu takich historii oraz ich złego zakończenia.
W związku z tym zaciekawić Cię powinno, że Belle Aurora nie raz postawiła w swojej historii na szok. Przygotuj się, że spróbuje Cię zaskoczyć w tych mniej i bardziej spodziewanych momentach. Już będziesz się cieszyć i napawać dumą, że udało Ci się przewidzieć kolejny krok autorki, a tu BUM! Szczeka leży na podłodze, emocje właśnie rozpadły się na milion kawałków, a Twoje serducho chyba ktoś wrzucił do pralki z programem wirowania i solidnego wyżęcia z łez. Ja przynajmniej czuję się nieco sponiewierana po lekturze, a od momentu, w którym ją skończyłam po raz ostatni (wracam do niej dość regularnie od lat - jakoś mnie po prostu relaksuje) minęło już trochę czasu.
I właśnie dlatego, że za każdym razem ta książka robi mi totalny mętlik w głowie, ta recenzja ukazuje się właśnie dziś - równo dwa tygodnie po polskiej premierze. Być może oczekiwałeś jej, drogi Czytelniku, tuż przed 10.07. W tej sytuacji przepraszam, że Cię zawiodłam. Mam jednak nadzieję, że zrozumiesz emocje, z którymi musiałam się uporać. Tym bardziej jeśli przeczytasz tę historię i pozwolisz jej tak zszargać swój święty spokój jak ja. I być może też tak w niej przepadniesz, że będziesz chciał wracać do niej... i wracać... i wracać...
Mniejsza jednak już o moje zawirowania - serio, jak na najwyższych obrotach w pralce! - przejdźmy w końcu do bohaterów. Lexi, główna bohaterka "Raw", jest kobietą, która mocno walczyła w życiu o niezależność i zdobycie kontroli nad swoim życiem. Z racji trudnego dzieciństwa, którego urywek poznajemy już na samym początku książki, stawia sobie w dorosłym życiu przepiękny i niezwykle szczytny cel, który wraz z jej firmą udaje się stopniowo realizować. Gdy w jej życiu pojawia się tajemniczy stalker, początkowo zaniepokojona, szybko zaczyna się orientować, że jego stała obserwacja sprawia, że paradoksalnie dziewczyna czuje się bezpieczniej. Z jednej strony obawia się zagrożenia, lecz z drugiej... Jej przeczucia potwierdzają się, gdy wracając pewnego wieczoru do domu, zostaje napadnięta i przed najgorszym losem ratuje ją właśnie Twitch. To, co dzieje się potem, nieraz wywoływało moją konsternację. Rozumiem strach Lexi i potrzebę odzyskania poczucia bezpieczeństwa, ale jedna z głównych decyzji, które doprowadziły do rozwoju tej relacji wydaje mi się wciąż niezmiernie niebezpieczna. Jednak to właśnie ona nadaje pikanterii całemu temu związkowi.
Twitch zaś jest typem faceta, któremu się nie odmawia. Nawet więcej - on nie przyjmuje odmowy. Wymaga i oczekuje, by wszystko szło zgodnie z jego planem. Lubi kontrolę - w życiu służbowym, jak i prywatnym. Widzi w Lexi idealny materiał do spełnienia swoich fantazji, a pod tym kątem potrafi być naprawdę bezlitosny. Jeśli dziewczyna nie będzie się go słuchać, zaistnieje ryzyko, że mężczyźnie nie uda się utrzymać emocji na wodzy.
Swoją drogą, znasz pewnie to stwierdzenie, że "kobieta zmienną jest"? Ostatnio coraz częściej zauważam, że autorzy - szczególnie kobiety piszące o facetach - próbują przełożyć to podejście również na płeć "brzydszą". Chciałabym kiedyś porozmawiać o tym z mężczyznami, którzy piszą książki i poznać ich punkt widzenia na tę sprawę. I być może już niedługo to zrealizuję. Wydaje mi się to nad wyraz ciekawym elementem kreowania wizerunku mężczyzny w babskich romansidłach (chociaż "Raw" do typowego romansu daleko).
Mam nadzieję, że Belle Aurora wskrzesi tą książką popyt na dark eroticę na polskim rynku. Wraz z C.J. Roberts i Pepper Winters ma szansę na wywołanie na naszym rynku małej rewolucji w tym temacie. W końcu ileż można czytać przesłodzonych romansów, w których wszystko układa się niemal idealnie, z podejrzeniem zdrady, które zazwyczaj szybko zostaje rozwiane? Ja jednak lubię tę nutę adrenaliny, a "Raw" zapewnia kilka porządnych dawek ostrych emocji!
Za egzemplarz i możliwość objęcia patronatem dziękuję Wydawnictwu Niezwykłemu!
O kurde, zapowiada się mega fajnie. To ma kontynuację czy jednotomowka?
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, mimo iż nie mój gatunek. Poszukam w bibliotece.
OdpowiedzUsuńKurczę, jakoś mnie nie przekonuje to podejście do tematu stalkera. Może dlatego, że zbyt wiele historii kryminalnych poznałam.
OdpowiedzUsuń