26 grudnia 2020

"Kochanki, księżne, królowe. Kobiety, które dały początek Polsce", czyli kobiecy punkt widzenia w męskim świecie


Nikt o nich nie mówił, a jeśli nawet, to tylko w kontekście matek królów lub pań, na których dobrze było zawiesić oko. Iwona Kienzler pokazała, że siła kobiet od dawna tkwiła w czymś więcej, niż tylko w ładnej buzi.




Tytuł: Kochanki, księżne, królowe. Kobiety, które dały początek Polsce
Autor: Iwona Kienzler
Wydawnictwo: Bellona
Data wydania: 18 stycznia 2018
ISBN: 9788311141605
Liczba stron: 280
Cena: Od 9,99 zł do 34,90 zł
Patrycja - moja ocena: 7/10


Nie mam na swoim koncie przeczytanych zbyt wielu historycznych książek, pomijając podręczniki do historii w czasach szkoły, niemniej ta, o której tutaj napiszę, była dość przyjemnym przypadkowym odkryciem. Trafiłam na nią podczas buszowania w krakowskim Carrefourze. Leżała sobie na stosie innych książek (każda po 9,99 zł!) i gdy przechodziłam obok spojrzałam na nią, ona na mnie, jeszcze raz ja na nią… I finalnie powędrowałyśmy wspólnie do kasy. Razem z kilkoma innymi tytułami zresztą.


Kochanki, księżne, królowe. Kobiety, które dały początek Polsce autorstwa Iwony Kienzler wydają się bardzo niepozorne. Ot, na froncie książki widzimy kobietę w bliżej nieokreślonym stroju, z bliżej nieokreśloną miną i w sumie… tyle. Okładka nie sugeruje niczego, co potem znajdziemy w treści. A trochę szkoda. W końcu przeciętny Kowalski, jeśli już książki kupuje, najpierw wzrokowo ocenia obwolutę i nie zawsze, a nawet rzadko, kieruje się pewnym przeczuciem, że znajdująca się w środku treść może być ciekawa. Możliwe, że z tego powodu sama pozycja jest niedoceniona, bo zwyczajnie nie wydaje się być interesującą.


A taka zdecydowanie jest, choć również nie od samego początku. Tytuł sugeruje mi wprost: kobiety, które dały początek Polsce, a co na początku dostajemy? Dość obszernie opisane słowiańskie korzenie naszego kraju, włącznie z elementami mitologicznymi. Iwona Kienzler przez sporą ilość stron skupia się na próbie przedstawienia różnych teorii pochodzenia Słowian i tak naprawdę na końcu dochodzi do wniosku, że nie możemy brać za pewnik tego, czego nauczają nas w szkołach. Ilu historyków oraz archeologów - tyle teorii skąd nasi protoplaści faktycznie przywędrowali na tereny obecnej Polski. Powiem szczerze - gdyby nie fakt, że na temat samych Słowian co nieco sama wiem oraz posiadam pewną wiedzę o początkach naszego kraju, mogłabym się odrobinę zgubić w tekście. Ogromnym plusem są przypisy umieszczane na końcu każdego rozdziału, toteż w razie wątpliwości, śmiało można wyszukać konkretne zagadnienie w Internecie. 


Momentami podczas czytania ogarniał mnie chaos, ale im dalej w las, tym więcej ścieżek w nim widziałam. Powoli zaczynałam rozumieć, dlaczego Kienzler w takim a nie inny sposób zabrała się do tematu (choć zdecydowanie przydałaby się tutaj zmiana tytułu samej książki, bo o samych konkretnych kobietach nie dowiadujemy się aż tylu rzeczy). Naszym największym problemem, jeśli chodzi o próby odtworzenia historii Polski, jest fakt, że wtedy niewielu naszych rodaków było piśmiennych. Oczywiście, mamy spisane kroniki przez Galla Anonima, Thietmara czy Ibrahima ibn Jakuba, niemniej żaden z nich nie pochodził z ówczesnych terenów naszych krajan, co tym samym spowodowało taką ilość białych plam na kartach wydarzeń z tamtych lat. Autorka nie kryje również faktu, że do relacji samego Galla musimy podchodzić ostrożnie, gdyż kronikarz miał w zwyczaju nie dopowiadać pewnych kwestii czy kwitować je tylko krótkim komentarzem. W teorii powinien spisywać wszystko rzetelnie, a tutaj Anonim dostosowywał swój twór do miejsca, w którym przebywał i faktu, kto mógł ewentualnie pozbawić go głowy za pisanie niewygodnych rzeczy. Cóż, takie były czasy. Przez co ucierpiały na tym kobiety, które wtedy żyły i które mogły zasłynąć pewnymi wyróżniającymi je czynami. Skoro jednak mało kto zaprzątał sobie głowę by opisywać jak wyglądał król, to dlaczego pochylać się jeszcze nad kobietami? Niestety przez wieki rola kobiet skupiona była tylko i wyłącznie na wydawaniu na świat potomstwa czy do osiągnięcia zamierzonych celów politycznych. 


Gdy odsuniemy od siebie niesprawiedliwość dziejową i przedmiotowe traktowanie kobiet, znajdziemy w tej książce kilka inspirujących postaci, które udowodniły, że brak przyrodzenia poniżej pasa nie ujmuje im w żaden sposób. Autorka rozbija na cząstki legendę “O Wandzie, co Niemca nie chciała” okraszając ją komentarzami, które mnie wielokrotnie rozbawiły. Możemy dowiedzieć się również ciekawych teorii na temat przebywania Amazonek nad Wisłą, bo czemu miałyby występować tylko na greckiej ziemi? A moją osobistą ulubienicą, o której możecie dowiedzieć się kilku rzeczy w tej książce, jest Świętosława - polska księżniczka, która trzymała za brody samych wikingów. 


Kochanki, księżne, królowe. Kobiety, które dały początek Polsce to pozycja, która jest dobrym rozszerzeniem wiedzy historycznej. Wydaje mi się, że dla osób średnio zaznajomionych z tematami może się wydać odrobinę za trudna, ale nadal uważam, że warto spróbować się przemóc i po nią sięgnąć. Ja podczas czytania, gdy już wbiłam się w ten swoisty flow, bawiłam się naprawdę dobrze i dzięki Iwonie Kienzler trochę inaczej spojrzałam na teorie związane z pierwszymi Słowianami czy powstaniem naszego państwa.


Plusy:

  • przystępny język
  • krótkie rozdziały zakończone przypisami
  • dużo ciekawostek historycznych

Minusy:

  • odrobinę chaotyczne przedstawienie niektórych faktów
  • momentami zbyt pobieżne poruszanie tematu, wymagające rozszerzenia
  • nie dla niezaznajomionych z historią

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Na blogu korzystam z zewnętrznego systemu komentarzy Disqus. Więcej na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności Bloga.